Na skwerze – Plac Kulturalny? – ławeczki (CK zawsze pali) – dla dzieciaków na deskorolkach – w obrębie samej Kaczki – place zabaw – kilka – dobrze urządzone – wyłożone tym materiałem nie ścierającym kolan, dłoni, łokci – Kapliczka – no wiadomo – chyba od czasów jak był tu Zakon – a był tu Zakon. Właśnie. Hades – nie bez kozery Hades – kostnica Zakonna. I gdzieś w murach zamurowana Zakonnica. Chyba nie znaleźli podczas – generalnego – remontu. Albo znaleźli – ale lepiej – cicho, sza – niezdrowe – zainteresowanie – obsuwa w planie. Lepiej – nie – cicho – szaaa.
W każdym bądź razie – Chrystus Frasobliwy – bardzo tu pasuje – do Kultury – bardzo. Każdej. Bez przekąsu i ironii – żadnej.
Bo to jak z tym:
– Pan jest pisarzem. – Pyta – stwierdza jednak bardziej Pani z telewizji – kamera poszło – w trakcie.
– Przepraszam – ale to brzmi jeszcze śmieszniej – niż się wydaje, że brzmi.
Wchodzi do CK. Przez ładne, piękne drzwi. Prawdziwa wizytówka.
CK – jak po łyk wody świeżej – haust powietrza.
Jak popatrzeć na Monet, van Gogh, Rogalski, Maciejowski, Bogacką – Sasnal za wysoko – Boznańską – niż jak się na okrągło patrzy – i patrzy działa – na codzienne porno życia.
Wchodzi.
Przez drzwi. Ładne drzwi. Naoliwione – nie skrzypią.
Bo podobno – jak drzwi skrzypią – to bieda skrzypi i piszczy.
Nie skrzypią – wchodzi do CKu.
Po lewej – jakaś kasa – coś tam – sale – część szkolno-pedagogiczna?
Po prawej – portierka. Ci sami ochroniarze – przeważnie – od lat.
I się znają na artystach.
– Mogę zostawić książkę Pani Justynie Kazek?
– Rzadko bywa. Ale wrzucę jej info na messengera.
– I dla Grześka Pawlaka.
– Okay. Nie ma sprawy.
– A może Pani chce? – Mówi do tej Pani, która jak mu się wydaje, za każdym razem ma inny kolor i deseń oczu.
– Nie. Wie Pan, ja ostatnio czytałam książkę – co jej tyle szukałam – ponad 80 zł kosztowała. A jak mi się chce – to idę do Rafała – coś mi zawsze da.
– A jest Rafał? Rzadko bywam teraz w Mieście. A jak jestem – zachodzę – chcę przyjść do Rafała – to go przeważnie nie ma – albo kartka ‘Zaraz Wracam’ – i po pół godzinie – nie Wraca.
– Jest. Dzisiaj chyba jest. Wie Pan – przełom roku – inwentaryzacja.
Jest.
– Cześć Rafale – skoczę jeszcze w dwa miejsca – i przyjdę.
– Dobra. Dobrze. – Siedzi za swoim biurkiem, przed laptopem. Cały czas jakiejś projekty, zaproszenia na spotkania – i on zaprasza – i jego zapraszają – jeździ – a to Mikołów – a to tam – Wrocław i okolice. Wcale się nie dziwi – po przeczytaniu „Moje oczy to ptaki” – szczerze się nie dziwi.
– Chwilę i przyjdę.
– Zapraszam. – Kątem oka rzuca na szezlong, na którym, a raczej w którym – Don K. lubi siadać. Czasami Rafał siada w głębi – na fotelu – kładzie nogi na niski, kawowy stolik – ale zawsze pyta – czy mu te nogi nie przeszkadzają.
– No, nie. – Sam wyciąga nogi przed siebie. Niski szezlong pod oknem – sprzyja rozluźnieniu stóp i nóg – zwłaszcza zimą obutych w trepy.
Po lewej – na wprost – po przeciwnej stronie – naprzeciwko – po drugiej stronie – korytarza – kawiarnia. Nowa.
Już nie Wołowczyka. Już nie Wojtka. Czyjaś. Nie zna. Rzadko bywa w Mieście – nie zachodzi – na kawę nigdzie. Ewentualna – szybka w Hecy. Dobre ziarna mają. Chociaż czasami i tam wypije. Nie wie – czyja teraz – nie zna.
Polityka – to nieciekawa – sprawa.
Nie tyka.
Jak bomba.
Zaraz.
Zaraz będzie wracać. Jak wszystko wraca.
Taka droga i karma – choć woli z angielska – Fate.
Bo – jednak – Fate – ma w sobie jakąś nadzieję.
Nadzieję – wysiłku woli indywiduum – aby zmienić To.
Moby Dick (taki grubasek jak on – czasami jak zwykły dick) – króliczek (się goni lub wyciąga z kapelusza) – króliczek (bo wszyscy jesteśmy podłączeni do jakiegoś Matrixa – on sztuki) – i TrueMan (to poczucie wielce bolesne) – a Show zawsze Must go on (czy Jesteś Czy cię nie Ma).
Karma (na bazie literatury) – literatura jako pożywienie? – pożywka dla rozumu, życia?
Zło i Dobro – wracają – Ty – źródłem – robisz Dobro, robisz Zło – pierwsza pozna, przeczyta – druga powie trzeciej osobie – piąta szóstej – i ta szósta Cię spotyka – nie wiedząc, żeś Ty źródłem – zrobi Ci to co jest w źródle – co usłyszała od piątki – piąta niebezpośrednio od pierwszej – która poznała – Ciebie – to Dobro i Zło – zrobi Ci to Dobro i Zło – które zawarłeś w swoim źródle – Dobro i Zło.
O kimś, o czymś (jakimś np. zachowaniu) – napisałeś źle – i gdy przy szóstej osobie się tak zachowujesz – otrzymujesz to Zło, które opisałeś jako Zło w tym zachowaniu – i analogicznie z Dobrem – Dobrze oceniłeś jakieś zachowanie, opisałeś – i gdy przy szóstej osobie – tak się zachowasz – zostaniesz oceniony Dobrze – otrzymasz Dobro.
To tak jak – jedna z Twoich książek (źródło) – kończy się wyrazem „Miłość” – i idziesz z córką na masaże – i terapeutka – dla której jesteś nie-Źródłem – ma napisane między piersiami „Miłość” – i patrzy na Ciebie – tym wyrazem prosto w oczy – prosto w jaja – bo to mogą być dla nich – namiastki penisów. To jest Karma (?).