„Marianna Bocian – poetka zawłaszczona, o niewygodnych poglądach” – słusznie napisał Darek, dzięki któremu mogłem smakować lekturę „Wspomnień o Mariannie Bocian” pod redakcją Stefana Bednarka i Jana Tomkowskiego (Wrocław 2019). A dzięki niej poznać nietuzinkową postać zapomnianej poetki z Bełcząca.  Tej, która „zawsze miała na oku prawdę”.

Jej znajomi, przyjaciele, koledzy z Wrocławia przywołują jej charakterystyczny ubiór: szal, pelerynę, czarny kapelusz z ogromnym rondem. Bliskich witała słowem: „Ptaku!”. Do dzieci znajomych mawiała z uśmiechem: Rycerstwo moje!

Żyje w bardzo skromnych warunkach – w tak małej kawalerce na ul.Ścinawskiej, że szafa z ubraniami znajdowała się…w łazience.  Wyzna kiedyś: wzięłam ślub z Poezją, by  napisać potem:

z choroby na karierę poety wyleczyło mnie życie

jeszcze przed pierwszym wersetem

Debiutuje wierszem „Obraz z dzieciństwa”.

Młoda studentka zgoli głowę na łyso ( tak wyglądali więźniowie za komuny) -Dlaczego pani to zrobiła?” – pytali oburzony rektor. „Przecież ja żyję w obozie” – odpowiedziała zaciekła antykomunistka.

Była wolontariuszką na dziecięcym oddziale onkologii.

„Każdy ma swój hektar nędzy do uprawiania”

Rodzinny Bełcząc był jej „gniaździskiem”. Pracując na roli, ciężko harując w gospodarstwie spłacała dług wobec rodziny, dzięki której mogła studiować. Jej Awuls był nie tylko natchnieniem, czasem doświadczania Stwórcy i Jego darów. Jej teologię można wyrazić w zdaniu: człowiek swoim życiem powinien zaświadczać, że jest (niedoskonałym) obrazem Boga.

To także miejsce uświadamiania sobie najprostszych prawd:

Żaden z mędrkujących o niepokoju moralnym nie dotknął takiej prawdy jak dziadek Michał Borżuł z Bełcząca w tym oto zdaniu, które powiedział w 1957 roku: „Ludzie znieprawionego umysłu i nierzetelnej mowy tworzą podstawy każdego piekła na ziemi”.

W innym miejscu przypomni:

Chłop Walaszczyk z Bełcząca tak mawiał: „Najpierw Bóg stworzył kunia, kasztankę, dotknął jej czoła, dlatego ma biały znak, chwycił za pęciny, bo jeszcze nie było ziemi. Zaś jeździec krztynę mu się nie udał”.

W rozmowach z przyjaciółmi opowiadała o udziale jej ojca w ruchu partyzanckim podczas wojny (woził przez lasy broń dla oddziałów w Sosnowicy).

Wybiera drogę biblijnej Marty:

jednak wzruszająco mądra jest Marta

niosąca chleb, zmywająca garnki, sporządzająca obiad

– napisze w wierszu „Marcie Lisek”

Podczas wizyty u znajomych, widząc chwasty w ich ogródku, poprosiła o narzędzia, zakasała rękawy i wzięła się do pracy. Mawiała, że pozwala jej to „wytrzepać głowę”. We wspomnieniach innych pozostanie swojską kobietą, z którą można było pogadać o wszystkim. Obdarowywała swoich przyjaciół nalewkami z aloesu, naparami z liści pokrzywy i brzozy. Chodziła „nakarmić braci mniejszych”.

Harmonią natury, jej świętością tłumaczyła prawidła świata. Kochała to, co rodzime i polskie. W pamięci wielu pozostanie gospodynię, trzymająca psa Kolesia na kolanach. Życie w dwóch światach – podlaskiej wsi i Wrocławia, „na pograniczu” budowało jej twórczość – zauważy Urszula Małgorzata Benka.

