Mieczysław Szcześniak chyba od zawsze znajdował się na podium ulubionych wokalistów. Ok, był może wcześniej Skawiński z „Kombi”, czas końcówki liceum i początek studiów to Turnau, gdzieś tam także Rynkowski (teraz dzielnie z Mietkiem „walczy” Kuba Badach), ale „Miecza” do dziś słucham z wielką przyjemnością, a i czasem łza na policzek kapnie. Niniejsza kaseta to swoisty „okres burzy i naporu”, ale już na debiutanckim albumie słychać głos wyjątkowej na polskiej scenie muzycznej.
Szcześniak towarzyszył mi i rówieśnikom na wielu oazowych koncertach. Pamiętam śpiewanie „Każdy wschód słońca” na pielgrzymkowej trasie i zainicjowanych przez KSM apelach w I LO o 12.00 na początku nowego wieku. Głos (późniejszej) siostry Teofanii…
Właściwie miałem zostać śpiewakiem operowym. Pani, która mnie prowadziła, wróżyła mi dużą karierę, natomiast ja już usłyszałem jazz i nie wystarczało mi to, co miała do zaoferowania muzyka klasyczna. Bardziej, niż wokalistą, czułem się muzykiem. Człowiekiem, który odbiera wszystko, co muzyka daje: nie tylko samo śpiewanie, ale każdą pauzę, podział rytmiczny, barwę. Im tego skomplikowania było więcej, tym bardziej mnie to pociągało, stąd moje naturalne zainteresowanie jazzem i tym, co wniósł do muzyki, zmieniając jej oblicze
– mówił w wywiadzie dla radiowej „Dwójki”.
Z rodzinnego Kalisza przeniósł się do Katowic, gdzie rozpoczął studia na Akademii Muzycznej w Katowicach. – Na wydziale jazzu i muzyki rozrywkowej, co jest warte podkreślenia – zaznaczył. – Tam na równi traktowało się wszystko, co jest dobre w jazzie, jak i w popie. To była dalsza fascynacja wszystkim, co się działo w soulu, pop soulu, funku i gatunkach pokrewnych. Studia, to była ogromna podróż po zakątkach muzyki, którą odkrywałem na nowo.
Kaseta zawiera 9 premierowych kompozycji wokalisty z 1991 roku, uzupełnionych o trzy dodatkowe piosenki, w tym duet z Lorą Szafran oraz Grażyną Łobaszewską.
Pewnie każdy z Was słyszał „Przed śniadaniem” czy tytułowe „Niby nowy”. Jeśli nie, niniejszym…
Dla mnie numero uno to zdecydowanie duet z Lorą „Za to, że żyję” oraz „Między nami wojna”. Warto posłuchać blisko godzinnego nagrania początkującego muzyka, który wyda jeszcze 6 albumów – pewnie bardziej dojrzalszych, dopracowanych, ale ten „Wolny dziki” też „rusza”. Polecam