Dzień poprzedzający Wigilię 1944 roku nie zapowiadał w Radzyniu niczego szczególnego, poza tym, że zbliżały się kolejne trudne święta, tym razem w nowej powojennej rzeczywistości, jakże odległej od marzeń Polaków o wolności.
23 grudnia 1944 roku nawet w radzyńskiej komendzie powiatowej MO i PUBP odczuwało się bożonarodzeniową atmosferę. Znaczna część załogi została zwolniona na przerwę świąteczną, pozostali już świętowali na zwykły sowiecki sposób – urządzając pijatykę u komendanta MO – Mikołaja Melucha. Nieliczni pełnili służbę będąc również na porządnym rauszu. Tymczasem w areszcie przebywało kilkudziesięciu osadzonych, w tym większość akowców, a wśród nich również ze ścisłego kierownictwa organizacji w regionie, np. Marian Garstka „Drzewiec” – szef wywiadu Inspektoratu AK Radzyń.
W sposób, którego nie powstydziłby się sam Onufry Zagłoba, kilku akowcom udało się przekonać milicyjnego klucznika Albina Buczyńskiego, by umożliwił im wyjście na zewnątrz. O godzinie 19.00, pod pozorem wyprowadzenia kilkunastu więźniów do kina, Buczyński otworzył cele i wraz z 16 więźniami zniknął w grudniowych ciemnościach.
Wśród zbiegów było 5 więźniów MO oraz 11 aresztowanych przez UB pod zarzutem przynależności do „terrorystycznej organizacji AK” i „szpiegostwa”. Byli to:
- Bronisław Budzyła.
- Zygmunt Bystrzycki.
- Józef Chała.
- Tomasz Czarnecki.
- Józef Dąbrowski.
- Michał Filipowicz.
- Marian Garstka.
- Nikodem Jakubowicz.
- Aleksander Konarski.
- Piotr Laskowski.
- Stanisław Pękała.
- Mieczysław Poług.
- Czesław Światłowski.
- Florian Trochimiak.
- Franciszek Trościańczyk.
- Zdanowiec.
Funkcjonariusze UB w Radzyniu już nazajutrz podjęli szeroko zakrojone działania, które miały na celu ujęcie zbiegów. Jednakże zdołano pojmać tylko Michała Filipowicza oraz Józefa Dąbrowskiego. Klucznik Buczyński w Sylwestra sam skruszony zgłosił się do sekretarza powiatowego PPR, by ten ochronił go przed zemstą kolegów z UB.
Ucieczka na kilka dni zupełnie rozbiła organizację bezpieki w Radzyniu. Kierownik PUBP w Radzyniu Franciszek Filipiuk meldował swoim przełożonym: „Obecnie delegowałem trzech swoich ludzi, którzy pełnią służbę w areszcie (wewnątrz gmachu), posterunki zewnętrzne obejmę w czasie najkrótszym jak mi tylko pozwoli stan ludzi. Do tej jednak pory muszę korzystać z pomocy Milicji, która jednak na wystawienie niezbędnego posterunku od tyłu więzienia w dalszym ciągu nie godzi się t tłumacząc się brakiem ludzi. W tych warunkach jestem zmuszony sam wystawiać i ten posterunek”.
Wyczyn więźniów radzyńskiego aresztu z 23 grudnia 1944 r. pozostaje jedną większych ucieczek żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego z komunistycznego więzienia po rozpoczęciu instalowania porządku sowieckiego w Polsce.