Jeden z autorów wspomnień powie: Bóg całował ziemię stopami Marianny Bocian. 

Szykanowana, czyli „zachować sumienie”

-Panom mogę udzielać korepetycji wyłącznie za ruble – powiedziała kiedyś nękającym ją ubekom. Napisze potem: „na moje milczenie pracowano  z największą dbałością”. Wielokrotnie zatrzymywana zwracała uwagę na syf w więziennych celach.

Śledzona, podsłuchiwana, z kontrolowaną korespondencją. Nachodzili ją także w pracy – w Bibliotece Publicznej. „A to sk…syn! Namawiał mnie, żebym poparła Gierka!” – nie ukrywała wściekłości po jednej z takich wizyt. Co gorsza, w sprawę operacyjnego sprawdzenia „Warchoł” zaangażowani byli koledzy z wrocławskiej polonistyki.

Droga jest tam, gdzie opór

Była niezłomna i bezkompromisowa w walce o prawdę. Szła przez życie bez kompromisów i uników. W „Życiorysie” poświęci pełne goryczy wersy

tym, co pisali donosy z imprez, na których nie byłam

tym, którzy wyzbyli mnie pracy za bycie poetą

Po 13 grudnia 1981 r. powie: rejestrujmy każdą najdrobniejszą krzywdę, jaką komuna wyrządzi narodowi.

W stanie wojennym powołała wydawnictwo Polak Przepisujący(na maszynie  przepisywała poezje i roznosiła je do pewnych adresów). Pisze do podziemnych czasopism, kolportuje bezdebitowe wydawnictwa.

Podczas jednej z manifestacji 11 listopada dostrzega trzech ubeków, którzy przeprowadzali u niej rewizję. Widząc ich uciekający wzrok podejdzie do nich i pouczy: jak się żyje dostatnio, proszę pana, z rewizji i aresztunków, z krwi ludzkiej, to należy się takim chlebodawcom na ulicy kłaniać i witać! Tego samego roku, w 7 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego zapyta kolejnego, próbującego wtopić się w tłum protestujących, funkcjonariusza: – No i czego tak pan strzeże i broni? Bidy, nędzy, i głupich na stołkach facetów? (…) Jak się nasrało, to trzeba po sobie i pod sobą posprzątać! – rzuci mu na koniec.

O doznanych przykrościach i szykanach powie Zbigniewowi Kresowatemu, że są to kopniaki opatrznościowe. 

W wierszu fragmenty z życiorysu znajdziemy słowa: jestem do zabicia, ale nie do upadlania

„Do źródła dochodzi się, płynąc pod prąd”. Niepokorna

Nie bała się niepopularnych sądów. Warto przytoczyć fragment spotkania z Szymborską:

Wiemy,że napisała też list z uwagami do Miłosza.  Stwierdzi: Różewicz był oddelegowany do niszczenia polskiej poezji.

Rozczarowanie po ’89

Była rozczarowana zmianami w niby „wolnej Polsce”. Z goryczą przyjęła obalenie rządu Olszewskiego. Wałęsę nazywała „oszustem tysiąclecia”,

U Ministra Edukacji Narodowej, goszczącego w Czemiernikach dopominała się o obecność Norwida na lekcjach polskiego. Dla dzieci napisze słownik obrazów obcych. „Zacznijcie czytać” – z wyrzutem powie do uczestników jednego z wernisaży.

Była zaciekłym wrogiem „Gazety Wyborczej”, a tego, co mówiła o jej naczelnym redaktorze, nie wypada mi cytować – powie o cioci Andrzej Bocian. Jak wspomni Zuzanna Niżałowska: pamiętam jak określiła środowisko ówczesnej opozycji intelektualnej, tej pookrągłostołowej. Wybuchnęła: „to k…czerwone diabły”.

Dziedzictwo

Krzysztof Masłoń zaliczy ją do „siedmiu wspaniałych” polskiej literatury współczesnej (obok Bierezina, Herberta, Kelusa, Narbutta, Nowakowskiego i Sadowskiej).

