wytaczam proces powstającemu słońcu
ubolewam nad Ziemią Urlo
w Trzy zimy zwiedzę Inne kraje i Góry Parnasu

gładzę piersi kobiet niebyłych w delcie rzek zatrzymanych
suszę łzy na blacie podpisu mego życia zbawieniem
ślę pozdrowienia z Moskwy
i zachwycam się rozgromem tego, co ocalało, a nie jest moje

zostaję szpiegiem dla rady Dobra i Prawdy
zatańczę z liściem na wietrze
ujednolicę się z Wszechwiedzącym Demiurgiem
by kraść świecy płomień i blask,

i zatrzymywać światło w więzieniu cieni odkąd odeszła ode mnie mgła
a siewca drwin zbiegł z miejsca konturu braw
marzę o kraju błędu i studiów nad pewnością
na dworcu migracje Wiosny Ludów, a na bocznicy stoi zmęczenie

gdy nigdy zatrzyma się w pędzie gwiazd
zawsze utrzymam wszystkie kolory tęczy nawet czarno-białej
na fladze pokoju gdzieś

w radzie starców o innym imieniu i rysach niż moje