Przychodzę do domu, przebieram się, biorę prysznic. Chwila dla mnie. Niestety, zaraz słyszę DZWONEK TELEFONU. STACJONARNEGO. Dzwoni policjantka z Centralnego Biura Śledczego z informacją, że prowadzone jest śledztwo, bo SŁUŻBY ZDOBYŁY INFORMACJĘ, ŻE KTOŚ CHCE SIĘ WŁAMAĆ NA MOJE KONTO BANKOWE I POZBAWIĆ MNIE GOTÓWKI.

O próbach wyłudzenia pieniędzy czy danych w taki sposób często mówią w telewizji, nawet w kościele. Stąd podejrzenie. Ale kobieta podaje imię, nazwisko, numer odznaki. Prosi o weryfikację pod numerem telefonu 112 lub 997. TO WIARYGODNE NUMERY.
Dzwonię pod 997. Kolejna miła osoba, tym razem mężczyzna, po chwili informuje, że rzeczywiście taka osoba pracuje w Biurze Śledczym i jest bardzo cenioną policjantką zajmującą się cyberprzestępczością. PROPONUJE, ŻE PRZEŁĄCZY DO NIEJ ROZMOWĘ. I robi to.
Znowu rozmowa z przemiłą funkcjonariuszką Panią Anną, która prosi o dyskrecję. Pyta, czy ktoś ze mną mieszka. Ile osób? Czy ktoś jest w domu? Czy słyszy naszą rozmowę? BO WAŻNE JEST, ŻEBY O SPRAWIE NIKT NIE WIEDZIAŁ, NAWET CZŁONKOWIE RODZINY. Bo śledztwo jest tajne. Nie warto dzwonić również do banku, bo właśnie jego pracownik podejrzewany jest o to, że bierze udział w procederze wyłudzania pieniędzy i pomaga włamać się na konta niczego nieświadomych klientów. A CBŚ już jest na jego tropie. IM MNIEJ OSÓB WIE O SPRAWIE, TYM ŁATWIEJ ZŁAPAĆ PRZESTĘPCĘ.

To w którym banku ma pani konto? Ile na nim jest w tej chwili pieniędzy? Emerytura z kilku miesięcy? A jest pani sprawną osobą? Przechowuje gotówkę w domu? Ile? To ważne, bo jak przestępcom się uda, tylko dzięki tej rozmowie będzie mogła pani odzyskać pieniądze! A ma pani telefon komórkowy? To proszę podać numer. Nie pamięta pani? Nie szkodzi. Funkcjonariuszka Anna chętnie poczeka. I czekała 15 minut. W tym czasie mówię młodszym członkom rodziny, co się dzieje. W wyszukiwarkę wrzucam hasło: „telefon z policji”. Oczywiście, na wszystkich postach potwierdza się, że policja nie dzwoni w takich sprawach. Dzwonię na miejscową komendę policji i mówię co się dzieje. Potwierdzają moje wątpliwości. Słuchawkę telefonu bierze teraz moja córka. Ale z nią już funkcjonariuszka nie chce rozmawiać.

P. S. TO NIE JEST KOLEJNA WAKACYJNA HISTORYJKA napisana dla rozrywki. To autentyczne zdarzenie z naszego miasteczka. Jego mieszkanka otrzymała taki telefon 11 lipca, w spokojne słoneczne popołudnie. I być może nie tylko ona. Całe szczęście nie podała danych, które umożliwiłyby włamanie się na jej konto. Ale rozmowa z „przemiłą panią z CBŚ” była przyczyną niepotrzebnych nerwów i wizyty na Komendzie Policji. A rozmawiający z nią funkcjonariusz nie był nawet zdziwiony zdarzeniem. To kolejne próby wyłudzenia pieniędzy od nieświadomych. Bądźmy czujni! I TAK, TA WAKACYJNA HISTORIA MA BYĆ PRZESTROGĄ.