Obozy pracy
Najwięcej robotników-Żydów pracowało w obozach pracy. Dziesiątki tych placówek, rozsianych po całym Generalnym Gubernatorstwie, służyło nie tyle niemieckim celom gospodarczym, co eksterminacyjnym. Wysyłano do nich ludzi nieprzystosowanych do prac ziemnych, szosowych i melioracyjnych, bez odpowiednich narzędzi i odzieży, głodzonych i maltretowanych. Prowadziło to w konsekwencji do nagminnych wypadków śmierci głodowej oraz do epidemii i chorób. Jak zauważono w raporcie „Oneg Szabat” – tysiące przygodnych grobów, a często zwykłych dołów, do których wrzucano ofiary oprawców niemieckich lub chorób, oto jedyny ślad po tych bezimiennych męczennikach[51].
Obozy pracy dla Żydów określane Arbeitslager für Juden, częściej jako Judenlager, w skrócie Julag, tworzone były głównie w latach 1940–1942, w związku z zarządzeniami o wykorzystywaniu żydowskiej siły roboczej. Najwcześniej obozy pracy przymusowej dla Żydów powstały na terenie dystryktu lubelskiego i tu obserwuje się w pierwszych dwóch latach okupacji ich największą dynamikę rozwoju[52]. Część z nich umiejscowiona została na terenie powiatu radzyńskiego. Z przytoczonych w tym artykule materiałów wynika, że znajdowało się ich tutaj 20, z czego 7 to obozy gospodarki wodnej, 11 gospodarki rolnej, 1 związany był z budową lotniska i 1 z pracami porządkowymi. Szczegółowe dane na ich temat prezentuje poniższa tabela.
Tabela 2. Obozy pracy przymusowej dla Żydów w pow. Radzyńskim.
l.p. Miejscowość Rodzaj obozu Przeciętna liczba osób Okres funkcjonowania
1 Adamów gosp. rolna 200 1941-XI.1942
2 Aleksandrówka gosp. wodna 300 1941-1942
3 Dminin gosp. wodna 300 1941-1942
4 Jabłoń gosp. rolna 30 brak danych
5 Krzewica prace dla wojska 100 1940-1942
6 Łapiguz prace porządkowe b.d. 1941-1942
7 Ossowa gosp. wodna 300 1940-1942
8 Przegaliny gosp. rolna b.d. do 1942
9 Rogoźnica gosp. wodna 400 VII.1940-VII. 1942
10 Siemień gosp. rolna b.d. b.d.
11 Stanin gosp. wodna 150 1941
12 Stanin gosp. rolna 250 VI-VIII.1942
13 Strzyżew gosp. wodna 300 V.1942-XI.1942
14 Suchowola gosp. rolna b.d. b.d.
15 Tuchowicz gosp. rolna 300 VI-VIII.1942
16 Turów gosp. rolna b.d. b.d.
17 Ulan gosp. wodna 400 1940-31.X.1942
18 Wólka Domaszewska gosp. rolna 400 1942
19 Żelizna gosp. rolna b.d. do 1942
20 Żulinki gosp. rolna b.d. do 1942
Źródło: Zestawienie własne autora. Szczegółowa analiza danych zawartych w tabeli oraz źródeł znajduje się przy opisie poszczególnych obozów.
Jak wynika z tabeli, w obozach pracowało łącznie 3430 osób. O siedmiu miejscach nie posiadamy jednak odpowiednich danych. Uwzględniając te braki, szacunkowo można przyjąć, że przeciętna liczba osób we wszystkich 20 obozach wynosiła co najmniej 4000. Oznacza to, że co dziesiąty Żyd na tym terenie znajdował się w obozie pracy[53]. Skala tego problemu była więc bardzo duża. Należy także wziąć pod uwagę fakt, że liczba osób, które przeszły przez te obozy, była znacznie większa. Wynikało to z dużej rotacji (oraz przypadków śmiertelnych) znajdujących się tam osób. Na przykład w czerwcu 1940 r. z Międzyrzeca do obozów pracy wysłano prawie wszystkich mężczyzn w wieku od 14 do 62 lat, w liczbie 2295 osób. Wielu z nich zmarło lub zostało zastrzelonych przez strażników. Ci, którzy później wrócili z obozów, byli opuchnięci i chorzy[54].
Nasze rozważania o obozach pracy rozpoczniemy od informacji na temat werbunku robotników żydowskich. Jak już wcześniej pokazaliśmy, pozyskiwanie siły roboczej miało charakter siłowy. Także niedostarczenie przez Judenrat oznaczonego kontyngentu robotników groziło jego członkom poważnymi konsekwencjami. W dokumentach znajdujących się w Archiwum Ringelbluma pod datą 15 lipca 1941 r. znajdziemy informację, że Rada Żydowska w Łukowie z rabinem została aresztowana za niedostarczenie 600 mężczyzn do obozów pracy przymusowej. Tego samego dnia o 2 w nocy zostaje otoczona miejscowość Dminin przez żandarmerię i Schutzpolizei i z łóżek zostają wyciągnięci mężczyźni w wieku od 14 do 60 lat w liczbie 600 osób:
„Spośród nich urząd pracy razem z Radą Żydowską, za odpowiednią opłatą, zwalniał „lepszych ludzi”, to znaczy tych bogatszych, a robotnicze masy musiały zostawić na łasce boskiej swoje żony i dzieci, bez środków do życia, i pracować w obozach pracy przymusowej”[55].
Zgodnie z raportem American Joint Distribution Committee (dalej: Joint)[56] werbunek do obozów pracy przymusowej na Lubelszczyźnie nie był oparty na racjonalnych przesłankach. W licznych przypadkach zabierani do pracy byli małoletni od 14 lat, jak również osoby w podeszłym wieku powyżej 50 lat, bez jakichkolwiek badań lekarskich. Jak szacowano, na terenie Lubelszczyzny aż 40% zabranych ludzi nie nadawało się do ciężkiej pracy fizycznej[57].
Teraz kilka słów o warunkach bytowych w obozach. Wszystkie świadectwa jednocześnie wskazują, że były one daleko niewystarczające. W raporcie Jointu napisano:
„Ludzie śpią na gołej ziemi, gdyż ciasnota w barakach, względnie w innych pomieszczeniach jest tak zastraszająca, że uczestnicy obozów nie mieszczą się w nich. Walka o zdobycie miejsca w barakach dochodzi do tego, że zmęczeni całodzienną pracą robotnicy rezygnują często ze strawy gotowanej, przeważnie 1 raz dziennie wydawanej, aby zdobyć miejsce na barłogu. Czynią to w obawie, że skoro stracą 2 godziny na zdobycie strawy, stracą możność zdobycia miejsca na pryczy. Poza niedostateczną ilością miejsc należy zwrócić uwagę na to, że brak jest słomy dla podściółki na pryczach. Tam, gdzie ona jest i z braku sienników niszczy się bardzo szybko, gdyż robotnicy śpią na niej, nie rozbierając odzieży swojej i obuwia. Słoma w tych warunkach jest siedliskiem wszelkiego rodzaju insektów i w tych warunkach spracowany uczestnik obozu nie znajduje należnego mu odpoczynku. […] Miejsca dla załatwiania potrzeb fizjologicznych są w ilościach niedostatecznych. Wobec konieczności wczesnego wstawania i jednoczesnego wymarszu do miejsc pracy, robotnicy z braku dostatecznej ilości ustępów nie są w stanie swoich potrzeb fizjologicznych wykonać, co powoduje częste zapadnięcia na choroby żołądkowe. Wspomnieć należy, że wydalenie się do klozetów po zapadnięciu zmierzchu jest niedozwolone […] Większość uczestników obozu rekrutuje się ze sfer spauperyzowanej biednej ludności żydowskiej i przybywa do obozów w odzieży niedostatecznej, w butach zniszczonych, bez koców. Ale i ci, którzy przybywają do obozu z ekwipunkiem dostatecznym, po krótkim czasie przebywania w obozie, znajdują się już w stanie opłakanym”[58].
Najgorsze warunki pracy występowały niewątpliwie w obozach gospodarki wodnej. Pomieszczenia przeznaczone dla uwięzionych tam ludzi były bardzo prymitywne (stodoły, szopy, obory). Więźniowie zatrudnieni przy robotach melioracyjnych nie otrzymywali żadnej specjalnej odzieży, ani butów do pracy w wodzie. Wiele osób umierało na skutek głodu, nieludzkich warunków mieszkaniowych i sanitarnych. Znajdujące się tam osoby kierowano do kopania kanałów i nasypów, czy też wiklinowania i plantowania brzegów. W jednym z dokumentów z tamtego okresu możemy przeczytać:
„Robotnicy zatrudnieni przy tych pracach nie otrzymywali żadnej specjalnej odzieży ani butów do pracy w wodzie: rodzaj pracy zmuszał ich do tego, że stali po 8-10 godzin dziennie po kolana w wodzie, mokrej odzieży zaś nie mogli suszyć i w niej pozostawali z powodu braku ubrań i bielizny na zmianę. Przy pracy w wodzie bez obuwia i dolnej zwierzchniej odzieży specjalnie dokuczliwymi były pijawki, które raniły im nogi w straszny sposób”[59].