Jest w jej książkach mądrość, znak nadziei i miłość. Miłość do życia w każdej postaci. Zachwyt dla wiecznego porządku. Wezwanie do czynienia dobra we wszystkich, nawet najtrudniejszych sytuacjach. (…) Nie umiała też pogodzić się z wszechobecnym złem.

– napisał Jan Tomkowski w odczytanym na czemiernickim cmentarzu pożegnaniu poetki.

W wierszu „Testament” napisze:

chciałabym zostawić po sobie

radosną ciszę nieznanej w świętości ziemi

wieczną radość zieleni

niewypowiedziane Słowo

(…)

pragnę pozostawić uśmiech i wdzięczność

życiu i Ziemi

Proście o dobry rozum, zdrowe zmysły i prawą mowę – czytamy w „Namowie”.

Do poezji podchodziła od strony intelektu (wers ma być jak oddech). Zachowywała duchową dyscyplinę i intelektualny rygor. Jak zauważają badacze jej twórczości: nad Piękno ważniejsza była Prawda. Powtórzy często: świat jest cieniem słowa.

Szkic „SOS” (ok. 1970). Zaliczana do poetów Nowej Fali, tworząca poezję konkretu, także wizualną.
praca z 1971- „Sacramentum”

Dzień przed pogrzebem, niedzielna Ewangelia św. Jana mówiła o obumierającym ziarnie.

O moim losie nie tylko zadecydował Słowacki i Norwid, nie tylko ich poezja, ale i ludzka dobroć. Usiłuję ją zachować do końca, do nieuniknionej przemiany, jaką jest śmierć

-powie w lipcu 2003 r.

Pozostawiła poezję kroczącą, z roku na rok, coraz bardziej dobitnie –  – powie Henryk Wolniak-Zbożydarzyc.

Twórczość

1968 – Poszukiwanie przyczyny (pod pseudonimem Janusz Bełczęcki)

1972 – Wieży Babel pospolita

1973 – monodram Odejście Kaina (wystawiony w Teatrze Nowym, w Poznaniu)

1975 – Narastanie

1977 – Strzępy fotografii

Proste nieskończone

spektakl Bieg żywych

1978 – scalone z rozkładu

esej o polskiej poezji powojennej Na marginesie historii Marsjasza i Apolla

1979 – Actis homonis

opowiadanie Odejście Kaina

studium Przestrzeń w poezji konkretnej

1982 – Ograniczone z nieograniczonego

członek redakcji miesięcznika Nowator/ czasopismo podziemne Wolna Kultura

1983 – Odczucie i realność

drugoobiegowy kwartalnik Obecność

1984 – powieść Przebudzeni do życia

1986 – Gnoma (’92 – wersja rozszerzona)

1988 – Spojenie

1989 – Stan stworzenia

członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich

1991 – liryki Z czasu jedni jest JESTEŚ jestem

wiersze dla dzieci -Narodziny słowa

1992 – opracowanie antologii Okruchy chleba

1995 – W kręgu stanów międzyludzkich

1998 – Bliskie i konieczne

Poezje wybrane

2003 – Ciągła odsłona

2004 – wybór pism Caritas discreta

2005 – Dopełnienie

2008 – Listy z Podlasia

2009 – zbiór poezji Jasno i bogato

2017 – Awuls. Myśli i aforyzmy

Pora rozkwitającego życia – II cz. powieści Przebudzeni do życia

 

P.s. Mój ulubiony fragment? Wspomnienie Wacława Grabkowskiego -„Nieunikniona przemiana” – czyli swoista podróż autora i poetki po Wrocławiu, z jej komentarzami o otaczającej rzeczywistości.

 

na zdj. tytułowym: Jerzy Kapłański, Marianna Bocian, 1978 r.

Biblioteka im. Marianny Bocian, Wrocław, ul. Chociebuska