Wychodzi. Mija Żabkę.
Pomyślał, że ma ochotę na Gruzina – w zasadzie vis-à-vis wlotu Konopnickiej w Narutowicza. Bułki nadziewane mięsem (różnym) – i jakby małe pizze.
Dobre – drogawe trochę – jedna bułka 10–12 zł. Smaczne.
Od czasu do czasu można.
Przechodzi przez Okopowej jezdnię na zebrze. Wchodzi w Sybiraków. Kiedyś Hempla.
Pyta takiego – co to był, ten Hempel – o, Panie, spółdzielca przedwojenny. I po co to?
Wchodzi do CK-u – od tyłu – tamtędy, którędy wchodziło się do Hadesu – w dół (kostnicy przyzakonnej?).
Nad drzwiami – widać wychodząc – stara belka stropowa może – i na niej sentencja.
Złość rodzi Złość – Zacietrzewienie Zacietrzewienie.
Łagodność i Zrozumienie to Klucz.
Mija gabloty wystawy o Żydach.
Chusty – Tałes? Refaktilia – te dwa małe pudełeczka z rzemykami – na głowę i na ramię? Jakiś świecznika siedmioramienny. Zwoje Tory.
Nie lubi na to patrzeć. Gdy człowiek sobie uświadomi, że te przedmioty należały do Żydów – którzy spłonęli, którzy zostali zagazowani lub zagłodzeni – na Majdanku lub w Auschwitz.
Człowiek nie ma ochoty na to patrzeć – i dlatego właśnie ta wystawa – jej wymowa – jest świetna.
Trafia w punkt.
W narożniku ścian wejście do biblioteki.
Przy wejściu półka z bookcrossing – coś można upolować fajnego – przeważnie klasykę lub niszowe.
W prawo, i zaraz po prawej wejście na wirydarz.
Kilka stolików kawiarnianych – barek kawowo-alkoholowy – scena rozłożona na stałe. I te dwa porządne drzewa. Ktoś pomyślał – ktoś pomyślał – nie usunęli ich podczas przecież gruntownej przebudowy CK-u.
Po lewej schody na górę.
Tam na górze – na krzesełkach – grzeją się bezdomni – ale schludni, czyści – i dostęp do czystej, normalnej toalety.
Na dole – po prawej korytarz – chyba wzdłuż korytarza – z okien widać Wirydarz – w stronę Galerii Białej – a na ścianach – często, gęsto – wystawy fotografii.
Mija Galerię Art Brut.
Zastanawia się, co tam jest – chyba twórczość – osób niepełnosprawnych – choroba psychiczna to też pewien rodzaj niepełnosprawności.
Po lewej wejście do księgarni.
Nieduża sala – ze sporym słupem betonowym na środku. Półki z książkami – biurko klasyczne, drewniane, ze zbrązowiałego drewna – półki zresztą też – za biurkiem witrynka na książki. Z prawej, pod oknem porządny szezlong.
Nie miejsce, a instalacja. Wiadomo kogo.
Lubi tu przychodzić. Pogadać z RR.
Ma bardzo fajny sposób bycia.
Kiedykolwiek jest w pobliżu CK-u – zagląda do RR – żeby chociaż chwilę pogadać.
Jego sposób bycia – klasyfikuje go do grupy ludzi, z którymi fajnie jest przebywać.
Swoją drogą dość uznany Poeta. Wychodzi z księgarni.
Robi parę kroków przed siebie.
Wchodzi w drzwi – na wprost od drzwi księgarni. I, teleportuje się.