Co innego można było natomiast przeczytać w „Gazecie Żydowskiej”. 9 sierpnia 1940 r. ukazał się tam obszerny artykuł opisujący obozy pracy w dystrykcie lubelskim. Stwierdzano w nim, że w „okręgu Radzyńsko-Łukowsko-Lubartowskim znajdowało się wówczas 6 takich placówek. Najważniejsze prace na tym terenie dotyczyły regulacji rzeki Krzny i jej dopływów. Obozy zarządzane były przez niemieckich komendantów a nadzór sprawowali niemieccy strażnicy”. Ponadto, jak napisano, „w każdym z tych obozów panuje wzorowa czystość”[60]. Nie trzeba wyjaśniać, jak bardzo przedstawiony tu propagandowy obraz odbiegał od rzeczywistości.
Obozy pracy gospodarki wodnej
Na terenie powiatu radzyńskiego do największych obozów zaliczały się te, które związane były z gospodarką wodną. Już wiosną 1940 r. rząd GG rozpoczął zakrojone na szeroką skalę prace melioracyjne mające na celu uporządkowanie stosunków wodnych na obszarze poszczególnych dystryktów. Trzeba tu od razu podkreślić, że plany w tym zakresie nie zostały sporządzone przez Niemców, lecz opierały się na przedwojennych, polskich założeniach[61]. Organizację robót przy mniejszych rzekach i melioracjach gruntów rolnych powierzono Grupie Gospodarki Wodnej (Gruppe Wasserwirtschaft), a od 1941 r. Oddziałowi Gospodarki Wodnej (Wasserwirtschft Abteilung) w Wydziale Wyżywienia i Rolnictwa Rządu GG. W dystryktach koordynacją prac, podobnie jak w rządzie GG, zajmowały się grupy, a od 1941 r. oddziały budowy dróg wodnych w wydziałach budownictwa i oddziały gospodarki wodnej w wydziałach wyżywienia i rolnictwa. Natomiast w terenie, w zależności od potrzeb, dla jednego lub kilku powiatów tworzono urzędy gospodarki wodnej (Wasserwirtschaftsämter). Nie posiadały one jednak żadnych szerszych kompetencji. Faktycznym organizowaniem i nadzorowaniem robót w latach 1940-1941 zajmowały się inspekcje gospodarki wodnej (Wasserwirtschaftsinspektion). W dystrykcie lubelskim utworzono cztery takie inspekcje: w Białej Podlaskiej (obejmującej m.in. powiat radzyński), Chełmie, Zamościu i Lublinie. Do zadań inspekcji gospodarki wodnej należało m.in. zapewnienie siły roboczej – głównie robotników–Żydów, których dostarczały urzędy pracy w porozumieniu z odpowiednimi władzami[62].
Lubelszczyzna, będąca filarem gospodarki rolnej GG, posiadała priorytet w przeprowadzaniu melioracji łąk i terenów uprawnych. Najbardziej szeroki zakres tego typu prac przeprowadzono w powiatach Biała Podlaska, Radzyń, Chełm, Hrubieszów i Zamość. Do tej ciężkiej i wyniszczającej pracy wykorzystano przede wszystkim Żydów. Osadzano ich głównie w julagach, które stanowiły zdecydowaną większość ogółu obozów gospodarki wodnej. Józef Marszałek podaje, że na ogólną liczbę 67 obozów pracy gospodarki wodnej w dystrykcie lubelskim aż 56 stanowiły właśnie julagi. Największą liczbę obozów pracy przymusowej dla Żydów zorganizowała bialska Inspekcja Gospodarki Wodnej, która pracami objęła dwie rzeki z dopływami: Bystrzycę i Krznę[63].
Ze sporządzonej 18 kwietnia 1942 r. przez Departament Żywności i Rolnictwa, Wydział VI Gospodarki Wodnej Dystryktu Lubelskiego (Abteilung Ernährung und Landwirtschaft, Unterabteilung VI Wasserwirschaft des Distrikts Lublin) mapy wynika, że na terenie powiatu radzyńskiego znajdowało się 5 obozów pracy, w których wykorzystywana była ludność żydowska. Zgodnie z tym dokumentem obozy wykonujące prace melioracyjne znajdowały się w Przegalinach [właściwie Ossowa] – pracowało tam 300 osób przy regulacji rzeki Białki, Rogoźnicy k. Międzyrzeca – 400 osób (prace melioracyjne nad Krzywulą – dopływem Krzny), Aleksandrówce – 300 osób (prace regulacyjne przy dopływach rzeki Białka), Dmininie – 300 osób (prace nad Stanówką – lewy dopływ Bystrzycy) i Strzyżewie – 300 (prace przy pogłębianiu rzeki Krzny). Łącznie w 5 wskazanych obozach pracowało w tym czasie 1600 Żydów[64]. Do tej listy należy dodać także obozy gospodarki wodnej, które zostały zlikwidowane przed sporządzeniem w/w dokumentu. I tak w obozie w Ulanie 400 osób pracowało przy regulacji rzeki Stanówki, a w Staninie 150 osób prowadziło prace nad Wilkojadką[65]. Z powyższych danych wynika, że w latach 1940–1942 na terenie powiatu radzyńskiego istniało 7 obozów pracy gospodarki wodnej, w których pracowała ludność żydowska. W każdym z nich przebywało średnio 300–400 osób. Charakterystykę poszczególnych obozów pracy w powiecie radzyńskim rozpoczniemy od obozu w Ossowie, o którym posiadamy stosunkowo najwięcej informacji.
Obóz w Ossowie został założony 4 lipca 1940 a zlikwidowany w październiku 1942 r. Jednocześnie przebywało w nim ok. 300–400 osób narodowości żydowskiej, których wykorzystywano do niewolniczej pracy przy regulacji rzeki Białki i kopania rowów melioracyjnych. Ogółem przez obóz przeszło ok. 1200 osób[66].
Już wczesną wiosną 1940 r. do Ossowy przyjechali Niemcy w celu wybrania odpowiedniego miejsca na obóz. Po dokonaniu wizji lokalnej zadecydowali, że najbardziej odpowiednim miejscem będą wolnostojące zabudowania gospodarskie należące do Feliksa Bożyka. Ustalono, że dom mieszkalny będzie stanowił mieszkanie i biura komendy obozowej, drewniany spichlerz – pomieszczenia na magazyn produktów żywnościowych, murowaną z pustaków szopę wykorzystano na kuchnię obozową, a podwójną stodołę, w której ustawiono piętrowe prycze zbite z desek, przeznaczono dla Żydów. Warunki mieszkaniowe w zatłoczonej stodole były koszmarne. W ciepłe letnie noce w stodole panował niesamowity zaduch, a dodatkowym utrapieniem było wszelkiego rodzaju robactwo. Żeby polepszyć cyrkulację powietrza, wyrywano ze strzech snopki, a przez powstałe dziury w okresie deszczów lała się woda. Na środku podwórka stała studnia a obok niej drewniane koryto, które służyło za umywalnię. W 1941 r. wybudowano barak, w którym umieszczono administrację obozową. W sąsiedztwie stodół zlokalizowano latrynę obozową, obok której grzebano zmarłych. W tym samym roku zabudowania obozowe ogrodzono siatką z drutu kolczastego. Ogrodzenie miało wysokość ok. 2 m[67].
W skład komendy obozowej wchodzili Niemcy/volksdeutsche: Wilhelm Wend, Dersen, Szwanko, Kizlik, Schiller, Rozner, Knoth, Teodor Tysper, bracia Bucholz oraz dwóch Ukraińców: Wacław Kochany i Michał Kucharczuk. Wilhelm Wend, Dersen i Teodor Tysper to kolejni komendanci obozu. Załoga obozu zmieniała się i liczyła średnio ok. 5-6 osób. W pilnowaniu więzionych osób Niemcom pomagała powołana przez nich Żydowska Służba Pomocnicza. Składała się ona z więzionych tam Żydów. Ostatnim komendantem tej służby był Sender. W miejscu pracy więźniów nadzorowali także grupowi (Żydzi). Jak zapamiętali świadkowie, bardzo brutalnie traktowali oni swoich rodaków[68].
Obóz był przeznaczony wyłącznie dla ludności żydowskiej. W 1940 r. pozwalano jeszcze rabinom odprawiać modły. W latach następnych było to już niemożliwe. W tym samym roku późną jesienią zwolniono wszystkich do domów[69]. W kolejnych latach sytuacja uwiezionych tu osób stale się pogarszała. Z relacji Michała Himelblau wynika np., że z dostarczonych tu przez Judenrat w Czemiernikach 80 osób wróciły zaledwie 34, reszta została zamordowana. Po powrocie tych 34 Czemierniki musiały dostarczyć kolejnych 80 ludzi, z których nikt już nie wrócił. Wszyscy zostali rozstrzelani jako niezdolni do ciężkiej pracy[70].
W pierwszym roku istnienia obozu (1940 r.) w Ossowie pracowali Żydzi przywiezieni tu z Międzyrzeca (350 osób)[71]. W kolejnych latach były to już osoby pochodzące z różnych miejscowości. W maju 1942 r., czyli pół roku przed likwidacją obozu, pracowali w nim Żydzi z terenu powiatu radzyńskiego w łącznej liczbie 407 osób. 40 osób było z Czemiernik, 158 z Kocka, 180 z Parczewa, 5 z Serokomli i 24 z Wohynia[72].
