Błyszczyński wywodził się z Wymrocza, a to zakapiorska dzielnica. Policja oraz prokuratura jawnie okazywały swoją fasadowość, nieoficjalnie zaś tworząc układ powiązań przerozrastających całą dzielnię. Rozsądni starali nie wychylać. Od zawsze Wymrocze tradycyjnie robiło w mokrej robocie. Aquapark, strażackie remizy, oczyszczalnia ścieków, wodociągi ‒ cała ta infrastruktura tradycyjnie znajdowała się w rękach ludzi z dzielnicy. Zwłaszcza Topielec Sp. z o. o. To była tajemnica poliszynela.
Zdolniacha. Studia prawnicze, asesura, do tego wygadany i dobrze wyglądał. Z radnego szybko wywindował w górę. Pół miasta głosowało na niego w wyborach parlamentarnych. Przecież swój chłopak. Na tej fali popularności z wielkim impetem przystąpił do wyborów na drugą kadencję. Cały okręg wyborczy dosłownie tonął w plakatach i ulotkach. Slogany, reklama, propaganda sukcesu, socjotechnika ‒ potrafił doskonale wykorzystywać zdobycze pijaru. Ze wzruszeniem spoglądał na dzielnicę jako właściciel wszystkich bilbordów, rychło stając się najlepiej rozpoznawaną postacią w całym okręgu. Ileż to podjął cennych inicjatyw, przyczynił do rozbudowy sieci ścieżek rowerowych, placów rekreacyjnych. Porozkwiecał budowy tak bardzo potrzebnych, nowoczesnych i funkcjonalnych budynków socjalnych. Do największych osiągnięć z pewnością jednak należała budowa imponującego stadionu. Mierzył naprawdę wysoko.
Tymczasem któregoś dnia z hukiem wybuchła burza medialna i nie stało głosów obrony. Sondaże błyskawicznie zleciały na łeb, na szyję, a dawni mocodawcy chyłkiem wycofali. Wszystkie przetargi na podjęte inwestycje okazały się ustawione, zaś reprezentacyjny stadion stanowił przykrywę zaiste spektakularnej pralni. Próbował co prawda, odgryzać, jeszcze go zapraszano do telewizji i niektórych rozgłośni radiowych, jednakże gwoździem do trumny stały się ujawnione przez oszukanego pracownika dowody na masowe fałszowanie głosów. Doliczono stu tysięcy! Tak prysły marzenia posła Błyszczyńskiego o karnawale drugiej kadencji.