DZIEŃ TRZECI. Tak, ta wyspa naprawdę jest bezludna, a więc… jestem w raju. Ileż razy w zatrutym, zatłoczonym mieście marzyłem o tym, co teraz stało się moim udziałem…!

DZIEŃ PIĄTY. Skończyły się kanapki z serem, które Zosia dała mi na podróż. Zostało tylko pięć kotletów sojowych. Co będzie jutro?

DZIEŃ ÓSMY. Głód. Nie wytrzymałem i wygrzebałem kilka korzonków. Dziurę w ziemi założyłem darnią, ale i tak mam moralnego kaca.

DZIEŃ TRZYNASTY. Pierwszy raz rozpaliłem ognisko. Potem nie mogłem zasnąć. To już nie to.

DZIEŃ CZTERNATY. Obserwowałem ptaki.

DZIEŃ SIEDEMNASTY. Jestem potworem, dziką bestią, jestem… Ten kurak był taki ufny, podszedł do mnie wyraźnie zaciekawiony, a ja… ja… Ukręciłem mu łeb i zjadłem upieczonego na ogniu! W środku mam pustkę.

DZIEŃ DWUDZIESTY DRUGI. Zatłukłem zająca. Muszę nauczyć się przyprawiać takie mięso.

DZIEŃ DWUDZIESTY PIĄTY. Mały jubel: dziczyzna, owoce, relaks. Jak się robi alkohol?

DZIEŃ TRZYDZIESTY. Czuję się coraz lepiej. Za długo byłem życiowym opozycjonistą. Wczoraj znalazłem złoty samorodek. Ciekawe, czy jest tego więcej?