Tam też spotkali Florusa, który nieśmiało zwrócił się do ambasadora.
-Czy mógłbym zabrać chwilkę?
-Pewnie. Słucham.
-Mam nadzieję, że pan nie odbierze tego źle, ale … – i po tych słowach sprzątacz stracił pewność siebie, a przez to nie dokończył tego, co miał powiedzieć.
-Śmiało Florus. Co się stało?
-Mój młodszy syn będzie za miesiąc brał ślub i chciałem pana ambasadora zaprosić na wesele.
-Bardzo mi miło. Dziękuję ci Florus – i objął sprzątacza, ku jego zaskoczeniu. Ten zaś spojrzał na Hodusa i szybko przemówił. – Pana też zapraszam.
-Dziękuję. Bardzo chętnie się pojawię Florus – oznajmił sekretarz i również go objął.
-Dziękuję panom. Jutro przyniosę zaproszenia.
-Zobaczę jak wyglądają wasze wesela – ucieszył się Feliks.
-To ja wracam do pracy, bo nie dokosiłem trawnika – oznajmił sprzątacz i zadowolony udał się do ogródka ambasady.
-Ale mam dzisiaj dzień. Same zaproszenia – podsumował ambasador.
-Pytanie czy to już koniec? – rzekł zadowolony Hodus. Gdy jednak minęli strażnika i opuszczali teren ambasady dostrzegli stojącą przed bramą grupkę mężczyzn w średnim wieku. Jeden z nich podbiegł do nich i zdecydowanym głosem przemówił.
-Reprezentuję Partii Niezłomnych Mężczyzn Feministanu.
-Przepraszam, ale ja w waszą politykę się nie wtrącam. Nie wolno mi tego robić – oznajmił zdecydowanie Feliks.
-Za dwa tygodnie organizujemy demonstrację przed gmachem rządu i będziemy się domagać podwyżek płacy dla mężczyzn. Liczymy na to, że pan jako ambasador pojawi się tam z nami.
-To niemożliwe – odparł krótko Feliks.
-Przecież pan jest mężczyzną! Dlaczego nie chce pan pomóc mężczyznom z Feministanu?
-Popieram wasz postulat, ale w demonstracji nie mogę wziąć udziału.
-Słyszałem o waszej polskiej „Solidarności”, która obaliła Związek Radziecki i myślę, że pan ambasador w ramach solidarności z uciemiężonymi mężczyznami Feministanu nam pomoże – nie ustępował polityk.
-Po pierwsze, nasza „Solidarność” obaliła komunę w Polsce, a nie Związek Radziecki, a po drugie, jako ambasador nie mogę angażować się politycznie w demonstracje.
-To może przynajmniej podpisze się pan pod petycją, którą chcemy przedłożyć pani premierce w czasie demonstracji.
-No dobrze. Tyle chyba mogę zrobić? – skierował zapytanie do Hodusa. – W Afganistanie jako konsul podpisywałem się pod petycjami kobiet, to tutaj chyba mogę podpisać się pod petycją mężczyzn.
-Nie wiem. Nie chcę źle doradzić – wymówił się Hodus.
-Może mnie nie odwołają! A ta demonstracja jest legalna?
-Oczywiście, że jest legalna. Inaczej byśmy do pana ambasadora nie przychodzili – zapewnił polityk.
-Dobrze, to gdzie mam się podpisać? – i po tych słowach Feliks otrzymał dokument, który zwierał ową petycję.
-Proszę zaznaczyć, że jest pan ambasadorem Polski – poprosił polityk. Wówczas Feliks wziął od niego długopis i złożył stosowny podpis wraz z podaniem swego urzędu. Następnie razem z Hodusem ruszyli przed siebie, aby dotrzeć wreszcie do restauracji