Rozdział 23, Wieczorem Michał zadzwonił do drzwi stryja Jana, który od razu zorientował się, że jego bratanek jest nietrzeźwy.
-Michałku, ty jesteś pijany! Ale wejdź – rzekł wyraźnie zaskoczony postawą Michała. Ten zaś z trudem zdjął buty i niepewnym krokiem podążał do salonu. Tam też spostrzegł swoich dwóch stryjów, którzy właśnie grali w pokera.
-Dobrze, że jesteś, bo gramy w pokerka – rzekł Adam, lecz spojrzawszy na Michała od razu zareagował. – Ty nie jesteś czasem pijany?
-Jest, chociaż nigdy dotąd nie był – skomentował Stanisław.
-Byłem kilka razy wstawiony, tylko żeście mnie nie widzieli.
-No to teraz już widzimy – dodał Jan. – Napijesz się soku?
-Wolałbym piwo, tak jak wy.
-Jak dam ci piwo, to mi zarzygasz całą łazienkę – odparł Jan.
-A mogę do łazienki?
-A dojdziesz?
-Poradzę sobie – i z trudem dotarł do łazienki. Zaraz też bracia Kochańscy mieli okazję wysłuchać, jak wymiotuje.
-Ale koncertuje, jak ta Meczkowska – zażartował Adam.
-Prędzej jak ta Maja – stwierdził Stanisław.
-Schlał się jak wieprz – dodał Jan. – Pytanie tylko, dlaczego?
-Podejrzewam, że z powodu tej Asi – domyślał się Stanisław.
-Zaraz się dowiemy – rzekł Jan i poszedł pod drzwi łazienki. – Żyjesz Michałku?
-Tak, tylko trochę zapaskudziłem łazienkę.
-To wstaniesz rano i posprzątasz. – Zaraz też Michał wyszedł z łazienki i podążył do salonu.
-Daj mi się stryju coś napić?
-Poczekaj, przyniosę ci wody – i skierował się do kuchni.
-Możemy wiedzieć z jakiego powodu tak się schlałeś? – krzyknął Adam.
-Stryjku, tylko nie krzycz – i pochwycił szklankę z wodą, którą od razu opróżnił. – Stryjku, mogę się u ciebie przespać?
-Możesz, tylko pamiętaj, że moje mieszkanie to nie jest rodzinna izba wytrzeźwień.
-Będę pamiętał – i już chciał powstać, gdy usłyszał pytanie Jana.
-Zanim pójdziesz spać, powiedz mi dlaczego tak się spiłeś?
-Bo Asia jest poważnie chora. – Tu w jego oczach pojawiły się łzy.
-Co znaczy chora? – udał głupiego Jan, spoglądając na miny swoich braci, którzy tak jak on domyślali się wszystkiego.
-Tak jak mówiłeś, Asia ma problem z nerkami.
-I to jest powód do picia? – oburzył się Adam.
-Musiałem jakoś odreagować.
-I tak jej chcesz pomóc? – dodał Stanisław.
-Asia mnie nie widziała.
-I całe szczęście, bo jeszcze by się mogła rozmyślić ze ślubem.
-Nie będzie ślubu.
-Co? – rzekli wraz Kochańscy i uśmiechnęli się do siebie.
-W przyszłym tygodniu jedziemy z Asią, przełożyć termin przyjęcia weselnego na następne wakacje.
-Ale myśmy się już nastawili na to wesele – zełgał Jan.
-Ja już sobie nawet kupiłem garnitur – skłamał Adam.
-Za rok będzie miał stryj jak znalazł, przecież stryj już nie urośnie – skomentował Michał.
-Szkoda, bo ja nawet już kupiłem wam prezent – zełgał Stanisław.
-To niech leży i czeka. Muszę jeszcze do łazienki – i pospiesznie podążał w jej kierunku. Tymczasem Kochańscy stuknęli się butelkami z piwem i z zadowoleniem wypili po głębokim łyku.
-Miałeś dobry plan Jasiu – pochwalił go Adam.
-Chociaż wielce ryzykowny – zauważył Stanisław.
-Ja powinienem zostać ministrem zdrowia – stwierdził Jan. – Wkrótce też do stołu powrócił Michał.
-Już mi dużo lepiej.
-No to powiedz, czemu zrezygnowaliście z tego ślubu ? – zapytał Adam.
-Najpierw musimy zadbać o zdrowie Asi, a potem będziemy myśleć o ślubie. – Tu spojrzał na swoich stryjów i zapytał. – Jeśli będzie potrzebna transplantacja nerki dla Asi, to któryś ze stryjów mógłby jej oddać swoją?
-My Michałku nie mamy już dobrego zdrowia – skwitował Adam.
-Właśnie – potwierdził Jan.
-Ja niestety nie mogę być dawcą dla Asi – dodał ze smutkiem Michał.
-Nie powiedziała ci o tak ważnej rzeczy? – zapytał Stanisław.
-Ona sama nie wiedziała – bronił jej Michał.
-Wiedziała, tylko nie chciała ci niczego mówić przed ślubem – uznał Jan.
-Zobaczysz, ilu się jeszcze dowiesz od niej ciekawych rzeczy po ślubie – dodał Stanisław.
-A myślisz Michałku, że faceci od czego tak szybko łysieją po ślubie ? – spytał Jan.