Przebywający w obozie Żydzi nie otrzymywali za swoją pracę zapłaty. Zarówno utrzymanie robotników w obozie, jak i pozostawionych przez nich rodzin spadało na barki poszczególnych delegatur ŻSS[73]. Ze względu na skromne środki, którymi dysponowały ŻSS, wyżywienie było bardzo skromne i daleko niewystarczające. Dla przykładu, robotnicy z Czemiernik pracujący przy oczyszczaniu rowów melioracyjnych otrzymywali na śniadanie tylko kawę, obiad składał się z jednego dania, a na kolację dostawali kawę i 20 dkg chleba[74]. Być może robotnicy otrzymywali jeszcze jakąś żywność od administracji obozu, jednak z przytoczonego wyżej dokumentu wynika, że ŻSS w Czemiernikach musiała zapewniać wszystkie posiłki. Jak zapamiętali świadkowie, gdy więźniowie byli prowadzeni do pracy
w pobliżu gospodarstw, to dosłownie „rzucali się na koryto, z którego karmiono świnie i zjadali resztki paszy przeznaczonej dla świń[75]. Walczyli między sobą o kawałek chleba, który jakiś więzień dostał od kogoś z wioski”[76].
Posiłki w obozie, bez względu na warunki atmosferyczne, spożywane były pod gołym niebem. Wyżywienie stanowiła brukiew, ziemniaki, zepsute warzywa i cuchnąca konina, którą w upalne dni przechowywano w magazynie zorganizowanym w spichlerzu. Koninę raz w tygodniu przywożono chłopskim wozem z Parczewa[77]. Z tego ostatniego można wnioskować, że było to wyżywienie dostarczane dla swoich podopiecznych przez parczewską delegaturę ŻSS.
Warunki pracy w obozie były bardzo ciężkie. Jak zapamiętał świadek, „do pracy wychodzono podczas śnieżycy boso, umierano od chłodu, a zmarłych chowano za latryną albo wrzucano do latryny”[78]. Praca w obozie rozpoczynała się bardzo wcześnie i kończyła późnym wieczorem. Po pobudce i myciu, następnie śniadaniu, uformowana kolumna czwórkami, z pieśnią na ustach, maszerowała do miejsca pracy odległego o ok. 4 km. Podczas tych przemarszów za brak równego kroku i inne „uchybienia”, robotnikom kazano kłaść się w napotkanych kałużach i błocie. Świadek zapamiętał:
„Maszerujący w kolumnie Żydzi przedstawiali o litość wołający obraz. Zmęczeni, obdarci, brudni, cuchnący i zarośnięci na okaleczonych i bosych nogach, śpiewali piosenki, które im nakazano, a które rodziły się w obozie. Śpiewano o podłych i parszywych Żydach, których złoty Hitler nauczył solidnej roboty, a komendant morowy każe wykopać rowy i jest dla Żydów jak rodzony ojciec”[79].
Niezależnie od „utworów” wymyślanych przez komando obozowe, swoje piosenki o tragicznym położeniu w Ossowie układali także sami Żydzi. Jedna z nich (na melodię „Katiuszy”) brzmiała:
„W Ossowie przy zielonej łączce
płynie rzeczka pełna krwi żydowskiej
chociaż nosi miano Białka
Czerwona stała się od żydowskiej krwi.
Nie mów nic moja miła Białka
Ona płynie dalej unosząc moje łzy
Tam na brzegu, stoi moja stara matka
powiedz jej, że jestem grupowym
i że w obozie jest bardzo dobrze i przyjemnie”[80].
Żydzi wykorzystywani byli do regulacji rzeki Białki i osuszania podmokłych łąk. Przez trzy kolejne sezony istnienia obozu przedłużono o ok. 5 km rzekę, wykopano ok. 10 km rowów osuszających, zbudowano most na rzece łączący Ossowę z Ostrówkami. Prace te wykonano tylko przy pomocy łopat i szpadli. Błotnistą ziemię z głębokiego wykopu wyrzucano metodą jeden do drugiego. Każdy miał do wykonania określoną normę. Przerw w pracy nie było a za najmniejsze uchybienia karano biciem. Wieczorem cała załoga wracała do obozu. Po tak zwanym obiedzie zaczynały się „zajęcia obozowe”, które trwały do późnych godzin wieczornych. Na przykład znalezioną na terenie obozu trawkę, zapałkę lub inny drobny przedmiot, wynoszono na kocu poza teren obozu, wykopywano olbrzymi dół i zakopywano, a następnie kilkudziesięcioosobowa grupa ludzi udeptywała tę ziemię śpiewając. Organizowano też parady nagich. Innym nękającym zajęciem było chodzenie po leżących współtowarzyszach na placu alarmowym. Leżących twarzą do ziemi bito za najmniejsze poruszenie się. Chcąc poprawić swój los Żydzi przekazywali Volksdeutschom pieniądze i wartościowe przedmioty. Było to możliwe w pierwszym okresie istnienia obozu, kiedy rodziny mogły jeszcze odwiedzać więzionych, oczywiście po zapłaceniu odpowiedniej łapówki. Niewiele to pomagało, ponieważ następnego dnia i tak wszystko zaczynało się od nowa[81].
Co najmniej kilkakrotnie obóz w Ossowie był odwiedzany przez gestapowców z Radzynia. Za każdym razem znęcali się oni nad więzionymi tam osobami. Zagłodzonym i wycieńczonym Żydom kazali wykonywać różne ćwiczenia. Tych, którzy nie dawali rady, dobijali lub wieszali na drutach kolczastych[82]. Nad więźniami osobiście znęcał się m.in. znany sadysta Adolf Dykow[83]. Warto dodać, że Dykow to pochodzący z Wohynia Volksdeutsch, z zawodu stolarz. Zatrudniony był w radzyńskim gestapo jako pracownik kryminalny oraz tłumacz. Zamordował wielu Żydów i Polaków. Został zabity w zasadzce polskiego ruchu oporu 30 października 1943 r.[84].
Ostateczna likwidacja obozu nastąpiła, jak już powiedzieliśmy, w październiku 1942 r. Nadających się do pracy przewieziono furmankami do getta w Międzyrzecu. Chorych i wycieńczonych wyprowadzono w pobliże latryny obozowej i zastrzelono. Akcja ta została przeprowadzona przez funkcjonariuszy radzyńskiego gestapo. Nie jest znana dokładna liczba ofiar. Według ankiety o przebiegu działań wojennych z 1946 r., z wycieńczenia w Ossowie zmarło ok. 35 osób. Dodatkowo przy likwidowaniu obozu rozstrzelano 15 chorych[85]. Z relacji cytowanego już Michała Himelblau wynika jednak, że ofiar mogło być znacznie więcej.
Obecnie po dawnym obozie nie pozostał żaden ślad. Dawna siedziba komendy obozowej spłonęła jeszcze wówczas, kiedy funkcjonował obóz. Pozostałe budynki zniszczył czas. Dokładne miejsca, w których grzebano zmarłych i zamordowanych są trudne do zidentyfikowania. Na terenie dawnego obozu nie ma żadnego pomnika ani tablicy, która wskazywałaby na jego istnienie i na piekło, jakie przeżywali tu ludzie tylko dlatego, że byli Żydami. Takim pomnikiem jest natomiast relacja Wacława Cioka, który w podsumowaniu swoich wspomnień zanotował: „Tym krótkim wspomnieniem o obozie, o ludziach których znałem z widzenia, których jako dzieci wiejskie zaopatrywaliśmy w warzywa, czasem zrywane nie z własnych ogrodów, pragnę oddać hołd”[86].
Kolejnym miejscem na terenie powiatu radzyńskiego, w którym znajdował się obóz pracy gospodarki wodnej, była znajdująca się nieopodal Międzyrzeca Rogoźnica. Oprócz ludności żydowskiej, więziono tam również jeńców radzieckich. Od lipca 1940 do sierpnia 1942 r. przebywali w nim obywatele polscy pochodzenia żydowskiego oraz Żydzi z Czechosłowacji. Później, w latach 1942–1944, przywieziono tu i oddzielnie zakwaterowano jeńców radzieckich[87]. Zarówno Żydzi jak Rosjanie zmuszani byli przez Niemców do prac przy regulacji rzeki Krzny. Jeśli chodzi o liczbę więzionych w Rogoźnicy Żydów, to, jak wynika z przywoływanej już niemieckiej mapy, średnio było ich tam ok. 400. Według memoriału Rady Żydowskiej w Warszawie dotyczącego obozów pracy na Lubelszczyźnie, jesienią 1940 r. przebywało ich w Rogoźnicy nawet 760. Z kolei świadek Romuald Budrewicz zapamiętał, że przeciętnie w obozie przebywało 300–500 Żydów. Liczba więźniów zmieniała się, gdyż część z nich wywożono na roboty do innych miejscowości, część umierała. Początkowo więźniami byli Żydzi polscy, a po kilku miesiącach przywieziono tu również Żydów z Czechosłowacji. W obozie znajdowali się zarówno mężczyźni (którzy stanowili większość), jak i kobiety. Dużo łatwiej jest oszacować liczbę jeńców radzieckich, których według źródeł było w Rogoźnicy ok. 700–800[88].
