Bez względu na sympatie kibicowskie trudno nie przyznać, że Niemcy i Hiszpania trafiły na siebie za wcześnie. Dwie najlepsze dotychczas drużyny starły się w ćwierćfinale.
Hiszpania lepiej weszła w mecz, strzeliła gola, po czym pierwszy raz w tych mistrzostwach popełniła błąd w wyborze strategii. La Roja cofnęła się zbyt głęboko, czego gospodarze nie mogli nie wykorzystać. Niemcy tuż przed końcem wyrównali, a w dogrywce długimi fragmentami byli bliżej szczęścia, objęcia prowadzenia. Luis De La Fuente dokonał zmian, którymi – wydawało się – ograniczył ofensywny potencjał swojego zespołu.
Tymczasem to rezerwowy Mikel Merino załatwił Niemców i półfinał. A Toni Kroos zakończył piłkarską karierę.
Męczące oko Francja i Portugalia starły się w drugim hicie tego dnia. Niestety, tu widowiska nie uświadczono.
Zamknięty mecz z kilkoma zaledwie bramkowymi okazjami rozstrzygnąć musiały rzuty karne. Wszyscy pamiętali, co wyprawiał Diogo Costa w konkursie jedenastek kilka dni wcześniej. Francuzi jednak nie pozwolili wykazać się golkiperowi Portugalczyków. Strzelali bezbłędnie, zaś u rywali pomylił się Joao Felix.
Kiedy Francja szybko i trochę niespodziewanie objęła prowadzenie w półfinale, bardzo byłem ciekaw odpowiedzi Hiszpanów. Co innego odrabiać z Gruzją, a co innego z Tricolores. Hiszpanie zareagowali, jak na najlepszą drużynę turnieju przystało.
Najpierw cudownego gola z dystansu strzelił nastolatek Lamine Yamal, a niedługo potem prowadzenie dał Hiszpanii bohater ostatnich dni Dani Olmo, po błyskotliwej akcji w polu karnym. La Roja już tego nie wypuściła. Francuzi nie byli w stanie odpowiedzieć; przebieg drugiej połowy był logicznym następstwem dotychczasowej postawy obydwu zespołów w mistrzostwach. Hiszpania w finale!
To miał być turniej Szwajcarii. Po ograniu Włochów, miała postawić kolejny krok, przebić sufit i pierwszy raz zameldować się w strefie medalowej. Wystarczyło pokonać bardzo niepewną siebie Anglię. Wręcz nietypowo niepewną siebie…
Ale Anglia ma jedną zaletę – potrafi szybko zareagować (co kilka dni później udowodni, o czym poniżej). Kwadrans przed końcem dla Szwajcarów trafił Embolo, ale Anglicy odpowiedzieli po pięciu minutach. Z długiego, trwającego od początku turnieju, letargu przebudził się Bukayo Saka i bardzo ładnym chytrym strzałem wyrównał. Anglikom trzeba oddać również, że zneutralizowali Helwetów, czego nie potrafili zrobić ustępujący mistrzowie Europy.
Karne to przez lata było przekleństwo Anglii. Przegrywała konkurs za konkursem. Tym razem jednak Gareth Southgate przygotował swoich piłkarzy na tę ewentualność i strzelali oni bezbłędnie. A u Szwajcarów swoją próbę zepsuł Manuel Akanji…
Do meczu z Holandią Turcy wyszli bez swojego bohatera, zawieszonego przez UEFA Meriha Demirala. Swoją broń jednak zabrali. Dośrodkowanie Ardy Gulera ze stałego fragmentu i skuteczny strzał wysokiego obrońcy – oto ich specjalność. W ten sposób objęli przed przerwą prowadzenie.
Po wyjściu z grupy, Oranje to inny zespół. Szybki, zdecydowany, unikający błędów w obronie. W środku drugiej połowy w sześć minut odwrócili swój los. Wyczerpani Turcy już nic nie mogli zrobić.
Trudno było wskazać faworyta w tym półfinale. Indywidualność po stronie Anglii, gra w piłkę atutem Holandii. W pierwszej połowie górą była gra w piłkę, tyle że z obu stron.
Ładnego gola strzelił Xavi Simons, ale Anglia nie zamierzała długo czekać z odpowiedzią. Dumfries nierozważnie kopnął Kane’a w polu karnym, za co sędzia (po weryfikacji) przyznał Synom Albionu jedenastkę. Zamienił ją na gola ich kapitan. To była dobra, otwarta pierwsza połowa.
O drugiej nie da się tego powiedzieć. Bezpiecznie, ty do mnie, ja do ciebie, nie stracić… Na szczęście trenerzy mogą robić zmiany, a rezerwowi mieć ambicję pokazania, że należy im się miejsce w pierwszym składzie. Przed przyjemnym dylematem postawili Southgate’a Cole Palmer i Ollie Watkins, którzy załatwili Anglii finał. Równo w dziewięćdziesiątej minucie. Football, bloody hell…
Hiszpania po raz czwarty czy premierowy triumf Anglii?