Ciąg dalszy rozdziału XII, w którym poznajemy efekty oświadczyn Michała Kossakowskiego.

-Stryj jest biskupem inflanckim, a ostatnio został też sufraganem wileńskim.

-Tylko, że my panie kasztelanicu nie jesteśmy katolikami, tylko muzułmanami. Skoro chcesz waszmość poślubić Azeję, to musisz przejść na islam – oznajmił Sękowicz i przekornie uśmiechnął się do Michała.

-Ja pozostanę przy swojej wierze, a Azeja zgodziła się przejść na katolicyzm.

-Ale ja się nie zgodziłem i na pewno się nie zgodzę – wrzasnął Sękowicz.

-Łatwiej nam będzie, gdy to Azeja zmieni wiarę – oznajmił Michał i czekał na reakcję Sękowicza.

-A może jeszcze i ja będę musiał przejść na katolicyzm? – zadrwił Sękowicz.

-Nie ma takiej potrzeby.

-Skoro zależy ci kasztelanicu na mojej córce, to przejdź na islam!

-Tego nie mogę zrobić.

-Zatem z waszego małżeństwa nic nie będzie – oznajmił zdecydowanie Sękowicz i uderzył pięścią w stół.

-Jest przyjęte, że to kobieta przyjmuje nazwisko narzeczonego i jego wiarę, a nie na odwrót.

-Jak Azeja zmieni wiarę, to nam tu w Niemieży żyć nie dadzą.

-Ja się tam ludzkiego gadania nie boję – włączyła się Sękowiczowa. – A ty Witoldzie i tak cały czas mieszkasz w Nieświeżu.

-Widzę, że i ciebie urobił pan kasztelanic – rzekł podniesionym głosem Sękowicz i wymownie spojrzał na żonę.

-Nie urobił mnie, tylko widzę, że pan kasztelanic to dobry człowiek i myślę, że Azeja będzie z nim szczęśliwa.

-Lepiej by jej było, gdyby ożeniła się z jednym z naszych?

-To wolisz, żeby poślubiła takiego jak Kryczyński, który żonę bije batem? – zapytała Sękowiczowa.

-Przecież ja cię batem nie biję, kobieto!

-Ale są tu tacy, którzy tak właśnie biją swoje żony – dodała Sękowiczowa. W tym momencie Azeja podeszła do swojego ojca i objąwszy go rękami, przytuliła się do niego.

-Może ja i słodki nie jestem, ale chcę dla ciebie dobrze Azejo – oznajmił ze spokojem Sękowicz i przytulił mocno swoją córkę.

-Wiem ojcze. – Tu nastała krótka cisza, aż w końcu Sękowicz uśmiechnął się do córki i przemówił.

-Tylko, żebyś mi później nie marudziła, że jesteś nieszczęśliwa. – W tym samym momencie Azeja zaczęła całować ojca po rękach, który ponownie zażartował. – Już wystarczy. Teraz to jego będziesz całować.

-Dziękuję, że się waszmość zgodziłeś – oznajmił Michał i aż odetchnął.

-Tylko masz panie kasztelanicu dbać o nią i nie bij jej za często.

-Nigdy jej nie uderzę – zapewnił Michał i uśmiechnął się do Azeji.

-Pożyjemy, zobaczymy. – Następnie powstał z miejsca i zbliżył się do Michała, który również wstał z krzesła. Po chwili Sękowicz objął Michała i mocno przycisnął do siebie. – Chcecie to jedźcie na kulig, a jak już wrócicie, to pomówimy o was, jako że zjadę tu dopiero za dwa miesiące – oznajmił Sękowicz.

-To ja się idę ubieram – rzekła Azeja i pospiesznie pobiegła do sąsiedniego pomieszczenia, aby założyć ciepłe ubranie. Gdy tylko pojawiła się z powrotem, Michał krótko oznajmił.

-Będziemy najdalej za godzinę – i wraz z Azeją ruszyli do drzwi. Gdy tylko je zamknęli Azeja objęła Michała i zaczęła go mocno całować. W tym samym jednak momencie drzwi się uchyliły i oboje spostrzegli matkę Azeji.

-Piąty raz go widzisz i już tak go całujesz – stwierdziła Sękowiczowa, a wtedy jej zawstydzona córka wraz z Michałem pospiesznie udali się do stojących sań. Gdy byli już w środku Michał chwycił za lejce i powoli ruszyli w stronę drewnianej bramy, a stamtąd udali się na drogę prowadzącą do okolicznego lasu.

Słoneczna pogoda sprawiła, że kulig był przyjemny dla pary narzeczonych. Gdy tylko wyjechali z Niemieży Azeja przytuliła się mocno do Michała i przemówiła.

-Ty nawet nie wiesz jak ja się bałam, że ojciec się nie zgodzi.

-Ja też już dawno nie byłem w takich opałach jak dzisiaj – oznajmił Michał i głęboko odetchnął. – Nawet przy uchwalaniu konstytucji majowej tak się nie denerwowałem jak dzisiaj.

-Ale na początku chciałeś odejść i mnie zostawić! – przypomniała sobie Azeja i odsunęła się nieco od Michała.

-Myślałem, że jak twój ojciec zobaczy mnie obrażonego, to zmięknie i szybciej się zgodzi.

-A gdyby się nie zgodził? – zapytała Azeja i uśmiechnęła się do Michała.

-To wtedy bym cię porwał. U was Tatarów, to podobno częste zjawisko.

-Nie mówmy już o tym. Ważne, że się zgodził.

-Miejmy nadzieję, że nie zmieni zdania.

-Zapamiętaj sobie wszamość, że mój ojciec nie zmienia zdania – rzekła z ironią w głosie Azeja i pocałowała Michała w policzek.

-Będę o tym pamiętał, pani jeszcze S.

-Podoba mi się to określenie, pani jeszcze S. – rzekła z uśmiechem Azeja i ponownie przytuliła się do Michała, który poczuł się tak bardzo szczęśliwy, jak nigdy dotąd.

 

ciąg dalszy za tydzień