Rozdział 5.
Następnego dnia wieczorem Michał pojawił się w mieszkaniu swego stryja Adama. Oprócz niego byli także dwaj inni stryjowie, czyli Jan i Stanisław. Cała trójka była przekonano, że uda im się odwieść Michała od ślubu.
-Siadaj Michałku – oznajmił Adam i od razu zwrócił się do bratanka, który usiadł przy stole naprzeciwko swoich stryjów. – Piwko?
-Myślisz stryjku, że nasza rozmowa potrwa tak długo, że zdążę go wypić? – zażartował Michał
-Myślę, że zdążysz wypić nawet drugie – odparł Adam i postawiwszy każdemu po puszce piwa dodał żartobliwie. – Nie daję wam szklanek, bo później musiałbym je zmywać – i usiadł obok swoich braci.
-Wyglądacie stryjkowie jak inkwizycja, albo jakiś sąd – zażartował Michał. Stryjowie zaś popatrzyli się na siebie i wypili po dużym łyku. Następnie Jan i Stanisław spojrzeli na Adama, który miał rozpoczynać to przesłuchanie. Ten zaś raz jeszcze napił się piwa i zaczął.
-Prawdę mówiąc, myślałem, że kiedyś do tego dojdzie.
-Myśleliśmy – poprawił go Jan.
-Właściwie to myśleliśmy, że kiedyś to nastąpi. Każdy niestety błądzi, bo w końcu jesteśmy tylko ludźmi – i tu zamilkł na chwilę, nie wiedząc co mówić dalej.
-Ale po to ma się stryjów, aby ten błąd naprawić – wtrącił Stanisław.
-Jak nas już poinformowałeś, zamierzasz się – i tu przełknąwszy ślinę dokończył – zamierzasz się żenić.
-Tak zamierzam i już niedługo dostaniecie zaproszenia na ślub – i tu zażartował. – Oczywiście z osobami towarzyszącymi i to płci przeciwnej.
-Nie kpij sobie – skarcił go Stanisław – mówisz do swoich stryjów, a nie do kolegów
-No dobrze, przepraszam.
-Tak sobie pomyśleliśmy, że skoro obiecałeś tej dziewczynie ślub, to należałoby to jakoś załatwić honorowo, wiesz … – przerwał Adam.
-Honorowo, jako że nasza rodzina zawsze postępuje honorowo – włączył się Stanisław.
-Polemizował bym z wami, ale niech będzie – wtrącił Michał.
-Skoro obiecałeś tej dziewuszce ślub, a ona zapewne już się pochwaliła … – mówił Adam
-Czym ma się chwalić, małżeństwem? – zakpił Jan.
-Kobiety tym się na ogół chwalą – kontynuował Adam – i ona też już z pewnością pochwaliła się przed wszystkimi. Zatem, żeby jakoś osłodzić jej ten wstyd, jaki ją wkrótce spotka….
-Jaki wstyd, o czym stryjek mówi? – wtrącił się znowu Michał.
-Nie przerywaj mi. Mówię o wstydzie, jaki ją spotka, gdy wycofasz się z małżeństwa.
-Stryju, ty chyba kpisz? – rzekł Michał nieco się zapominając, lecz wtedy włączył się Jan.
-Pomyśleliśmy, że powinieneś jej to jakoś wynagrodzić i dać jej rekompensatę finansową.
-Co takiego? – nie dowierzał Michał
-Nie martw się, to my złożymy się na to – zaczął Stanisław. – Jak sądzisz, jaka kwota mogłaby ją satysfakcjonować za to, że nadal pozostanie przy swoim nazwisku?
-To chyba jakiś kiepski żart, żartujecie sobie, co?
-Ile z nią chodzisz? – zapytał Jan.
-Siedem, siedem miesięcy – odparł w końcu.
-Powiedzmy, że za każdy miesiąc chodzenia po tysiąc złotych.
-Co takiego? – nie dowierzał Michał.
-No dobrze – poprawił się Jan – powiedzmy, że po dwa tysiące za każdy stracony z tobą miesiąc, to daje czternaście tysięcy i za rezygnację ze ślubu dwadzieścia tysięcy.
-Nie przesadzaj – włączył się Stanisław – przecież nawet nie było jeszcze zaręczyn.
-A po drugie, to ja nie mam takich oszczędności – dodał Adam.
-Macie rację, przesadziłem. Dziesięć tysięcy jej wystarczy, w końcu ile jest takich, które nawet grosza nie dostają za niedoszły ślub.
-Razem to dwadzieścia cztery tysiące – podsumował Stanisław. – Myślę, że gdyby cię podała do sądu, to najwyżej by dostała paręset złotych.
-Pierwszy raz w życiu piwo przestało mi smakować – zaczął Michał i postawił puszkę z piwem na stole. – To przez was i to wasze głupie gadanie. Powiem wam, że to ostatnia rzecz, którą bym zrobił.
-Zrobisz jak zechcesz, ale myślimy, że taka kwota powinna sprawić, że nie będzie miała do ciebie pretensji i żalu.
-Ludzie czy wy myślicie, że wszystko można załatwić za pieniądze?
-Wszystko nie, ale prawie wszystko, to tak – podsumował Jan.
-Weźcie te pieniądze i dajcie na dwieście czterdzieści mszy, żeby Pan Bóg wrócił wam rozum.
-Nie pozwalaj sobie za dużo i pamiętaj, że mówisz do swoich stryjów, którzy zastępują ci rodziców.
-Jeśli by rodzice słyszeli to co mówicie, to od razu zmieniliby nazwisko, i ja chyba tak zrobię.
-Daj Adasiu po piwie – zaproponował Jan, gdyż swoją puszkę już opróżnił.