Kino to jest taki interes, co zawsze się musi kończyć happy endem, kino to jest taki sen na jawie Czas na kolejną sylwetkę jednego z charakterystycznych bohaterów mojego ulubionego polskiego serialu. Postać operatora PKF, reżysera Rajmunda „Mundiego” Wrotka (Jana Englerta) to obok wspominanego tutaj pana Popiołka i Henia Lermaszewskiego kreacja zapadająca w pamięć.

Rajmunda poznajemy jako prezentującego zdjęcia zniszczonej, powojennej Warszawy. Podczas projekcji, podrywa siedzącą obok dziewczynę

Śliczna jesteś, wiesz? Okko a la Marocco. Próbuje też załatwić interes: a gęsi to wy macie? (…)

–Przyniesę jedną

– Królewno, jeden to jest Pan Bóg na niebie, a gęsi ja potrzebuję ze 20 sztuk. Miejscowym nie podoba się buta przyjezdnego, obijają go kijami, niszczą taśmy i uwalniają zdobyczne gęsi.

Podczas przesłuchania u pułkownika Poznańskiego, gdy nie dają wiary jego zeznaniu, ostentacyjnie zdejmuje spodnie, wypina się i pokazując posiniaczone miejsce, pyta: a co, to też sam sobie zrobiłem?

Tam spotyka Andrzeja i razem świętują koniec wojny. Trafiają na Złotą. Gdy Wrotek zauważa Basię, mówi do Talara: Tego kaczorka to można oskubać.(…) Przyjaciel u mnie zawsze przed kobitą, tylko się nie zakochaj!
Spotyka niosącą wiadra z wodą (oczekującą powrotu męża), panią Bawolikową. Zaczepia ją: niech się pani uśmiechnie! No mówiłem, Greta Garbo! Na które pięterko, można pomóc?

Aby przedłużyć swój pobyt, specjalnie rozdziera sobie koszulę( O chol…! No niech mnie świnia powącha!)

Nie ustaje w zalotach (ach, nawet przy balii jesteś królewska!), a gdy kolejny raz spotyka się z odmową, wzdycha: Oj, święta Teresko! Twierdzo niezdobyta! Penelopo demokratyczna! Na kolanach sierota ciebie błaga. Wojenna sierota. Ja też jestem za wiernością, ale sierotom należy się zniżka. Lubi też popisywać się trudno zdobytymi dobrami: sam pan minister handlu błagał mnie, żebym to wziął od niego. Mnie możesz odmówić wszystkiego, ale władzy? (…)
-Jak pan to zdobył?
-Drobiazg. Przepraszam, że tak długo trwało, ale trzy dni szukałem ministra zdrowia
-Nigdy tego panu nie zapomnę
-Tak, a dowody? Jak patrzę na panią, to nie muszę chodzić do kina


Swoją przyszłą żonę, Halinę spotyka, gdy ta wnosi dywan do mieszkania:
No, mógłby się pan usunąć!

– Oniemiałem na pani widok

– To ocknij się pan i pomóż!
-A pani mieszka w tym domu? Ja panią gdzieś widziałem…Wiem! Greta Garbo!
-Ona dywanów sama nie nosiła
-Ale to samo oko, zielony anioł . Nie no, takich proporcji nie ma żadna armia na świecie
-Gada pan jak artysta
– Przy pani czuję się jak wirtuoz przy fortepianie. Oj, chciałoby się zagrać na całej klawiaturze. Cudo…

-Zdobyczny. Wie pan, trzymałam w kasynie, ale buciorami brudzą…
-Ale ja o pani urodzie, boska…O, zielony anioł z czarodziejskim dywanem. Może to jest dywanik szczęścia? Polecimy nim? Na które piętro? Gdybym ja był malarzem, to okko a la Marocco

I tak Mundi dekuje się u Haliny. Piękna scena, gdy „na nowym” odwiedza go Andrzej:
-Z kim tam rozmawiasz, zielony aniele?

–Pan Jędruś przyszedł!
-Mundi to ma pomysły, co? Zupełnie filmowe [Halina pokazuje udekorowaną choinkę]
-Cześć! Jak ci się podoba mój drobiażdżek? Jak mam być za reformą rolną. Tyle hektarów, a wszystko moje [obejmując Halinę]. Napilibyśmy się…Nie narzekam , nie jest źle . A, ciepłe skarpetki przynieś! Kobieta, wino i śpiew. Jak przed tragicznym wrześniem.[Siada na łóżku] I warsztat do riki tiki tak, dobry jest !

Wypomina przyjacielowi brak zdecydowania w zdobyciu serca Basi: ojciec baran, matka owca, a tyś kawał jest razowca. Z ciebie amant jak z mysiej dupy reisentasche. Słuchaj, z dwóch mężczyzn zawsze lepszy jest obecny od nieobecnego. Ja lekcji udzielam za darmo tylko pojętnym uczniom. Masz to zadane na jutro, będę pytał, jasne? Kupisz wino i do szturmu! Po winie to kapitulują nawet sierżanci, a co dopiero cywile

Gdy Andrzej chce przekimać w kinowej służbówce, Mundi odmawia, mówiąc:

-E nie, bracie dzisiaj nic z tego. Mam nocny seans pod tytułem: „Riki tiki tak”.

Znowu, nie mogłeś wcześniej powiedzieć?
– Trudno, ja się w pracy nie oszczędzam. Tak jest, kobieta jest jak gorączka – trzeba z nią iść do łóżka.
-Jak ty możesz spojrzeć w oczy pani Halinie?
-Każda kobieta jest dobra, ale najlepsza jest ta następna
-Ale ty jesteś cyniczny!
– A ty co, ministrantem byłeś?
-Przecież ona cię kocha! Może dla ciebie wszystko zrobić
-Aha, piersią mnie karmi, w plecy mnie drapie i w balii mnie myje. I ja właśnie tego mam dosyć
-I chcesz ją rzucić?
– Mężczyzna nie rzuca. Dżentelmen czeka na pretekst. Każdy jest dobry. Niedogotowane kartofle, krzywy makaron albo oziębły stosunek do reformy rolnej

Pretekst się nadarza, Andrzej przebiera się w ich mieszkaniu, nieoczekiwanie zjawia się Halina, przestraszony Jędrek ucieka do łóżka i okrywa się kocem. Dwuznaczną sytuację próbuje wykorzystać Rajmund i odgrywa scenę przyłapania kochanków in flagranti:

-Co to ma znaczyć? No tak, a pani oczywiście już się zdążyła ubrać! Ja w robocie, a wy riki tiki tak.
– Co ty, Mundek, zwariowałeś?!
– Jasne, że zwariowałem. Tylko dzieci wierzą w przyjaźń z kobietą.

Później, na schodach:- Dziękuję ci przyjacielu, ja miesiąc czekałem na taki pretekst