W tym samym momencie rozległ się dźwięk telefonu.
-Słucham, Kochański.
-Część stryjku, to ja Michał, nie przeszkadzam.
-Powiedzmy, że nie przeszkadzasz. Słucham Michałku.
-Muszę ci się stryjku pochwalić. Jesteś moim chrzestnym, dlatego postanowiłem, że najpierw pochwalę się tobie, a jutro stryjowi Jasiowi i Stasiowi.
-Cóż to za nowina, że dzwonisz, a nie przychodzisz osobiście. Twój wydział jest sto metrów stąd.
-Wolę stryjku przez telefon, bo jak cię nie widzę, to jest mi łatwiej.
-No dobrze, mów zatem co to za nowina?
-Siedzisz stryjku czy stoisz?
-Powiedzmy, że leżę – zażartował Kochański.
-Sam, czy może z doktor Modnicką? – zażartował z kolei Michał.
-Z Modnicką to ja mogę – lecz nie dokończył, bo właśnie w drzwiach pojawiła się Krystyna Modnicka.
-Panie profesorze czy mogę prosić o – i podsunęła mu do podpisu jedno ze sprawozdań. – Och, dziękuję – rzekła słodziutko i pospiesznie opuściła pokój.
-Stryjku – kontynuował Michał – czyżby było buzi, buzi?
-Powinieneś wiedzieć, że porządni ludzie w tym wieku już się nie całują.
-Rozumiem – żartował dalej – w tym wieku nie ma gry wstępnej, tylko od razu przechodzi się do konkretów.
-Konkretnie to ja sobie z tobą porozmawiam o twojej pracy magisterskiej, bo tak się składa, że zaczął się luty, a ty ledwie zacząłeś ją pisać.
-Tym się nie martwię. W końcu moim ojcem chrzestnym jest profesor tego uniwersytetu.
-Zapewniam cię, że nic, a nic, ci nie pomogę – rzekł stanowczo Adam.
-Powiem ci stryju, że ostatnio nie mam głowy do nauki, bo ….. – i zaległa cisza.
-Bo co – i czekał niecierpliwie. – No mówże – i czekał dalej.
-Stryju, powiem krótko – i tu krzyknął – żenię się.
-Co, co takiego? – nie dowierzał Adam.
-Żenię się stryjku, ślub będzie piętnastego lipca. Oczywiście jesteś zaproszony. Nie sam rzecz jasna, tylko z grubą kopertą – po czym dodał rozbawiony. – Z tą kopertą to oczywiście żartuję.
-Z tym ślubem to też żartujesz?
-Ze ślubem nie żartuję. Żenię się z Asią i piętnastego lipca tego roku będzie ślub w Radzyniu.
-Nie możesz mi tego zrobić – zaczął zrozpaczony.
-Stryjku, to ty nie cieszysz się, nawet mi nie pogratulujesz?
-Michałku. Na miły Bóg. Czego ja mam ci gratulować, tego, że sobie zmarnujesz życie.
-Stryjku, nie przesadzaj.
-Ja nie przesadzam – i aż westchnął. – Pomyśl, jesteś zdrowy, nic ci nie brakuje, kończysz dobre studia, to po co ci do cholery ten ślub?
-Po to, że nie chcę być takim, jak ty stryju, samotnikiem – odparł rozgoryczony.
-Ja wcale nie czuję się samotny. A ty, jeśli chcesz się z kimś kochać, to nie znaczy, że musisz od razu się żenić.
-Ja już osiemnaście lat skończyłem dawno i chciałem ci tylko przekazać tę wiadomość. A to, że ci się to nie podoba, to trudno.
-W młodości bardzo łatwo popełnia się błędy – wtrącił Adam.
-Nie ma to jak życzliwy stryjek, który potrafi zohydzić to, co najfajniejsze.
-Posłuchaj Michał, ja teraz mam egzamin i nie mogę z tobą dłużej rozmawiać. Zresztą nie jest to rozmowa na telefon. Przyjdź do mnie jutro wieczorem. Będą stryjowie, to spokojnie porozmawiamy.
-Już widzę jaka to będzie spokojna rozmowa, ale niech tak będzie – zgodził się Michał.
-To do jutra – i odłożył słuchawkę. Następnie poszedł do sąsiedniego pokoju, gdzie przebywała doktor Krystyna Modnicka. – Droga koleżanko – zaczął udając ból – jak pani podpisywałem to sprawozdanie, to coś mi strzyknęło w ręce. Nie mogę nią pisać.
-Mój Boże – zaczęła z przejęciem Krystyna – oby to nic poważnego.
-Zastąpiła by mnie koleżanka dzisiaj na egzaminie, to poszedłbym do brata, w końcu jest chirurgiem.
-Oczywiście, że tak. Zastąpię pana profesora z przyjemnością. – Adam szybko założył na siebie płaszcz i już chciał wychodzić z pokoju, gdy usłyszał pytanie.
-A ile mogę postawić dwójek?
-Ile pani chce – odparł Adam i pospiesznie opuścił swój pokój.