Jak byłem w wieku syna, to podczytywałem siostrze „Literaturę” – takie czasopismo, które Putrament redagował chyba tylko dla niej, bo jak pytam rówieśników o „Literaturę” to nikt nie kojarzy. Co innego „Literatura na Świecie” – tą kojarzą wszyscy, chociaż nikt nie czytał. Ale ja nie o tym. W tej „Literaturze” oprócz Mętraka czytało się „My, dzieci z Dworca ZOO” i biografie: Jimiego Hendrixa i Elvisa. I właśnie o Hendrixie napisano, że w pewnym okresie życia spał ze swoją gitarą, dzięki czemu doszedł do wirtuozerii. Znaczy: normalnie, że spał a nie, że tam coś tego…
Więc jak sprzątając pokój syna zobaczyłem te podręczniki i zeszyty na jego łóżku, wymieszane z pościelą, piżamą i skarpetkami, to nie mogę wątpić, że się uczy. Tyle, że metodą „na Hendrixa” – panie profesorze.
Czytali Państwo fragment mowy, jaką przygotowuję sobie na wywiadówkę, w razie gdyby wychowawca syna wyrwał mnie do odpowiedzi…