-Widzę, że pilnują go policjantki – stwierdził Feliks, który dostrzegł radiowóz stojący kilkanaście metrów od skazanego. -Kilkanaście lat temu był tu taki przypadek, że kilka kobiet zlinczowało gwałciciela, zanim przybyły policjantki. Od tego czasu policja pilnuje, żeby to się więcej nie powtórzyło.
-Zrobię sobie zdjęcie, żeby pokazać niektórym kolegom, bo pewnie mi nie uwierzą.
-Tylko dyskretnie, bo to chyba jest zabronione – oznajmił Hodus. Wówczas Feliks niepostrzeżenie zrobił szybko dwa zdjęcia komórką.
-Możemy podejść bliżej?
-Możemy – odparł Hodus i ruszył z kolegą w stronę skazanego. W tym też momencie grupka kobiet odeszła od pręgierza i Feliks mógł dokładnie zobaczyć ten niecodzienny widok. Gwałciciel stał ze spuszczoną głową, z rękami przymocowanymi do pręgierza.
-Widzę, że ktoś go nieźle opluł! – zauważył Feliks.
-I tak ma szczęście, bo kiedyś widziałem typa obrzuconego zepsutymi jajkami. Śmierdziało na odległość.
-Może już chodźmy. Już mi wystarczy – stwierdził Feliks i raz jeszcze spojrzał na gwałciciela. Następnie się odwrócił i wolnym krokiem schodził z placu. Po dłuższej chwili milczenia przemówił w końcu do swego kolegi. – Widzę, że tutaj z gwałcicielami się nie patyczkują!
-Ta pokazówka to jeszcze nic, w porównaniu z tym, co go będzie czekało, gdy go odczepią od pręgierza.
-Nie mów, że będą go chłostać?
-Ten typek i jemu podobni na pewno by woleli być wychłostani, niż przechodzić katusze przez kilka godzin.
-Jakie katusze? O czym ty mówisz? – pytał niezwykle zaciekawiony Feliks.
-Gdy go odczepią, to go zawiozą na posterunek specjalnej policji.
-To w Feminiastnie jest coś takiego jak specjalna policja? – zdziwił się Feliks.
-Pracują tam takie kobiety, że lepiej nie mówić. A na tym posterunku ten typek poniesie najgorsza karę, jaką chyba można wymyślić dla mężczyzny. Słyszałeś kiedyś o pająku Lachadectus Mactaus?
-Nie znam się na pająkach, a w dodatku się nimi brzydzę.
-Tego pająka powinieneś się bać.
-Nie strasz mnie, bo będzie mi się śnił w nocy – poprosił Feliks.
-Na szczęście ten pająk jest tylko w jednym rezerwacie, który jest chroniony przez wojsko.
-Potrafisz wzbudzać strach.
-Podobno w czasach Inków ten barbarzyński zwyczaj był bardzo popularny, ale później na szczęście zaniknął. – Tu Hodus przerwał na chwilę, po czym mówił dalej. – Jednak ktoś kiedyś przypomniał sobie o tym i teraz w ten sposób każą gwałcicieli, aby po wyjściu na wolność nie dopuścili się znowu gwałtu.
-Mam wrażenie, że sobie ze mnie żartujesz?
-Bynajmniej. Jak chcesz, to poznam cię z facetem, który został skazany i ukarany za gwałt. Wtedy zobaczysz czy żartuję!
-No dobrze. To mów dalej.
-Na tym posterunku przystawiają gwałcicielowi pająka do penisa, żeby go pokąsał. Wtedy penis nabrzmiewa, strasznie puchnie i zaczyna się piekło. Ten, o którym ci wspomniałem, mówił mi, że sfajdał się z bólu i błagał policjantki, żeby mu obcięły przyrodzenie, bo nie mógł wytrzymać z bólu.
-Cholera! To musi być straszne.
-Dopiero po kilku godzinach ból przechodzi, a później przez kilka dni sika się krwią. – Tu Hodus spojrzał na przerażonego Feliksa i mówił dalej. – Kobiety uważają, że jest to ból adekwatny do tego, jaki musiała przejść ofiara gwałtu.
-Dla mnie jedno i drugie jest straszne.
-To co, wracamy?
-Skoro będziemy wracać taksówką, to ja zapraszam cię na piwo, albo nawet na dwa piwa.
-Dziękuję. Nie odmówię. O zobacz! Tam na rogu jest ambasada Madagaskaru – zauważył Hodus.
-Można by odwiedzić Mobutu? – oznajmił Feliks, ale gdy tylko wypowiedział te słowa, dostrzegł uśmiechniętego kolegę, który z radości go objął.
-Jaki ten Femindom jest mały – rzekł Mobutu.
-Poznaj mojego współpracownika, Hodusa!
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Jestem Mobutu – i przywitał się z Hodusem. Następnie zwrócił się do kolegi ambasadora. – Powiem ci Feliks, że to nie jest dobry dzień. Widziałeś tego gwałciciela przy pręgierzu?
-Widziałem – odparł Feliks. – Ale to jest drobnostka w porównaniu z tym, co go spotka wieczorem.
-A co go spotka?
-Jeśli zaprosisz nas do siebie do ambasady na jakieś piwo, to Hodus ci opowie.
-Chodźcie. Pewnie, że zapraszam, a piwo kupimy w sklepie niedaleko mojej ambasady. Sprzedaje tam taka tłuściutka kobieta, a ja lubię takie tłuściutkie.
-To idziemy – rzekł Feliks i spojrzał na zadowolonego Hodusa, który cieszył się z poznania ambasadora Madagaskaru. Ten zaś zapomniał o tym co widział przed chwilą i prowadził obu pracowników polskiej ambasady do znajdującego się w pobliżu sklepu.