O londyńskich ulicach, weneckich maskach i najbliższych planach – z Grażyną Hankiewicz rozmawia Jakub Hapka.
J. H.: Rozmawiamy podczas wernisażu „Karnawał wenecki”. Wcześniej bywalcy Galerii „Oranżeria” widzieli „Ulice Londynu”. Czy można porównać te obie wystawy?
Obie wystawy łączył człowiek. W Wenecji szłam spokojnie, bez problemów robiłam zdjęcia. Jak najbliżej, dalej. W Londynie ludzie są bardziej uczuleni, nie chcą się pokazywać. Nie chcą robić sobie zdjęć. Czasami tamte zdjęcia były robione z tzw. ukrycia
J. H.: Czy zwróciła pani uwagę, robiąc zdjęcia różnokolorowych masek na samą architekturę Wenecji?
Zrobiłam tam 12 tysięcy zdjęć i wybrać te 30 było nie lada wyczynem. Gdybym miała robić drugą wystawę z Wenecji, zrobiłabym ją od strony maski-czyli to, co „maska” widzi. Fotografów, architekturę – z tej drugiej strony.
J. H.: Plany?
Wystawa jedzie do Nałęczowa, później do Janowa Lubelskiego. Mam taki cykl zdjęć o Rumunii – też ludzi, ale zupełnie inna kultura. Tu widzimy przepych, tam widać biedę.