Obóz znajdował się w Rogoźnicy na terenie gospodarstwa należącego do Romualda Budrewicza i zajmował powierzchnię ok. 0,5–1 ha. Pomieszczenia dla więźniów znajdowały się w dwóch dużych budynkach. W stajni długości ok. 50 m i szerokości ok. 10 m przebywali mężczyźni. Kobiety zostały umieszczone w spichrzu długim na ok. 20 m i szerokim ok. 6 m Obóz ogrodzony był drutem kolczastym jednorzędowym wysokości 2 m. Od strony szosy znajdowała się brama oraz wieża strażnicza. Więźniowie spali na drewnianych pryczach na cienkiej warstwie słomy. Myli się w sadzawce, która znajdowała się na terenie obozu. Poważnym problemem były insekty oraz epidemie tyfusu, gdyż brakowało pralni i innych podstawowych urządzeń sanitarnych. Żydzi nosili własne ubrania i opaski z Gwiazdą Dawida. Komendantami obozu byli kolejno: Liszka – Volksdeutsch z poznańskiego, oraz Niemcy Bornych i Shwach. Załogę obozu stanowili Ukraińcy w liczbie ok. 10 osób. Ukraińcy bili więźniów i zabijali. Zwłoki grzebane były na polu poza terenem obozu. Z komendantów najgorszą opinię miał Liszka, który znęcał się nie tylko nad więźniami ale i nad okoliczną ludnością. Niejednokrotnie zaczepiał na drodze mieszkańców wsi, przyprowadzał ich do obozu i rozkazywał Ukraińcom bić ich batem[89].
Warunki panujące w obozie dobrze oddaje relacja Lejbisza Barna, który w 1940 r. trafił tu razem z innymi Żydami z Łukowa. Odnotował on m.in. fakt wyczerpujących apeli, podczas których zabijano osoby, które nie miały siły stać w szeregu. Opisał także, w jaki sposób komando obozowe znęcało się nad Żydami. Jedna z takich sytuacji miała miejsce podczas „kąpieli”:
„Pewnego razu, po skończeniu pracy zaprowadzono nas na kąpiel. Woda była głęboka. Był z nami Szmuel Lejzer Kac, który nie potrafił pływać więc trzymał się blisko brzegu. Dostrzegł to strażnik Wójcik, folksdojcz. Zbliżył się do Kaca i nogą chciał go popchnąć na głębszą wodę. Kac złapał go za nogę. Wtedy Wójcik wyjął swój rewolwer i zastrzelił Kaca w wodzie”[90].
Codziennie, pod eskortą, więźniowie byli wyprowadzani do pracy przy regulacji rzeki Krzny. Praca polegała na poszerzeniu koryta do szerokości 15 metrów[91]. Pomocy żywnościowej znajdującym się tam Żydom udzielał międzyrzecki podziemny Komitet Bundu[92]. Żywność więźniom sprzedawana była także przez okolicznych chłopów, którzy czekali wzdłuż szosy na powracających z pracy. Mimo to Żydzi cierpieli głód, a w obozie panowała epidemia tyfusu i czerwonki. Więźniowie byli bici i mordowani przez strażników. Jeden ze świadków zapamiętał:
„Z drugiej strony ogrodzenia usłyszałem bolesny płacz. Pośpiesznie się odwróciłem i zobaczyłem jak SS-man stoi tuż obok ogrodzenia, morderczo bijąc Żyda drewnianym kijem. Żyd był mężczyzną w średnim wieku z krótką brodą. Cała jego broda była pokryta krwią. Z grupy Żydów, którzy stali stłoczeni kilka kroków dalej, wybiegł młody chłopak i próbował zakryć swoim ciałem pobitego Żyda. Wkrótce również on był już cały zakrwawiony. SS-man rozkazał młodemu chłopakowi wziąć zakrwawionego Żyda i zatańczyć z nim w obozie”[93].
Obóz dla ludności żydowskiej został zlikwidowany w sierpniu 1942 r. Źródła nie precyzują jednak, w jakich okolicznościach do tego doszło. Można jednak przypuszczać, że miało to miejsce w dniach 25-26 sierpnia, tj. w trakcie pierwszej akcji likwidacyjnej w getcie w Międzyrzecu.
Obóz dla jeńców radzieckich, jak już wspomnieliśmy, został założony w Rogoźnicy w 1942 r. Bardzo dużo jeńców umarło, gdyż byli wycieńczeni. Otrzymywali oni pożywienie w bardzo małych ilościach. Jak zapamiętał świadek, pewnego razu kiedy komendant Bornych zastrzelił psa i rzucił na teren obozu, to więźniowie „całą grupą podskoczyli, rozdarli po kawałku tego psa i zjedli”. Jeńcy radzieccy, tak jak i Żydzi, pracowali przy regulacji rzeki Krzny oraz przy budowie dróg. Część z nich została uwolniona przez partyzantów w 1944 r. W tym samym roku podczas likwidacji obozu część więźniów została wywieziona w nieustalonym kierunku. Budynki, w których mieszkali, zostały podpalone przez Niemców[94].
O pozostałych obozach gospodarki wodnej ma terenie powiatu wiadomo znacznie mniej. Obóz w Aleksandrówce istniał w latach 1941-1942 i mieścił się w budynkach folwarcznych. 300 Żydów zajmowało się tam pracami melioracyjnymi w okolicach rzeki Białka, a ok. 30 pracowało w miejscowym folwarku. Podczas likwidacji obozu 13 osób rozstrzelano i pochowano na miejscu. Pozostałych więźniów wywieziono do Międzyrzeca.
W obozie w Dmininie w latach 1941-1942 300 Żydów pracowało nad Stanówką, przy kopaniu rowu we wsi Gołąbki. Więźniowie mieszkali w stodole. Podczas likwidacji obozu zostali wywiezieni do stacji kolejowej w Łukowie. Pracujący tam Lejb Szliterman zapamiętał:
„Za ciężką pracę dostawało się 280 gr chleba dziennie a do tego nie oszczędzano bicia. Jednego ukarano pięcioma uderzeniami na gołe ciało tylko dlatego, że nie stanął od razu w szeregu. Jego głowę wetknięto do taczki, SS-man usiadł na nim a mnie nakazał, abym bił tego Żyda grubym kijem. Kiedy nie wykonałem tego rozkazu, zabrali mnie i wymierzono mi 5 uderzeń tym samym potężnym kijem. Tylko 3 razy poczułem wielki ból… Cały wieczór przykładano mi zimne kompresy”[95].
Prace nad Stanówką wykonywali również Żydzi umieszczeni w obozie w Ulanie. Obóz ten istniał w latach 1940-1942. Pracowało w nim 400 osób. Obozowi temu poświęcona została nawet notatka w „Gazecie Żydowskiej”. Przeczytać w niej można na ten temat:
„Robotnicy prędko przystosowali się do tej pracy, przyswoili sobie karność i obowiązkowość panujące w obozie i są ze swej pracy zupełnie zadowoleni. Obóz pracy w Ulanie słynie, jako jeden z najlepszych obozów w okolicy. Judenrat tutejszy nie patrzy obojętnie na Żydów z obozu. Z jego inicjatywy urządzono tam apteczkę, ułatwiono robotnikom kontakt z domem a dla pobożnych Żydów dostarczono rytualnego mlecznego jedzenia”.
Były to jednak tylko propagandowe slogany. Obóz w Ulanie został zlikwidowany 31 października 1942 r.
W Strzyżewie 300 Żydów z Polski i Czechosłowacji pracowało przy pogłębianiu rzeki Krzna. Obóz istniał przez pół roku od maja do listopada 1942 r. Podczas likwidacji obozu więźniów wywieziono do stacji kolejowej w Łukowie.
Najmniejszym obozem gospodarki wodnej był obóz w Staninie, gdzie 150 Żydów prowadziło prace nad Wilkojadką. Obóz istniał przez krótki czas w 1941 r. i mieścił się w budynku parafialnym[96].
Obozy pracy gospodarki rolnej
Podobnie jak obozy melioracyjne, Wydziałom Wyżywienia i Rolnictwa podporządkowane były także te związane bezpośrednio z gospodarką rolną. Osadzeni w nich więźniowie zatrudnieni byli w administrowanych przez Niemców majątkach ziemskich zwanych Liegenschaftami[97]. Żydzi pracowali w folwarkach przy różnego rodzaju pracach polowych i hodowli zwierząt. W powiecie radzyńskim zaczęto je tworzyć od 1941 r. Były to przeważnie obozy małe, grupujące przeciętnie 30 osób, chociaż zdarzały się i większe. Trzeba zaznaczyć, że w placówkach tych panowały znacznie korzystniejsze warunki bytowe niż w obozach związanych z pracami melioracyjnymi. Więzione osoby mieszkały w zabudowaniach folwarcznych w słabo, a czasami w ogóle nie strzeżonych. Ponadto praca przy ziemiopłodach stwarzała możliwość łatwiejszego zdobywania żywności. Istotę tego zagadnienia dobrze oddaje relacja Bronisławy Grosglik, która pracowała w folwarkach w okolicach Komarówki:
„Były trzy folwarki w okolicy Komarówki. I na tych folwarkach całe lato pracowali Żydzi. Żydzi bardzo chcieli tam pracować, bo i jedzenie było w czasie, gdy było bardzo trudno o wyżywienie. Tam przynajmniej było jedzenie. Pracowali bardzo ciężko, ale mieli nadzieję, że przetrwają, że jeszcze są potrzebni. Między innymi także mój ojciec i moja matka pracowali także na folwarku. Całe lato. Ja pracowałam na innym folwarku. Były trzy folwarki, którymi zarządzali Niemcy. Całe lato pracowaliśmy tam i gdy nastąpił moment tej wywózki, ostatecznej likwidacji tej całej Komarówki – wtedy „Arbeitsamt” kazał przygotować pewną ilość Żydów, że jeszcze pozostaną na tych placówkach, że jeszcze są potrzebni. Można sobie wyobrazić – każdy chciał pozostać. Więc ci, którzy pracowali całe lato i harowali mieli prawo ku temu. Dali im w dalszym ciągu pracować tam. Ale były też inne wypadki, przekupywania i różne machinacje… W każdym razie ci, którzy pracowali tam przez całe lato nie dostali się do tych placówek, a ci, którzy nic nie robili, chowali się i udawało im się to, dostali się do tych placówek. To było bardzo bolesne”[98].
