Krążą legendy. Podobny do strusia. Z powodu skrytego sposobu życia, a także brązowej barwy ochronnej był niezwykle trudny do zlokalizowania. Moja prapraprababcia jeszcze o nim słyszała.
Nad wyraz płochliwy, ponoć na łące nie pozwalał podejść do siebie nikomu. Ciężki i powoli bijący skrzydłami, mimo to wbrew pierwotnemu wrażeniu szybował niezwykle szybko.
Uwielbiał rozlegle pola. Choć podobny do strusia, nigdy nie chował głowy w piasek, w razie potrzeby wybierając inną formę ucieczki, a mianowicie natychmiastowy przelot na odległy teren. Niestety jako nade wszystko preferujący ciszę i spokój nadwrażliwiec nie był w stanie dostosować się do współczesnego sposobu życia. Po prostu zabijał go stres. Coraz bardziej nieliczne stada pojawiały się to tu, to tam, podejmując kolejne, wyczerpujące przeloty. Spychany wciąż z miejsca na miejsce przegrał swoją walkę i jego długa historia nieodwołalnie dobiegła końca.