-Nie wiem, bo i skąd, jak ja jeszcze ślubu nie brałem.
-Bo rwą sobie włosy z głowy, gdy się dowiedzą wszystkiego o swoich żonach.
-Co wy mówicie, wiecie jak ona to wszystko przeżywała.
-Pewnie potrafi dobrze udawać – zakpił Jan.
-Powiem wam, że jak Asia dowiedziała się o swoich nerkach to uznała, że nie powinniśmy brać ślubu, do czasu aż będzie zdrowa.
-To akurat rozsądne z jej strony – wtrącił Stanisław.
-Na szczęście przekonałem Asię, że skoro przyjęcie weselne ma być dopiero w przyszłe wakacje, to teraz tuż po naszych obronach weźmiemy ślub cywilny.
-Cooo? – rzekli wraz Kochańscy.
-Ja nie mogę bez niej żyć…
-Wydaje ci się Michałku – skwitował Jan.
-Przysięgłem sobie dzisiaj, że gdyby jej się coś stało, albo gdyby nie wyzdrowiała, to ja idę do klasztoru.
-Cooo? – powiedzieli wraz Kochańscy.
-Powiedźcie mi tylko, czemu ja w życiu mam takiego pecha? – Na te słowa żaden z nich jednak nic nie odpowiedział. – Rodzice zginęli w takim wieku, że prawi ich nie pamiętam. Później w liceum, gdy obroniłem swoją koleżankę, kilku gnoi stłukło mnie tak, że całe wakacje leżałem w szpitalu, a teraz – i tu zaczął szlochać – teraz kiedy pokochałem Asię, to okazuje się, że jest chora – i rozpłakał się na dobre. Kochańscy spojrzeli na siebie i nie wiedzieli co powiedzieć, aż w końcu głos zabrał Adam.
-Masz nas Michałku.
-Wy kiedyś umrzecie, a ja zostanę sam.
-Masz jeszcze Andrzejka – stwierdził Stanisław.
-Tak, tylko, że widuje go raz na pół roku. – Tu spojrzał na swoich stryjów i zapytał. – Na pewno kochaliście kiedyś kogoś, to wiecie co ja teraz czuję. – Jednak żaden z jego stryjów nic nie odpowiedział. – Powiem wam, że dzisiaj pierwszy raz w życiu myślałem o samobójstwie.
-Cooo ?– jęknęli wraz Kochańscy.
-Ja po prostu mam pecha i tak się zastanawiam czy nie było by lepiej, gdybym zginął z rodzicami – i znów się rozpłakał. Kochańścy z osłupieniem popatrzyli na siebie i wówczas przemówił Adam.
-Idź się prześpij Michałku, a jutro zobaczymy co da się zrobić.
-Teraz wiem czemu niektórzy zostali alkoholikami – rzekł Michał i poszedł do sąsiedniego pokoju spać.
-To co po piwku? – zaproponował Jan.
-Ja dziękuję – odparł Adam.
-Mi też odechciało się piwa – rzekł Stanisław.
-Chyba to nie był najlepszy pomysł? – wtrącił Jan.
-On ją naprawdę kocha i z pewnością jej nie zostawi – stwierdził Adam.
-Też mi się tak wydaje – dodał Stanisław.
-Pamiętacie, jak wyszła mi na rentgenie plamka na płucach? – zapytał Jan.
-Pamiętam tylko, jak codziennie spisywałeś inny testament – zażartował Stanisław.
-Nie chcę nawet sobie tego przypominać – rzekł Adam.
-No właśnie, a co musi czuć ta Asia, gdy dowiedziała się, że ma niby chorą nerkę – stwierdził Jan. – To najgłupsza rzecz jaką wymyśliliśmy.
-To ty ją wymyśliłeś! – przypomniał mu Adam.
-Ja tego nie wymyśliłem, tylko widziałem to w serialu „Moda na szczęście” – bronił się Jan.
-Przez ten głupi pomysł to możemy stracić Michała raz na zawsze – uznał Adam.
-Michała i jego Asię – dodał Stanisław
-Nie obejrzę już nawet jednego odcinka tego durnego serialu – zarzekał się Jan.
-Trzeba to szybko odkręcić, bo gdyby Michał się dowiedział, to by nas chyba zabił – stwierdził Adam.
-A nasze ciała sprzedałby akademii medycznej, żeby studenci mogli mieć zajęcie z sekcji zwłok – dodał Jan.
-I zapewniam was, że zostałby uniewinniony przez sąd – stwierdził Stanisław.
-Dobrze chłopaki, ja to wymyśliłem i ja to naprawię – oznajmił Jan.
-Każ temu Banieckiemu, żeby powtórzył Asi badania – zaproponował Adam.
-Nie u Banieckiego, bo to było by podejrzane. Mam kumpla ze studiów w szpitalu wojewódzkim i tam ich pojutrze zawiozę – rzekł Jan.
-No dobrze, a co ze ślubem? – zapytał Stanisław.
-Boję się, że nie da się tego uniknąć – oznajmił Adam.
-To co, wszystko na nic? – pytał Stanisław.
-Zostało jeszcze dwa miesiące i może coś takiego się wydarzy, że nie będziemy musieli nic kombinować – łudził się Jan.
-Zawsze jest nadzieja – rzekł Adam i spojrzał przez okno w niebo, a zaraz potem w jego ślady poszli Jan i Stanisław.