Po szkoleniu dla rodziców w MOPSie, na którym poruszany był m.in. problem zakupoholiczki, wstąpiłem do księgarni na Gdańskiej, gdzie zakupiłem „Blask średniowiecza” Régine Pernoud. Następnie udałem się do antykwariatu na Starym Rynku, który opuściłem z „Opowiadaniami” Mrożka w kieszeni (płacąc za nie uprzednio 40,00 pln, tzn. tyle ile 49 lat temu kosztowały w księgarni). Na koniec jeszcze zaszedłem na Farną, gdyż skusił mnie abp Gänswein swoją „Tylko Prawdą”. A propos „tylko prawdy” to jest to już czwarty rodzaj prawdy po pierwszych trzech „tischnerowskich”. Czy „góralski filozof” przewraca się w grobie z tego tytułu? Jak nie z tego, to pewnie z innego.
A wracając do tych cen książek, wyraźnie widać cykliczność 50-letnią. Za 20 lat ceny książek powinny dojść do kilku – kilkudziesięciu tysięcy PLN. Potem przyjdzie jakiś „balcerowicz”, zlikwiduje PGR-y a resztę już znamy: mogę być winna grosik!?…
Jaki człowiek staje się mądry po tych szkoleniach dla rodziców!