Katarzyna Piszek – polska kompozytorka, instrumentalistka, wokalistka, producentka i autorka tekstów. Współpracowała m.in. z Anią Dąbrowską, Moniką Brodką czy Arturem Rojkiem. W 2018 r. rozpoczęła solową karierę jako „Kasai”.
zdj. tytułowe: Jacek Poremba
Kasiu, dziękujemy Ci, że zgodziłaś się na krótką rozmowę dla czytelników portalu kozirynek.online. Zacznijmy od początku. Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką? Pochodzisz z muzykalnej rodziny, prawda? Muzyka towarzyszyła Ci od zawsze?
Ja również dziękuję za zaproszenie. Tak, muzyka towarzyszy mi od początku mojej drogi. Pamiętam nawet pierwszą piosenkę, która zrobiła na mnie wrażenie. To była piosenka Pet Shop Boys „It’s a sin” a ja miałam 3 lata.
Wiele osób marzy, by akompaniować artystom tak wielkiego formatu jak: Monika Brodka czy Artur Rojek. Co zrobić, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jesteś dzisiaj?
Niełatwe pytanie… Przyglądam się swojemu muzycznemu życiu z dużą dozą zadziwienia, gdyż wszystkie propozycje pojawiały się w dość zaskakujący sposób. Jeżeli jednak miałabym wymienić kluczowy moment to będzie to na pewno decyzja o postawieniu wszystkiego na jedną kartę i w moim przypadku przybrała ona formę odizolowania się od świata na czas wakacji i poświęcenia się muzyce: śpiewaniu, graniu, komponowaniu. To były wakacje przed ostatnim rokiem studiów i moment, w którym poczułam: „teraz albo nigdy”. I potraktowałam to bardzo poważnie.
Kiedy oglądam teledysk do piosenki Artura Rojka: „Beksa” (wersja live), z Twoim udziałem, to widzę jak macie wszyscy takie fajne flow. Opowiedz nam proszę trochę o „zakulisowych” aspektach Twojej działalności. Czy rzeczywiście zawsze tuż przed wyjściem na scenę towarzyszy Wam tak świetny nastrój jak w klipie? Czy pojawia się stres? Jak sobie z nim radzisz?
Tak, to był wyjątkowy koncert i wyjątkowy zespół. Nigdy się tyle nie śmiałam w trasie. Natomiast energia na koncertach nigdy nie jest taka sama. Wspaniałe jest to jak potrafi się ona zmieniać, wpływać na publiczność i na artystów. To są piękne momenty, które zostają na dłużej, możliwe, że na zawsze. I do dzisiaj pamiętam koncerty, które mną wstrząsnęły, porwały w nieznane i pozostawiły w stanie wzruszenia i zadziwienia…
A tremę mam zawsze, zaczęłabym się martwić, gdyby jej nie było (śmiech)
Czy spotkał Cię kiedyś hejt? Blokuje on zwłaszcza młodych ludzi przed publicznym ujawnieniem swoich pasji. Jakich rad udzieliłabyś młodym osobom, chcącym się rozwijać, a obawiającym się właśnie hejtu?
Miałam wiele szczęścia, że dorastałam w rzeczywistości bez mediów społecznościowych. W rzeczywistości, w której ze swoimi głupstwami, niezbyt trafionymi decyzjami i kontrowersyjnymi opiniami można było pozostać anonimowym. Nie mam pojęcia jak młody człowiek jest w stanie odnaleźć się w świecie dyktowanym przez algorytmy, w którym kontrowersja wygrywa z prawdą, zewsząd otaczają nas specjaliści od wszystkiego a hejt towarzyszy nam na każdym kroku. Przeczytałam ostatnio wstrząsający post mojej serdecznej koleżanki Patrycji Babickiej właśnie o hejcie i ofierze publicznego linczu, Dawidzie Ozdobie. Dawid nie był w stanie pozbierać się po fali nienawiści, która wylała się na niego w sieci i popełnił samobójstwo. I nie mogę się nie zgodzić z Patrycją, że Dawid mógł żyć, gdyby nie słowa-karabiny, strzelające z zaciszy domowych, przeładowane między lunchem a kolacją rodzinną, powrotem z pracy a porannym wyjściem z psem… Słowa mają moc. Pamiętajmy o tym.
Okres pandemii nie był łatwy dla artystów. Jak sobie radziłaś w tym trudnym okresie?
Nie był to łatwy czas, gdyż pandemia wystawiła na próbę całą ludzkość. I z tej perspektywy jest to niebywale ciekawe zjawisko, które będziemy analizować latami. Na samym początku pandemii, w zasadzie tuż przed, napisałyśmy razem z Y (wokalistką zespołu Bokka) piosenkę „Rite of Passage”. Piosenkę, która przeprowadziła nas przez ten szokujący początek i dała nadzieję, że pomimo izolacji można wspólnie tworzyć.
Był to również czas, w którym okresy intensywności twórczej i momenty wycofania i melancholii, przeplatały się ze sobą w dość nieoczywisty sposób. Najbardziej jednak jestem dumna i szczęśliwa z albumu „Kattegat Session”, który nagrałam z Bartkiem Samitowskim. Jest to zapis koncertu, który został wyemitowany w „Trójce” w audycji Piotra Metza tuż przed skandalem z listą przebojów. Do dzisiaj się śmieję, że byliśmy ostatnim zespołem, który zagrał w „starej” Trójce.
Zagraliśmy również w większym składzie kilka koncertów online, które nadal można zobaczyć na You Tubie i zwiedziliśmy kilka pięknych miejsc po zniesieniu obostrzeń.
Teraz wreszcie można koncertować nie tylko online. Jakie są Twoje plany koncertowe, płytowe? Równocześnie rozwijasz solowy projekt „Kasai” i współpracę z innymi artystami?
Jakiś czas temu zaczęłam pracę nad piosenkami na kolejny album i obecnie pracuję nad nimi w bardziej skoncentrowany i regularny sposób. Równocześnie z zespołem „Rita Pax” pracujemy nad autorskimi kompozycjami.
Nadchodząca jesień przyniesie również wznowienie projektu „Anawa 2020”, do którego zostałam zaproszona przez Wojciecha Waglewskiego i zespół „Voo Voo”. I będzie można nas usłyszeć w Warszawie, Krakowie i Bydgoszczy.
Portal „Kozirynek.online” i Konfraternia Kozirynek pochodzą z Radzynia Podlaskiego. Ja pochodzę z Radomia. Grałaś kiedyś w tych miastach?
W Radzyniu Podlaskim jeszcze nie grałam, natomiast w Radomiu kilka razy. Z Anią Dąbrowską, Moniką Brodką i Arturem Rojkiem, solo jeszcze nie. Mam nadzieję, że to się niebawem zmieni.
Grasz, śpiewasz, komponujesz, piszesz teksty, jesteś producentką. Znajdujesz jeszcze czas na inne pozamuzyczne pasje?
Dwa lata temu zaczęłam szkolenie psychoterapeutyczne i jestem świeżo po egzaminie połówkowym co znaczy, że mogę zacząć praktykę. Kocham góry i podróże i zawsze znajduje czas, żeby gdzieś uciec czy to w nasze polskie Tatry czy inne ciekawe miejsca. Oprócz tego interesuję się sztukami walki, głównie malezyjską odmiana kung fu, I Liq Chuan.
Czego Ci życzyć, Kasiu?
Mnóstwa koncertów (uśmiech)
Bardzo dziękujemy Ci za rozmowę.
Ja również bardzo dziękuję.