Noc po nocy, dzień po dniu,
przez siedem dni w tygodniu,
Godzina po godzinie,
Stuk stuk, stuk stuk na maszynie.

Teczki, szufladki, szafki,
Spinacze, stenografki,
Świstki, stenotypistki,
Magnetofony, słuchawki,
Nosami w heterodynach,
Stuk stuk, stuk stuk na maszynach.

Cały rok, na trzy zmiany,
Stuk stuk, stuk stuk, na wyścigi.
A co oni tak piszą?
Psst – powiem wam na migi.
To taka tajemnica,
Aż w palcach się wzdryga pióro,
To nie jest żaden urząd,
To nie jest żadne biuro,
Od świtu do wieczora,
Od wieczora do świtu,
To jest gorsza robota
Niż w fabryce dynamitu.

Te prześliczne panienki
Przy biurku, przy maszynie,
Każda jakby siedziała
Na nitroglicerynie.

Ci gorliwi młodzieńcy
Ze słuchawkami na uchu –
To Tajna Warszawska Stacja
Radiowego Nasłuchu.

Oni podłuchiwają,
Jakby w tajnym podkopie,
Wszystko, słowo po słowie,
W Radiu Wolnej Europie!

Oni wciąż przy nas… Oni
Wciąż z nami… każdej chwili,
Uchem i wyobraźnią
Już tak się z nami 7iyli…
Znają nas… w lot chwytają…
Tak blisko są… choć w oddali…
sami nie wiedzą o tym,
Jak nas już pokochali…
*
„Wie pani – mówi szeptem
Marysia – panno Hanko,
Że mi się wczoraj w nocy
Znów śnił Wiktor Trościanko…

Pochylił się i przytulił…
wprost nie mogłam się bronić”…
„I co? I co?” – „I budzik,
Psia nędza, zaczął dzwonić.

Trzeci raz w tym tygodniu,
Z p. Trościanką… we śnie…
Robi mi to, że dzwoni
O pięć minut za wcześnie”…

„Znam ten ból – mówi Hanka
I doradza jej trafnie:
– Budzik się śpieszy… niech pani
O pięć minut go cofnie”.
*
„Czyście zauważyli,
że dzisiaj Karol Marek
Zachrypnięty, jak gdyby
Miał, broń Boże, katarek?”

„Nie, to nie Karol Marek,
Nie prowokuj pan losu!
To Józio płaczek… właśnie
przechodzi mutację głosu”.
*
A Zuzia, religiantka…
Z loczkami w złocistych pęczkach…
Co mówi ksiądz Kirszke, ona
Stenografuje na klęczkach.
*
A sobota najgorsza.
Harówki co niemiara.
Hemar czyta. Najtrudniej
przepisywać Hemara.

Gdzie przecinki, gdzie kropki?
Oj, trzepie jak kołowrotek!
Jaki w tym rytm, gdzie rymy,
Początki i końce zwrotek?
A to trzeba w całości,

Nie zmienić ani słowa,
Pan premier sam tak rozkazał,
Bo pani premierowa
Od lat jedyne w niedzielę
Ma zainteresowanie,
Jak się z nowym Hemarem
położy na otomanie.
*
Stuk stuk, stuk stuk, nad maszyną
Ślęczą, garbią się, kurczą,
Szpule magnetofonów
Uwijają się, furczą,
Już goniec na motocyklu
Rozwozi tajne pliki,
Te ekrazytowe bomby,
Te dynamitowe sztyki,
Te granaty, te nitro-
Glicerynowe czopy,
Te dosłowne nasłuchy
Z Radia Wolnej Europy.

Pan Gomułka studiuje,
Pan Cyrankiewicz czyta,
Pan Moczar sylabizuje,
Pan Ochab zębami zgrzyta,
Ambasador sowiecki
Tupie i KC sapie,
I premierowa z nowym
Hemarem już na kanapie.
*
A wiecie, co w tym wszystkim
Najzabawniejsze? To, że my
Tak samo was słuchamy
I stenografujemy,
Chociaż nam znacznie łatwiej
Robić te stenogramy,
Bo was wyraźniej słychać,
Bo my nie zagłuszamy.

Ale stukają maszyny
I furczą powielacze,
I teczki, i korektorzy,
I szafki, i spinacze,
I słuchawki na uszach,
I biurko, i szuflada,
Stenotypistki i świstki,
I stop! –
Coś mi na myśl wpada.

Zamiast marnować oczy
I uszy, czas i życie,
papier, kalkę i młodość –
Mam pomysł!
Mianowicie,
Wy co dzień nam przysyłajcie
Cały radiowy program,
Wasz, autoryzowany,
Oficjalny stenogram –

My wam prześlemy gotowe
Dwadzieścia cztery kopie –
Wszystko, co kto powiedział
W Radiu Wolnej Europie,
Dwadzieścia cztery kopie,
Wiernie, bez żadnej zmiany,
Cały codzienny program
Na czysto przepisany,

Dwadzieścia cztery kopie –
sto kopii!! Chcecie? – dwieście!
Pięćset! Tysiąc! Im więcej,
Tym lepiej, tylko bierzcie!
Rozsyłajcie gotowe,
Jeszcze ciepłe i świeże!
lleż zaoszczędzicie
Na czasie, na papierze,
Na pracy , kosztach, trudach –
Co wy na to?
Noc głucha.
Nikt mi nie odpowiada.
Lecz wiem, że ktoś mnie słucha.

Wy – najgorliwsi słuchacze,
Wy właśnie, współpracownicy
Najwierniejsi – wy, którzy
W Warszawie, przy ulicy
Sobieskiego 101,
Słuchacie mnie w tym momencie…

W imieniu Radia Wolnej
Europy – dziś – przy święcie –
przesyłam wam najmilsze
I w jak najlepszym duchu
Życzenia NAJWESELSZYCH
ŚWIĄT!
I DO SIEGO NASŁUCHU!