W zbiorze archiwalnym Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość Okręg Lubelski, przechowywanym w Archiwum Państwowym w Lublinie, w serii Inspektorat Zamość pod sygnaturą 145 znajduje się teczka nosząca tytuł „[Wiersze autorstwa osoby o ps. »Oset«]”, datowana na „ok. 1945 r.” (wnosząc po treści poezji, rzeczywiście powstała między latem 1944 a jesienią 1945 r.). Nawiasy kwadratowe w tytule oznaczają, że archiwista opracowujący akta w 2008 r. sam nadał tytuł, a zatem nie ustalił autorstwa wierszy. My też nie pokusimy się o zgadywanie. Pseudonim „Oset” nosiło kilku znanych żołnierzy AK i WiN. Ale jeśli chodzi o Zamojszczyznę, a nawet szerzej – Lubelszczyznę, trudno wyrokować. Miejmy nadzieję, że niniejsza publikacja pozwoli na rozwiązanie i tej zagadki przy pomocy czytelników.
Wiersze są na tyle interesujące, że warto je wprowadzić do obiegu. Przywrócić kulturze. Trzeba bowiem wiedzieć, że zbiór archiwalny, w którym się znajdują, trafił do Archiwum Państwowego w Lublinie w 1990 r. z archiwum Wydziału „C” Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Lublinie. Znalazł się tam na skutek konfiskat prowadzonych przez komunistyczne urzędy bezpieczeństwa publicznego na terenie Lubelszczyzny w ramach walki prowadzonej z podziemiem antykomunistycznym. Wraz z aresztowaniami Żołnierzy Wyklętych, „aresztowano” również ich zapiski. Najpewniej w taki sposób w ręce bezpieki dostały się wiersze akowca o pseudonimie „Oset” i w tym „archiwalnym więzieniu” przebywały do końca PRLu. W ten sposób dołączyły do artystycznych „półkowników” Polski Ludowej o najdłuższym stażu. Dziś odbywa się ich premiera po niemal 80. latach od powstania. Potraktujmy publikację jako 4-utworowy mini-tomik Żołnierza-Poety Wyklętego „Osta”.
A.K.
Ateńskich mężów nam dziś trzeba siły
Rycerzy mocnych duchem i czynami
Męstwo i ofiarność wskrzesić by ożyły
I wytężyć ramiona – a zwycięstwo z nami!
Ach! Gdyby tak olbrzymem stanąć groźnie
Krwi zażądać od tych co naszą brali
Ręce im obciąć – sięgają ostrożnie
Aby wydrzeć wszystko – bo tak kazał Stalin.
Jedność Narodu to tarcza potężna
Ofiarą hartem wytrwałością zdrowa –
Walecznych ludzi stoi rola mężna
A hasłem „Wolność” – to Armia Krajowa!
Jednego pragnę
Wielbię słoneczność w sercach i na dworze
Swobodę piękno i życie bez bólu
Lecz jeśli nowe po mnie błysną zorze
Niech dziś me kości czerwienią się w polu
Kocham czar wiosny śpiew ptaków o świcie
Bzy i peonie księżycowe noce
Lecz jeśli nowe z krwi ma powstać życie
Niech pól ojczystych piaski krwią ubroczę
Kocham jesieni złotej nieba lazur
I czerwień krwistą i tęsknot nadzieje
Lecz gdy w czas głodu przyjdzie żyźnić ugór
Niech moje prochy wiatr na nim posieje
Cenię swe ciało mego ducha progi
Smucę się widząc że czas tak go mieni
Lecz jeśli trzeba wytknąć nowe drogi
Niech legnę na nich jak jeden z kamieni
Dłonie w okowach bici mordowani
Brniemy ciernistą drogą przez wyboje
Lecz jeśli trzeba rozkruszyć kajdany
Niech młot wolności wali w ciało moje
I niech mnie burza dziejowa pokruszy
Dając na końcu dzień krótki mozolny
Ja w głębi swojej nieugiętej duszy
Jednego pragnę niech umieram wolny
O słońce złote
O słońce złote wszak dla nas ty świecisz
Więc nie skąp nam dziś swego promienia
Niech spłynie tu do nas jak złoto błyszczący
I słodki jak nasze marzenia
O daj nam tę pewność że wszystko przetrwamy
Zygzaki błyskawic wiatr burzę
O daj nam tę pewność że błyśnie nad nami
Zwycięski nasz Orzeł w purpurze
Przed świtem
Niech cię nie trwoży, że gwiazdy gasną
i ciemność gęstą w krąg świat spowija,
a blady księżyc za chmurą zasnął
i choć dzień bliski, lecz noc nie mija,
że tuman mglisty skrył łąkę jasną
i gdzieś na bagnach syczy zła żmija,
świat zalegają mroki obfite
– przed świtem.
Nie drżyj, gdy ujrzysz na ruin gruzie
obmierzłe gady… suną po świecie,
by nim zawładnąć, kiedy śpią ludzie…
W ciemnościach nocy robactwo leci
szukając żeru w rozkładzie, brudzie…
A Sowiet snuje zdradzieckie sieci…
Świat żerowiskiem stał się, korytem
– przed świtem.
Nie smuć się widząc, że w mrokach nocy
znużony człowiek jak martwy leży,
serce mu bólem, rozpaczą broczy,
a z ust przekleństwo straszne wybieży
i zajdą łzami zamknięte oczy
lub strach szalony włosy najeży.
To sen koszmarny w życiu rozbitym
– przed świtem.
Gdy śpiącej nocy ciszę rozpaczną
przerwie kogutów pianie krzykliwe,
gdy konie zarżą, psy warczeć zaczną
i załka sowa gdzieś przeraźliwie,
niech ci noc taka nie zda się straszną,
wnet błyśnie zorza na naszej niwie.
To życie wpada w ciemność ze zgrzytem
– przed świtem.
Grafika pochodzi z tego samego zbioru archiwaliów, sygn. 286.
Dariusz Magier
Autor jest profesorem uczelni w Instytucie Historii UPH w Siedlcach