-Dziękuję pani za informację. Ten Samosik, to ten przy samym oknie? -Tak, ten z tymi wąsami. A może pan komisarz napije się piwa? Na koszt firmy – dodała barmanka.
-Dziękuję, ale jestem samochodem.
-Przecież panu mandatu nie dadzą – stwierdziła z uśmiechem barmanka.
-Jak piję, to nie jeżdżę.
-A nasi to przyjeżdżają tu czasem, wypiją po dwa piwa i jadą dalej.
-To my ich tu niedługo sprawdzimy. – Po tych słowach Szumski wolnym krokiem zbliżył się do Samosika, który słuchał swojego wstawionego już dobrze kompana. – Przepraszam, czy pan Jacek Samosik.
-A bo co?
-Komisarz Szumski z Policji. – Słowa te od razu wywołały reakcję u kompana Samosika.
-Ja się Jacek zbieram, jadę kosić trawę.
-Przecie leje jak diabli.
-Zanim dojadę, to się wypogodzi – i mężczyzna pospiesznie odszedł od stolika.
-Pozwoli pan, że się przysiądę.
-Jak pan postawi piwo – zażartował Samosik.
-Mogę panu załatwić 48 godzin wypoczynku w komendzie. – Słowa te sprawiły, że Samosik od razu spoważniał.
-Ja swoje odsiedziałem.
-Trafił pan na wyjątkowo dobrotliwego sędziego, bo ja bym panu dał wyższy wyrok.
-Sądy są nieomylne.
-Za to co się stało, siedział pan nie będzie, ale mam nadzieję, że los panu za to odpłaci. Różnych typów spotykałem w swoim życiu i wielu takich co katowali swoje żony i dzieci, ale nigdy jeszcze nie spotkałem takiego, który beztrosko patrzył jak z głodu umiera żona i dziecko.
-To nie było moje dziecko, bo nie było do mnie podobne, tylko do niej.
-Dość, że zgotował jej pan taki los, to jeszcze podobno po wyjściu z wiezienia powybijał jej pan szyby w oknach.
-Wybiłem tylko w kuchni, bo sam te szyby wstawiłem po ślubie.
-Kawał z pana gnoja i tyle.
-To były moje sprawy i Policję gówno to wszystko obchodzi.
-Ma pan szczęście, że to była cicha kobieta, bo inna to by już pana dawno zapudłowała i wystąpiła o alimenty.
-To pan nie wiesz, że ta suka chciała mnie podać o alimenty, tylko jej powiedziałem, że jak to zrobi, to najpierw zabiję tego bachora, a potem ją.
-Może by to było lepsze, bo oni i tak nie żyją, a pan by już nie wyszedł z więzienia – zdenerwował się na dobre Szumski.
-Ja przez nią siedziałem dwa lata, a pan nie powinien jej bronić, bo nie wiesz pan jak smakuje więzienny chleb.
-Ona i dziecko żadnego chleba nie mieli!
-Na szczęście los się zlitował i uwolnił mnie od tego wszystkiego. Teraz będę się mógł żenić bez przeszkód.
-Chyba jakaś wariatka za pana wyjdzie – rzekł nerwowo Szumski.
-Nie jedna by tu za mnie poszła, a jedna to już na pewno pójdzie – rzekł z uśmiechem na ustach Samosik.
-Widzę, że nie ma sensu z panem dalej rozmawiać.
-Mnie też się tak zdaje – odparł Samosik i zadowolony z siebie podszedł do barmanki zamówić sobie kolejne piwo. Szumski zaś spojrzał raz jeszcze na niego i pospiesznie udał się do samochodu.