„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”
* * *
Zaczęły się pojawiać prawdziwe wrony. Te eleganckie, w szaroczarnych garniturach. Przylatują z okolicznych lasów i powoli anektują miasto.
* * *
Na początku lipca stada krukowatych – głównie ciągle jeszcze gawronów i kawek – zaczynają wieczorne przeloty po powolutku gasnącym niebie. Lubię.
Tak samo jak i inne badziestwo owadzio-ptasio-zwierzęce. Te gatunki najpospolitsze z pospolitych, pogardzane, pomijane, niezauważane.
Jednak widok pięciometrowej żyrafy z bardzo bardzo bliska mam wśród zachwytów, o których nie zapomnę. I rozumiem pragnienie Ryśka z „Wielkiej majówki”, który nigdy żyrafy nie widział.
* * *
Wycofywałem się przez całe lata. Z pozycji ultra-ofensywnego, szybkiego, kreatywnego skrzydłowego (gole, asysty, zwody, cieszynki, żarty w szatni) – przez jakieś pośrednie stany w dostojnym środku pola, kiedy to jeszcze mogłem reżyserować mecz, czyli górnolotnie i metaforycznie mówiąc, swoje życie (podać, nie podać, okiwać, przyspieszyć, zwolnić, uderzyć albo się cofnąć…) – do starego stopera (sztopera właściwie…), który, coraz wolniejszy, stoi i wybija na aut tylko te piłki, które bezpośrednio zagrażają jego bramce.
Z czasem nawet i tych obron jest coraz mniej. Oddaje pozycję, nie nadąża, w końcu nie zależy mu, bo w imię czego…? Strzelą to strzelą…
No jasne, że czasami myślałem o takim rajdzie jaki zrobił Kamil Grosicki z Rumunią, ale nigdy się na to nie decydowałem: kibice się odwrócili, trener za linią wściekał się na wszelakie samowole, bo to on ustalał taktykę, a działacze mogli mu pod lada pozorem nie przedłużyć (i tak lichego) kontraktu na następny rok.
I tak któregoś razu nie przedłużyli. Ale wtedy wydarzyło się TO. Oni wszyscy zniknęli. A może to tylko ja zniknąłem?
Aha! Ale w mojej bramce stał Anioł Stróż. Tylko. I aż.
* * *
„Patrzę jak miesza się
to, czego nie ma i to, co jest.
A potem, kiedy mówię wprost,
milczysz i odwracasz wzrok.
Tysiąc wypitych razem kaw.
Głupi, myślałem, że cię znam.
W rzucaniu kamieniami słów
znowu przegrywam trzy do dwóch.
Chociaż jak syreny
budzą mnie o Tobie sny.
Jedno wiem na pewno –
nie chciałbym bez Ciebie żyć.
Niedogaszony pożar się tli,
patrzę i unoszę brwi.
Za karę cisza, karą krzyk.
Chciałem raz wygrać, pozwól mi.
Każesz cofnąć się o metr
i nie wiem jak powiedzieć „nie”.
Więc gryzę wargę, burzę krew.
Trzaskasz drzwiami, a ja klnę.
Chociaż jak syreny
budzą mnie o Tobie sny.
Jedno wiem na pewno –
Nie chciałbym bez Ciebie żyć.”
CDN…
zdj.: Jarosław Matuszewski