Wiózł swoją małą duszę.
Dusza była dziurawa i wciąż
jej było mało Boga.
Z tęsknoty wrzucała
w niebo butelki
z miłosnymi listami.
Kiedy wyglądała deszczu,
tak naprawdę
nie na deszcz czekała.
Cała była znakiem,
więc nie dziwiły ją
wyciągnięte dłonie.
Wiedziała, że wszystkie
pokazujące coś ręce zawsze
pokazują to samo.