Na podstawie dostępnych materiałów można stwierdzić, że w powiecie radzyńskim znajdowało się 11 takich obozów. Niestety, dysponujemy jedynie fragmentarycznymi informacjami na ich temat. Jeden z większych obozów tego typu znajdował się w Adamowie. Przebywało w nim 200 Żydów. Obóz został założony w 1941 r. i zlikwidowany w listopadzie 1942 r.[99]
W innym obozie, w folwarku w Jabłoniu pracowało 30 osób, nad którymi w okrutny sposób znęcali się niemieccy strażnicy. Obozem zarządzał Niemiec Herman Dunkel[100]. Żydzi codziennie musieli kąpać się w zimnej wodzie i paść na wzór bydła na trawie. Przez pewien czas przy kopaniu ziemniaków pracowały również młode kobiety w wieku 17-20 lat. Część robotników wykonywała tam także różne prace rzemieślnicze. Obóz został zlikwidowany poprzez rozstrzelanie wszystkich przebywających w nim Żydów[101]. Zbrodni tej dokonali policjanci z 3. plutonu 2. kompanii 101 Rezerwowego Batalionu Policji. Żydzi zostali wywiezieni ciężarówką do lasu, a następnie zamordowani poprzez strzał w szyję[102]. Według relacji Eliaha Libermana, próbę wyzwolenia tego obozu podjęli w 1943 r. partyzanci żydowscy pod dowództwem niejakiego Chila. W akcji tej rzekomo uczestniczyć miało aż 300 partyzantów, którzy zastrzelić mieli podobno aż 30-40 Niemców. Przedstawiony przez Libermana opis jest z pewnością nieprawdziwy, ponieważ wszystkie obozy pracy przymusowej dla Żydów na terenie powiatu zostały zlikwidowane już jesienią 1942 r. Także liczby osób podane przez Libermana wydają się być fantastyczne[103]. W tej samej miejscowości w latach 1941-1942 znajdował się obóz dla jeńców radzieckich. Więziono w nim ok. 200 Rosjan, którzy również pracowali w majątku ziemskim[104]. W pobliżu Jabłonia znajdowało się lotnisko. Do jego budowy Niemcy wykorzystywali polskich robotników przymusowych. Wiosną 1942 r. część z nich została wywieziona na roboty do Niemiec[105]. Warto również wspomnieć, że w latach 1943-1944 w Jabłoniu istniała niemiecka szkoła wywiadowcza, gdzie szkolono oficerów armii gen. Andrieja Własowa. Przeciętna liczba szkolących się tu oficerów wynosiła ok. 150 osób[106].
Żydzi zmuszani byli do pracy przymusowej także w majątkach ziemskich znajdujących się w Siemieniu (praca w folwarku i tartaku „Smolarz”), Suchowoli (przywódcą starszyzny obozowej był radzyński Żyd Scholke Gellermann; w 1942 r. pracowało tam 50 Żydów z Czemiernik), Turowie, Przegalinach, Żeliznej i Żulinkach. Folwarki te zarządzane były przez Niemców[107]. Nie posiadamy jednak dokładniejszych i wiarygodnych informacji na ich temat[108].
Warto także wspomnieć, że jesienią 1941 r. utworzono obóz dla jeńców radzieckich w Międzyrzecu. Około 200 Rosjan z tego obozu zatrudnionych było przy kopaniu ziemniaków w pobliskich majątkach Halasy i Żabce[109].
Do obozów zakładanych przy majątkach ziemskich na terenie powiatu radzyńskiego kierowano nie tylko Żydów miejscowych, ale także pochodzących z Czechosłowacji. Takie obozy istniały w Wólce Domaszewskiej, Staninie i Tuchowiczu. Wszystkie trzy zostały utworzone w 1942 r. i istniały zaledwie kilka miesięcy. Ze względu na ich efemeryczny charakter i datę utworzenia (tuż przed zagładą) można nawet stwierdzić, że były to być może obozy przejściowe. Z zachowanych materiałów archiwalnych nie wynika bowiem jednoznacznie, żeby przebywający w nich Żydzi byli zmuszani do pracy. Wiadomo, że część z nich pracowała w miejscowych gospodarstwach. Nie jest to jednak sprawa do końca wyjaśniona. Z kolei z obozu w Tuchowiczu poszczególne osoby były zabierane do pracy w innych miejscowościach. Trzeba także zauważyć, że obozy te nie były ogrodzone ani stale dozorowane przez strażników. Nie było tam także niemieckiej administracji. Co jakiś czas miejsca te były jednak patrolowane przez niemieckich żandarmów. Dochodziło także do mordowania znajdującej się tam ludności żydowskiej. Z dokumentów wynika, że obozy posiadały jakiś rodzaj „samorządu” składającego się z przebywających w nim Żydów oraz żydowską policję porządkową (za wyjątkiem obozu w Tuchowiczu, który podlegał w tym zakresie obozowi w Staninie). Policjanci żydowscy, uzbrojeni w pałki i noszący specjalne opaski, pilnowali innych Żydów, żeby nie oddalali się zbytnio. Przejdźmy teraz do omówienia poszczególnych placówek.
Obóz w Wólce Domaszewskiej został założony na początku 1942 r. i zlikwidowany jesienią tego roku. Znajdował się na terenie folwarku należącego do Wacława Biernackiego. Przebywało w nim ok. 400 Żydów z Czechosłowacji, przeważnie starców i kobiet z dziećmi. Mężczyzn było niewielu. Obóz nie był stale strzeżony przez strażników. Był jednak patrolowany przez Niemców dojeżdżających z Domaszewnicy. Żydzi mieszkali w szopie drewnianej na terenie folwarku, która wcześniej służyła do przechowywania węgla opałowego na potrzeby gorzelni. Szopa miała wymiary 40 m x 15 m i nie posiadała okien. W budynku tym nie było łóżek. Wszyscy spali na słomie dostarczonej przez Biernackiego. Ponadto Żydzi zamieszkiwali w stodole i w nieużywanych chlewach. Jak zapamiętał świadek, Żydzi mieli pościel i garnki do gotowania, w których gotowali posiłki na improwizowanych paleniskach z cegieł. Biernacki zezwolił im na branie ziemniaków i warzyw. Inne produkty, jak mleko, Żydzi kupowali od okolicznych chłopów. Ponadto dwa razy w tygodniu do obozu dowożono chleb z Łukowa. Furmanka była wynajmowana od miejscowych chłopów a po chleb jeździł „wybrany przez Żydów strażnik ubrany w granatowe ubranie (mundur) z opaską na rękawie, na której namalowana był żydowska gwiazda i miał ze sobą gumową pałkę”[110]. Opis strażnika wyraźnie sugeruje, że w obozie zorganizowana była policja porządkowa złożona z Żydów. W obozie brakowało odpowiedniej ilości żywności. Niektórzy Żydzi chodzili po wsi i sprzedawali odzież i buty, które wymieniali na jedzenie.
Wśród ludność przebywającej w obozie znajdowali się rzemieślnicy, krawcy a także lekarz, który chodził po wsi Wólka Domaszewska i leczył ludzi. Lekarz ten został zaproszony przez Biernackiego do jego domu, gdzie miał do dyspozycji swój własny pokój. W obozie nie było obowiązku pracy. Niektórzy Żydzi, nie posiadający odpowiednich środków, pracowali dorywczo w ogrodzie przy pieleniu warzyw i ich zbiorze w zamian za wynagrodzenie. Pracowali również przy żniwach i przy kopaniu ziemniaków. W dniu likwidacji obozu (jesień 1942 r.) przyjechali Niemcy samochodem ciężarowym i załadowali do niego kobiety oraz dzieci. Pozostałe osoby ustawili w czwórki i poprowadzili w kierunku Łukowa[111].
Krótkotrwały charakter miał również obóz pracy w Staninie, który istniał od czerwca do sierpnia 1942 r. Przebywało w nim ok. 250 Żydów przywiezionych z Czechosłowacji, w tym kobiety i dzieci. Ludność ta rozmieszczona została częściowo w remizie strażackiej, częściowo w prywatnych mieszkaniach miejscowej ludności żydowskiej. W żywność Żydzi zaopatrywali się we własnym zakresie, kupując ją od rolników lub otrzymując w zamian za wykonywaną pracę. Niektórzy z Polaków przekazywali żywność nieodpłatnie. Pomocy udzielali im także miejscowi Żydzi, których w Staninie mieszkały 32 rodziny. Na miejscu znajdował się posterunek policji granatowej, do którego co jakiś czas przyjeżdżali żandarmi z Łukowa. Ludność żydowska nie była jednak stale dozorowana. Żydzi mieli możliwość swobodnego poruszania się po całej miejscowości. Posiadali własny „zarząd” i policję żydowską, która nosiła specjalne opaski. W okresie ich pobytu zdarzały się przypadki zabójstw dokonywanych przez przyjezdną żandarmerię niemiecką. Zwłoki pomordowanych chowano w miejscu grzebowiska dla zwierząt. W sierpniu 1942 r. obóz został zlikwidowany, a przebywająca w nim ludność została przewieziona furmankami do getta w Łukowie. Jedna rodzina żydowska składająca się z trzech osób ukryła się u miejscowych Polaków i nie została wywieziona. Na skutek donosu Niemcy znaleźli jednak ukrywających się Żydów. Zostali oni rozstrzelani i pochowani w pobliżu cmentarza w Staninie. Po wojnie ich zwłoki zostały ekshumowane[112].
