Niechcący zapisałem się na warsztaty z umierania.
Zajęcia odbywały się w różnych miejscach i w różnym czasie.
Początkowo niektórzy mówili, że to tylko kurs weekendowy.
Później okazało się, że potrwają trochę dłużej.

Właściwie nie do końca wytłumaczono nam,
na czym polegają warsztaty.
Mieliśmy jakieś mgliste podejrzenia,
część z nich później się potwierdziła.

Mówiono nam, że sami wszystko zrozumiemy.
Więc po prostu żyliśmy.
Myliśmy zęby, chodzili do pracy. Czytali książki.

Z lekkim zdziwieniem zauważaliśmy,
że z czasem wypadają nam włosy,
przygarbiają się sylwetki.
Niektórzy z nas gdzieś przepadali.
– Więc jak umrzeć – pytaliśmy – jak umrzeć?
– Tak jak się żyło – odpowiadał Wielki Trener – Tak jak się żyło.