„Wielu turystów odwiedzających Kaplicę, zauważa wydrapane na ścianach imiona. Wydawałoby się, że to współczesny wandalizm, gdyby nie daty przy tych napisach.Tak, w istocie jest to ewenement kaplicy … będący jednocześnie atrakcją i bardzo wielkim zaskoczeniem.
Odbieramy często sygnały od zwiedzających, również czasem od dziennikarzy, o tym, że Kaplica i te bezcenne freski są niestarannie strzeżone, gdyż zwiedzający pokryli te ściany swoimi napisami. Uspokajamy zatroskanych o los Kaplicy, że nie są to współczesne graffiti.”
Ten, zdawałoby się futurystyczny cytat, powstał w 2009 roku i mimo, że od razu przychodzi na myśl radzyńska kaplica Aniołów Stróżów to autor tych słów, Pan Zygmunt Nasalski, ówczesny dyrektor muzeum na Zamku Lubelskim, miał na myśli tamtejszą zamkową kaplicę Trójcy Świętej. W owej kaplicy, na zlecenie króla Władysława Jagiełły trzej malarze Andrzej, Cyryl i Juszko wykonani freski charakterystyczne dla kręgów kultury chrześcijańskiego Wschodu. Miło było nawiedzić tę kaplicę, bo oto zobaczyliśmy piękną chrześcijańską syntezę architektonicznego Zachodu z malarstwem Wschodu, która w on czas, antycypowała przyszłą Unię. Wśród fresków, na ścianie zachodniej, czyli najbardziej oddalonej od ołtarza, wydrapanych jest ponad 200 autografów, z których najstarsze pochodzą z XVI wieku.
Te osobliwe graffiti z epoki, podobnie jak radzyńskie, autorzy umieścili w łatwo dostępnym miejscu. Mogły być wykonywane z poziomu podłogi lub niskiego siedziska. Kto był autorem lubelskich? Część z nich, to była szlachta z otoczenia królewskiego i starosty lubelskiego. Dobry to moment na zaproponowanie Państwu pewnego opracowania autorstwa dr hab. Mirosława Piotra Kruka z Uniwersytetu Gdańskiego pt. ” Graffiti w malowidłach ortodoksyjnych”. Znajdujemy tam potwierdzenie naszej hipotezy przedstawionej we wpisie z dnia 30 lipca 2021 roku , że autorzy radzyńskich autografów raczej nie byli wykonawcami kaplicy, tylko osobami będącymi w niej z innych powodów np.kultu religijnego. Okazuje się, że pozostawianie takich „pamiątek” w różnych miejscach, było praktyką powtarzającą się, szczególnie w XVII wieku, choć nie jesteśmy w stanie stwierdzić jak bardzo była powszechną. Skoro tak, to może i w kaplicy Matki Bożej Różańcowej w radzyńskim kościele św. Trójcy podobne autografy czekają na odkrycie?
Wiemy z pamiętnika Imć Pana Samuela Szemiota, że do kościoła radzyńskiego przybywano z różnych stron dla nawiedzenia cudownego wizerunku Matki Bożej. Na koniec przypomnijmy jeden radzyński autograf, a mianowicie ” był tu Jakub Rzoszuwsky 1679″. Z opracowania prof. Kruka zacytujmy dwa krótkie fragmenty. Pierwszy to: „Do charakterystycznych należy stwierdzenie „tu byłem”, jak w przypadku Wencesława Hubickiego: „Hic fuit Wencleslaus H // Hubicky An҇o Dm҇i 1587″ oraz drugi: ” Niemniej, rozwinięty w okresie nowożytnym indywidualizm był na tyle powszechny, że również w cyrylicy napisy zaczynały się niekiedy od stwierdzenia: „Был тут…” („Był tu…”), jak w kijowskich cerkwiach Spasa na Berestowie, Mądrości Bożej i Kiriłłowskiej, w której upamiętnił się w ten sposób niejaki Gawrił Tyszkowicz”.
Dan w Radzyniu, patrząc z kasztanowej grobli na kaplicę Aniołów Stróżów.