W tym samym czasie co w Staninie, zorganizowany został obóz w Tuchowiczu. Przebywało w nim ok. 300 Żydów z Czechosłowacji, w tym kobiety i dzieci. Liczba osób w obozie nie była jednak stała, ponieważ przyjeżdżali do niego dość często Niemcy i zabierali młodsze osoby do pracy w innych miejscowościach. Zabrani przez Niemców Żydzi nie powracali już do obozu w Tuchowiczu. Żydów zakwaterowano w dużej dworskiej stodole, w której spali na słomie. Z braku miejsca panował tam wielki ścisk. Wyżywienie otrzymywali od miejscowej gminy (chleb i ziemniaki). Część z nich pracowała u rolników, otrzymując w zamian żywność. W samym Tuchowiczu Żydzi nie byli wykorzystywani do pracy. Nie byli też praktycznie pilnowani. Jak zeznał świadek: „Jedynie przychodzili do Tuchowicza Żydzi z odległego o dwa kilometry Stanina i pilnowali swoich rodaków, aby nie chodzili po innych wsiach”[113]. Obóz w Tuchowiczu nie posiadał własnego „samorządu”. Jesienią 1942 r. został zlikwidowany a Żydów zaprowadzono do Łukowa[114].
Obozy pracy zlokalizowane przy obiektach wojskowych
Inną kategorię obozów stanowiły te, w których Niemcy wykorzystywali pracę przymusową więźniów do budowy obiektów wojskowych. W powiecie radzyńskim powstał jeden obóz pracy tego typu. Znajdował się on w Krzewicy, niedaleko Międzyrzeca, gdzie przy budowie lotniska pracowali Żydzi. Powstanie obozów pracy związanych z budową lotnisk miało związek z realizacją wspomnianego już programu „Otto”. Roboty te prowadziła placówka budowlana wojsk lotniczych (Bauleitung der Luftwaffe). Obóz ten istniał w latach 1940-1942. Pracowało w nim ok. 100 osób. Prace prowadzone były w bardzo szybkim tempie, również w zimie. Robotnicy musieli pracować na dwie zmiany, w dzień i w nocy. Każda ze zmian trwała po 12 godzin[115].
Niewiele więcej wiadomo o obozie pracy w Łapiguzie k. Łukowa. Istniał on w latach 1941–1942 i mieścił się na terenie koszar wojskowych. Przebywali w nim Żydzi z Polski, Czech i Węgier. Znajdujący się tam Żydzi prowadzili prace porządkowe m.in. przy koszarach i stajniach niemieckiego wojska[116]. W październiku lub listopadzie 1942 r. robotnicy zostali przyprowadzeni z Łapiguzu do Łukowa i umieszczeni na placu przed synagogą. Stamtąd zostali wywiezieni koleją do obozu zagłady Treblinka II[117].
Trafnego podsumowania działalności obozów pracy dokonał prokurator Najwyższego Trybunału Narodowego w akcie oskarżenia przeciwko Józefowi Bühlerowi – sekretarzowi stanu rządu GG:
„Obozy pracy były środkiem terroru administracyjno-policyjnego a warunkami w nich panującymi nieraz nie różniły się od obozów koncentracyjnych we właściwym słowa tego znaczeniu, a tym samym stawały się pośrednio ośrodkami biologicznego wyniszczenia[118].
Tak było również w przypadku powiatu radzyńskiego. Stworzony tu system obozów pracy przyczynił się do śmierć znacznej, chociaż trudnej dzisiaj do oszacowania liczby ludności żydowskiej. Więzieni ludzie, głodzeni i maltretowani, ginęli tylko dlatego, że byli Żydami.
W obozach i innych miejscach pracy przymusowej na terenie powiatu radzyńskiego umieszczano Żydów bez względu na wiek, przygotowanie fachowe i stan fizyczny. Zmuszano ich do wykonywania najcięższych prac fizycznych, przy bardzo złym odżywianiu oraz stosowaniu drakońskich kar. Za drobne nawet przewinienia karano śmiercią, a bicie i znęcanie się było na porządku dziennym. Wyczerpani nadmierną pracą, głodzeni i nie mający odpowiednich warunków mieszkaniowych ginęli robotnicy żydowscy masowo w samych obozach lub wracali z nich w takim stanie wyniszczenia fizycznego, że umierali w bardzo krótkim czasie. Niemcy osiągali przez stworzenie tego typu warunków obozowych dwa cele: wykorzystywali siłę roboczą ludności żydowskiej oraz przeprowadzali jej powolną zagładę. Historyk Daniel Jonah Goldhagen wskazuje na jeszcze jeden cel – mniej oczywisty, ale równie ważny: „Chodziło o czerpanie przez Niemców emocjonalnej satysfakcji z pastwienia się nad Żydami”[119]. Z przedstawionych w tym artykule źródeł wynika, że element ten odgrywał ważną rolę na terenie powiatu radzyńskiego.
___
Przypisy
[51] Archiwum Ringelbluma, t. 11: Ludzie i prace “Oneg Szabat”, oprac. Aleksandra Bańkowska, Tadeusz Epsztein, Warszawa 2013, Raport „Oneg Szabat” pt. „Gehenna Żydów polskich pod okupacją niemiecką”, VI 1942 r., s. 314-315. [52] Według obliczeń Józefa Marszałka, jesienią 1940 r. funkcjonowało ich na terenie dystryktu lubelskiego aż 68, co stanowiło 60% ogólnego stanu w GG. W 1941 r. było ich 83, 1942 r. – 94, 1943 – 43, 1944 – 5. Z przygotowanego przez Marszałka zestawienia wynika, że na terenie powiatu radzyńskiego znajdowało się 14 obozów pracy dla Żydów (w Adamowie, Aleksandrówce, Dmininie, Jabłoniu, Łapiguzie, Międzyrzecu, Ossowie, Przegalinach, Rogoźnicy, Staninie, Strzyżewie, Ulanie, Worońcu i Wólce Domaszewskiej). Z tej liczby 9 to placówki związane z gospodarką wodną, 2 – rolną, a 3 z pracami budowlanymi i porządkowymi. W obozach tych zdaniem Marszałka przebywało łącznie ok. 3500 osób. Jak zaznacza sam Autor są to dane niepełne. Pozyskane w trakcie prac nad artykułem materiały, które nie były wcześniej w obiegu naukowym, pozwalają zweryfikować te ustalenia. Okazuje się, że zarówno liczba obozów, jak i nowe informacje dotyczące ich funkcjonowania różnią się od tych przedstawionych przez Marszałka, Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 14, 139-155. [53] Według stanu na IX 1941 r. liczba ludności żydowskiej na terenie pow. radzyńskiego wynosiła 39 474 osób, w VII 1942 r. było to 42 239 osób, AŻIH, ŻSS, sygn. 211/887, Pismo Żydowskiej Samopomocy Społecznej Żydowskiego Komitetu Opiekuńczego Powiatowego w Radzyniu [dalej: ŻKOP w Radzyniu] do Starosty Powiatowego w Radzyniu, Radzyń, 1 XI 1941, s. 91, AŻIH, ŻSS, sygn. 211/891, Pismo ŻKOP w Radzyniu do Rządu GG w Krakowie, Radzyń, 2 VII 1942 r., s. 48. [54] AŻIH, Relacje, sygn. 301/4260, Relacja J. Sztajna, Międzyrzec Podlaski, b.d., tłum. Adam Bielecki, b.p. [55] Archiwum Ringelbluma. Generalne Gubernatorstwo. Relacje i dokumenty, t. 6: Relacja pt. Sytuacja ludności żydowskiej w okręgu radzyńskim, s. 158. [56] American Joint Distribution Committee – organizacja pomocy Żydom założona w 1914 r. w USA. W Warszawie znajdowało się biuro tej organizacji. Za jego pośrednictwem organizowana była pomoc dla potrzebujących Żydów. [57] AŻIH, American Joint Distribution Committee. 