Scena 99: (w sklepie w Londynie)
(…)
Janek: Boże mój. No kochany pan, skąd się pan tu… znalazł z kraju… co za niespodzianka. I na dłużej, do świąt pan zostanie. Musi pan koniecznie tutaj u nas zostać.
Miś: Zobaczymy.
Janek: A niech rzesz Pan siada i opowiada! Nowiny! Nowiny!
Miś: Nowiny, jak nowiny, panie Janie kochany! Najważniejsze, że pana widzę w zdrowiu, dzięki Panu Bogu Najwyższemu! I daj Panie Boże tak dalej! A ja jak po ogień wpadłem bo… do mojej kasetki, bo chce jeszcze… wie Pan… z czekiem przed zamknięciem banku zdążyć…
Janek: No ale przecież musi pan jeszcze coś zjeść.
Miś: Nie, nie jestem głodny. Później zjem…
Janek: Tu nikt nic nie ruszał.
Miś: Tak wiem, bardzo dobrze! Ja zabieram ze sobą książeczkę i później wpadnę, panie Janie, pogadamy, później, później, panie Janie kochany, później… Aha, najważniejsza rzecz, bym zapomniał… kamyk, o który pan prosił z… Jeleniej Góry przywiozłem.
Janek: Z Jeleniej?!
Miś: Z Jasnej Góry oczywiście! Pamiątka. Pan wie, kto po nim stąpał… Tu kładę, panie Janie kochany… wieczorem będzie czas pogadać sobie o starych Polakach, a na razie…
Janek: No, ale przecież…
Miś: Wieczorem! Wieczorem! Wieczorem!
[Miś zabiera książeczkę czekową i wybiega]
Pan Janek (w tej roli sam Stanisław Bareja) to archetyp polskiego londyńskiego emigranta w starym stylu. Taki co to i Hemara znał osobiście, i generałowej Andersowej się kłaniał. Oczywiście patriota-prawicowiec, po staropolsku gościnny i dobry.
Ochódzki ma go oczywiście za naiwniaka, co to go można kupić frazesami o „Panu Bogu Najwyższym”, „starych Polakach” i kamykiem z, niby to, Jasnej Góry oraz aluzyjką o Tym, „kto po nim stąpał” (właśnie ‘stąpał’, a nie po prostu ‘chodził’!). Ryszard ma gdzieś te wszystkie hasła i egzemplifikowane przezeń wartości.
Prawdziwie cenna jest kasetka z czekami i dla niej warto się powygłupiać. Jako żywo przypomina mi to wszystko czasy rządów SLD, kiedy to, jak napisał Rafał Ziemkiewicz w „Michnikowszczyźnie”, Papież dosłownie nie schodził z małego ekranu.