1939-1941 (dalej: Joint), sygn. 210/22, Uwagi w sprawie obozów pracy przymusowej na Lubelszczyźnie i możliwości poprawienia warunków w tych obozach, b.d., s. 13-16. [58] AŻIH, Joint, sygn. 210/22, Uwagi w sprawie obozów pracy przymusowej na Lubelszczyźnie i możliwości poprawienia warunków w tych obozach, b.d., s. 13-16. [59] Archiwum Ringelbluma, t. 24: Obozy pracy przymusowej, oprac. Marta Janczewska, Warszawa 2015, Memoriał Rady Żydowskiej w Warszawie o obozach pracy na Lubelszczyźnie, s. 167. [60] 10 000 Żydów buduje nasypy i rowy. Melioracje w Dystrykcie Lubelskim. Ponad 30 obozów pracy, „Gazeta Żydowska, nr 6 z 9 VIII 1940 r., s. 10. [61] Program prac melioracyjnych na terenie pow. radzyńskiego został opublikowany przez starostę B. Międzybłodzkiego w 1930 r., Monografia powiatu radzyńskiego, oprac. B. Międzybłodzki, Radzyń, 1930, s. 34-39. [62] Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 33-35. [63] Ibidem, s. 33-35. [64] AŻIH, Zbiór Planów i Map 1922-1990, sygn. 245/170, Judeneinsatz, Abteilung Ernährung und Landwirtschaft, Unterabteilung VI Wasserwirschaft des Distrikts Lublin, 18 IV 1942. [65] Józef Marszałek błędnie podaje, że istniały obozy gospodarki wodnej zarówno w Ossowie jak i w Przegalinach. Są to miejscowości położone obok siebie, a obóz gospodarki wodnej istniał jedynie w Ossowie. Co prawda przywołana w tekście niemiecka mapa mówi o Przegalinach, jednak wynika to prawdopodobnie z pomyłki (w Przegalinach istniał obóz pracy gospodarki rolnej). Zresztą na mapie tej nie zaznaczono w ogóle Ossowy (obóz zlikwidowany dopiero w X 1942 r.), co tylko potwierdza tę tezę, Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 40. [66] Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945. Informator encyklopedyczny, red. Czesław Pilichowski et.al., Warszawa 1979, s. 353-354. W nocie błędnie podano datę likwidacji obozu. Nastąpiła ona nie w 1943, a w 1942 r. Z kolei Michał Himelblau w swojej relacji podaje, że obóz powstał nie w lipcu tylko we wrześniu 1940 r., AŻIH, Relacje, sygn. 301/2767, Relacja Michała Himelblau, Wałbrzych, 26 IX 1947 r., s. 1. Wacław Ciok potwierdza z kolei, że miało to miejsce w lipcu 1940 r. i tę datę przyjmujemy za właściwą, Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie w latach 1940-1942, „Rocznik Międzyrzecki”, t. XX-XXI-XXII, 1988-1989-1990, s. 240. [67] BAL, sygn. B 162/15687, Zeznanie świadka Stanisława Wiernickiego, Kraśnik, 21 X 1967 r. (tłum. na j. niem.), k. 50; Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 240-245. [68] BAL, sygn. B 162/15687, Zeznanie świadka Józefa Mackiewicza, Lublin, 31 I 1968 r. (tłum. na j. niem.), k. 35, BAL, sygn. B 162/15687, Zeznanie świadka Michała Mackiewicza, Lublin 31 I 1968 r. (tłum. na j. niem.), k. 41.; Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 241-242. [69] Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 242. [70] AŻIH, Relacje, sygn. 301/2767, Relacja Michała Himelblau, Wałbrzych, 26 IX 1947 r., s. 1. [71] BAL, sygn. B 162/15687, Zeznanie świadka Józefa Mackiewicza, Lublin, 31 I 1968 r. (tłum. na j. niem.), k. 34. [72] AŻIH, ŻSS, sygn. 211/890, Pismo ŻKOP w Radzyniu do ŻSS w Krakowie, Radzyń, 12 V 1942, s. 54. [73]AŻIH, ŻSS, sygn. 211/312, Pismo Delegatury ŻSS w Czemiernikach do Prezydium ŻSS w Krakowie, 15 VII 1941, s. 19-20; ibidem, Zaświadczenie Rady Żydowskiej w Czemiernikach, Czemierniki, 21 VII 1941 r., s. 21. [74] AŻIH, ŻSS, sygn. 211/313, Pismo Delegatury ŻSS w Czemiernikach do ŻSS w Krakowie, Czemierniki, 29 V 1942, s. 27. [75] BAL, sygn. B 162/15687, Zeznanie świadka Michała Mackiewicza, Lublin 31 I 1968 r. (tłum. na j. niem.), k. 40. [76] BAL, sygn. B 162/15687, Zeznanie świadka Józefa Mackiewicza, Lublin, 31 I 1968 r. (tłum. na j. niem.), k. 35. [77] Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 242. [78] AŻIH, Relacje, sygn. 301/1437, Relacja Mendla Cienkiego, tłum. Julia Jakubowska. [79] Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 242-243. [80] AŻIH, Relacje, sygn. 301/1437, Relacja Mendla Cienkiego, tłum. Julia Jakubowska. [81] Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 243. [82] AŻIH, Relacje, sygn. 301/5195, Relacja Icka Lernera, Gdańsk 12 X 1946 r., s. 13. [83] AIPN, OKBZH w Lublinie, mkf. 3, Pismo grupy świadków do Inspektoratu Szkolnego w Radzyniu, Komarówka, 20 I 1946 r., s. 315; Szczegółowy opis działalności Dykowa przedstawiony został w publikacji Damiana Sitkiewicza, Zbrodnicza działalność Adolfa Dykowa (1907-1943) – funkcjonariusza gestapo w Radzyniu Podlaskim, Radzyń Podlaski 2019. [84] BAL, sygn. B 162/2184, Bericht 8 AR-Z 236/60, Zentrale Stelle der Landesjustizverwaltungen, Ludwigsburg, 6 III 1961, k. 271; BAL, sygn. B 162 2185, Fernnündliche Meldung an den Kommandeur am 30.10.1943, Radzyń, 31 X 1943, k. 381; AIPN, sygn. GK 164/1929, Akta w sprawie Einzatzkommando Sipo Lublin (Łuków-Radzyń), k. 5. [85]APL/OR, Starostwo Powiatowe w Radzyniu Podlaskim [dalej: SP], sygn. 530, Ankieta dotycząca przebiegu działań wojennych oraz okupacji niemieckiej, Powiat Radzyń Podlaski, Gmina Komarówka Podlaska, 3 VIII 1946 r., s. 62. [86] Wacław Ciok, Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie, s. 245. [87] Możliwe, że Rosjanie zostali umieszczeni tam dopiero po likwidacji obozu dla Żydów, zob. Edward Dziadosz, Józef Marszałek, Więzienia i obozy w dystrykcie lubelskim w latach 1939-1944, „Zeszyty Majdanka”, t. 3, 1969, s. 91-91. [88] AIPN, OKBZH w Lublinie, mkf. nr 16, Protokół przesłuchania świadka Romualda Budrewicza, Radzyń Podlaski, 16 VI 1966, s. 728; Archiwum Ringelbluma, t. 24: Obozy pracy przymusowej, s. 163; Edward Dziadosz, Józef Marszalek, Więzienia i obozy w dystrykcie lubelskim, s. 117; Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945, s. 425. [89] AIPN, OKBZH w Lublinie, mkf. nr 16, Protokół przesłuchania świadka Romualda Budrewicza, Radzyń Podlaski, 16 VI 1966, s. 728; AIPN, GK 174/464, Protokół przesłuchania świadka Józefa Budrewicza, Międzyrzec, 26 VIII 1947 r., k. 53. [90] Lejbisz Barn, Majne iberlebungen in lukower getto, s. 331-332. [91] Lejbisz Barn, Majne iberlebungen in lukower getto, s. 330. [92] Yaakow (Jacob) Celemenski, My visit to the Mezritsh Ghetto, w: Mezritsh Book in Memory of the Martyrs of Our City, Tel Aviv, 1978, s. 723, tłum. na j. ang. www.jewishgen.org. [93] Yaakow Celemenski, My visit to the Mezritsh Ghetto, s. 723. [94] AIPN, OKBZH w Lublinie, mkf. nr 16, Protokół przesłuchania świadka Romualda Budrewicza, Radzyń Podlaski, 16 VI 1966, s. 730-731; ibidem, Protokół przesłuchania świadka Stanisława Marciniuka, Radzyń Podlaski, 16 VI 1966, s. 735. [95] Lejb Szliterman, Fun majn iberlebungen, w: Sefer Luḳow: gehejliḳṭ der ḥorew-geworener ḳehile, Tel-Aviv, 1968, s. 422. [96] AIPN, sygn. GK 174/464, Wyciąg wyników ankiety. Powiat Radzyń, b.d., k. 5; AŻIH, Zbiór Planów i Map 1922-1990, sygn. 245/170, Judeneinsatz, Abteilung Ernährung und Landwirtschaft, Unterabteilung VI Wasserwirschaft des Distrikts Lublin; Ulan, „Gazeta Żydowska” nr 14 z 6 IX 1940 r., s. 3; Edward Dziadosz, Józef Marszalek, Więzienia i obozy w dystrykcie lubelskim, s. 109; Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich, s. 88, 155, 467, 477, 534; E. Dziadosz i J. Marszałek podają na s. 119 (a za nimi Informator Encyklopedyczny, s. 571), że melioracyjny obóz pracy dla ludności żydowskiej istniał również w 1942 r. w Worońcu, na pd.-zach. od Białej Podlaskiej. Pracować w nim miało 300 Żydów. Cytowana wyżej mapa niemiecka z tego samego roku nie potwierdza jednak tych informacji. [97] Niemcy przykładali dużą wagę do konfiskaty własności ziemskiej w okupowanej Polsce. Już od pierwszych dni wojny działały specjalnie w tym celu powołane 3 grupy Głównego Urzędu do Spraw Rasy i Osiedlania (Einsatzgruppen des Chefs des Rasse und Siedlungshauptamtes, Ru SHA). Grupy te w czasie wojny 1939 stanowiły cześć składową policji bezpieczeństwa. Ich głównym zadaniem było przygotowanie do przejęcia przez Niemców majątków ziemskich należących do Polaków i Żydów. Chodziło przede wszystkim o duże folwarki polskie oraz o całą bez wyjątku własność rolną Żydów. W tym celu grupy Ru SHA miały zakazać dokonywania jakichkolwiek transakcji ziemią, zamknąć urzędy notarialne, urzędy zajmujące się reformą rolną, wszelkie stowarzyszenia i spółdzielnie skupu i sprzedaży na wsi. Przy pomocy miejscowych Niemców i Volksdeutschów grupy te miały ustalić, jaki jest stan posiadania ziemi przez Państwo Polskie, wielkich właścicieli ziemskich, kościół, banki polskie i Żydów, Tatiana Berenstein, Adam Rutkowski, Niemiecka administracja wojskowa na okupowanych ziemiach polskich (1 września – 25 października 1939 r.), „Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej”, t. 6, 1962, s. 48. [98] AIPN, sygn. BU 2323/1027 (Aktotwórca: Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie), Relacja Bronisławy Grosglik, s. 7. [99] Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 193. [100] Herman Dunkiel objął administrację majątku w Jabłoniu w lipcu 1941 r. Funkcję tę sprawował do 1944 r. Strażnikami w folwarku byli Ukraińcy z formacji SS Wachmannschaft z Trawnik. Według niemieckich dokumentów z tego okresu Dunkiel miał być „ekspertem w dziedzinie rolnictwa”, który „umiejętnie potrafił współpracować z niemieckimi władzami administracyjnymi”. Ponadto, według niemieckich raportów, miał mieć duże zasługi dla umacniania niemczyzny. Należał do NSDAP (od 1927 r.) i był posiadaczem kilku odznaczeń partyjnych, BAL, sygn. B 162/8357, Verfügung 45 Js 8/68, Dortmund 5 XI 1969, k. 34; AIPN, sygn. Lu 326/33, Protokół przesłuchania podejrzanego Edwarda Szeligi, Radzyń, 23 III 1951 r., k. 139; AIPN, sygn. Lu 315/155, Sentencja wyroku w sprawie Mikołaja Rybaczuka, Lublin 25 I 1946 r., k. 29. [101] APL/OR, SP, sygn. 530, Ankieta dotycząca przebiegu działań wojennych oraz okupacji niemieckiej, Powiat Radzyński, Gmina Jabłoń, b.d., s. 33; AIPN, sygn. BU 2323/543 (Aktotwórca: Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie), Relacja Arie Korna, s. 5; AIPN, sygn. Lu 08/178, Protokół przesłuchania podejrzanego Michała Dobrowolskiego, Jabłoń, 20 IV 1950 r., k. 36. [102] Christopher R. Browning, Zwykli ludzie. 101. Rezerwowy Batalion Policji i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Poznań 2018, s. 150. [103] AIPN, sygn. BU 2323/489, (Aktotwórca: Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie), s. 15. [104] Edward Dziadosz, Józef Marszałek, Więzienia i obozy w dystrykcie lubelskim, s. 112; W swojej nowszej pracy Józef Marszałek podaje, że w latach 1940-1942 w Jabłoniu znajdował się obóz, w którym 60 Żydów i Rosjan pracowało przy robotach budowlanych. Niemożliwe jest jednak, żeby w 1940 r. taki obóz mógł istnieć. Jeńcy rosyjscy mogli się tu pojawić dopiero po napaści Niemiec na ZSRR w 1941 r. Ponadto autor nie podaje źródła tej informacji, Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 143. [105] AIPN, sygn. Lu 326/33, Protokół przesłuchania świadka Jana Dobrowolskiego, Radzyń, 13 II 1951 r., k. 88. [106] AIPN, sygn. Lu 08/178, Plan agenturalno-operatywnej pracy na odcinku Volksdeutschów, współpracowników niemieckich i konfidentów gestapo, Radzyń, 2 III 1949 r., k. 10. [107] APL/OR, SPR, sygn. 530, Ankieta dotycząca przebiegu działań wojennych oraz okupacji niemieckiej, Województwo Lubelskie, Powiat Radzyń, Gmina Siemień., b.d., s. 170; ibidem, Ankieta dotycząca przebiegu działań wojennych oraz okupacji niemieckiej, Województwo Lubelskie, Powiat Radzyń, Gmina Szóstka., b.d., s. 175; AŻIH, sygn. 301/2767, Relacja Michała Himelblau, Wałbrzych, 26 IX 1947 r., s. 2; AIPN, sygn. BU 2323/1027, (Aktotwórca: Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem w Jerozolimie), Relacja Bronisławy Grosglik, s. 7-10; Joseph Schupack, The Dead Years. Holocaust memoirs, Amsterdam, 2017, s. 74. [108] Pewne informacje na temat obozu w Suchowoli przekazuje Rachel Farbiarz. Jego zeznanie złożone dla niemieckiego sądu w 1963 r. budzi jednak pewne wątpliwości. Np. Farbiarz miał, według jego relacji, przybyć do Radzynia jesienią 1942 r. (czyli w okresie akcji deportacyjnych, kiedy obozy pracy były likwidowane), a sam obóz został zlikwidowany rzekomo dopiero w maju 1943 r., BAL, sygn. B 162/2187, Relacja Rachela Farbiarza, Kfar Brandes, 23 IV 1963 r., k. 1019-1021. [109] Edward Dziadosz, Józef Marszałek, Więzienia i obozy w dystrykcie lubelskim, s. 91. [110] AIPN, sygn. Lu 284/434/1, Protokół zeznania świadka Józefa Kabatowskiego, Łuków, 13 IX 1968 r., 14. [111] AIPN, sygn. Lu 284/434/1, Protokół przesłuchania świadka Jana Grzywacza, Łuków 10 VI 1966 r., k. 3; Protokół przesłuchania świadka Antoniego Stachowicza, Łuków, 11 VI 1966 r., k. 4; AIPN, sygn. Lu 284/434/1, Protokół zeznania świadka Józefa Kabatowskiego, Łuków, 13 IX 1968 r., 14. [112] AIPN, sygn. Lu 284/501/1, Pismo Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Staninie, Stanin 5 II 1968 r., k. 5; Protokół przesłuchania świadka Franciszka Goławskiego, Łuków, 26 VI 1968 r., k. 20.; Protokół przesłuchania świadka Józefa Gajowego, 8 V 1968, k. 10; AIPN, sygn. Lu 284/501/2 Sprawozdanie z prowadzonego śledztwa Nr OKL/Ds.28/68, Łuków, 19 VII 1969, k. 33. [113] AIPN, sygn. Lu 284/501/1, Protokół przesłuchania świadka Pawła Kopecia, Łuków, 12 III 1969, k. 44. [114] AIPN, sygn. Lu 284/501/1, Protokół przesłuchania świadka Pawła Kopecia, Łuków, 12 III 1969, k. 44. [115] AŻIH, Relacje, sygn. 301/4260, Relacja J. Sztajna, Międzyrzec Podlaski, b.d., tłum. Adam Bielecki, b.p.; Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 82-83, 147. [116]Lejbisz Barn, Majne iberlebungen in lukower getto, s. 330; Józef Marszałek, Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie, s. 147; Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich, s. 301. [117] N.H., Fun der erszter „akcje” biz „Judenrajn”, [w:] Sefer Luḳow: gehejliḳṭ der ḥorew-geworener ḳehile, Tel-Aviv, 1968, s. 440. [118] AIPN, sygn. GK 196/239, Akt oskarżenia przeciwko Józefowi Bühlerowi, Kraków, 31 maja 1948 r., k. 116. [119] Daniel Jonah Goldhagen, Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy i Holocaust, Warszawa 1999, s. 262.
Bibliografia cytowań:
Berenstein T., Rutkowski A., Niemiecka administracja wojskowa na okupowanych ziemiach polskich (1 września – 25 października 1939 r.), „Najnowsze Dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej”, t. 6, 1962.
Browning C. R., Zwykli ludzie. 101. Rezerwowy Batalion Policji i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Poznań 2018.
Ciok W., Hitlerowski obóz pracy dla Żydów w Ossowie w latach 1940-1942, „Rocznik Międzyrzecki”, t. 20–21–22, 1988–1989–1990.
Goldhagen D. J., Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy i Holocaust, Warszawa 1999.
Dziadosz Edward, Marszałek Józef, Więzienia i obozy w dystrykcie lubelskim w latach 1939-1944, „Zeszyty Majdanka”, t. 3, 1969.
Grafik R., Łuków w pierwszym okresie okupacji, „Zeszyty Łukowskie”, nr 4, 1984.
Janczewska M., „Gazeta Żydowska” (1940-1942), [w:] Studia z dziejów trójjęzycznej prasy żydowskiej na ziemiach polskich (XIX-XX w.), red. Joanna Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2012.
Kasperek J., Wywóz na przymusowe roboty do Rzeszy z dystryktu lubelskiego w latach 1939-1944, Warszawa 1997.
Kiełboń J., Ostrów Lubelski w latach II wojny światowej, „Lubartów i Ziemia Lubartowska”, 1990.
Konstankiewicz M., Administracja terenowa, [w:] Ziemia radzyńska 1939-1944, red. D. Magier, Radzyń Podlaski 2010.
Marszałek J., Obozy pracy w Generalnym Gubernatorstwie w latach 1939-1945, Lublin 1998.
Monografia powiatu radzyńskiego, oprac. B. Międzybłodzki, Radzyń 1930.
Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945. Informator encyklopedyczny, oprac. Czesław Pilichowski et.a., Warszawa 1979.
Sitkiewicz D., Zbrodnicza działalność Adolfa Dykowa (1907-1943) – funkcjonariusza gestapo w Radzyniu Podlaskim, Radzyń Podlaski 2019.