Rozdział 10. W niedzielne południe ambasador przybył do jedynego kościoła katolickiego w Feministanie i wziął udział we mszy świętej. Po jej zakończeniu odmówił krótką modlitwę, i gdy zamierzał wychodzić ze świątyni, podszedł do niego duchowny, który był Jezuitą.


-Cieszę się, że mam nowego parafianina – przemówił z zadowoleniem. – A z jakiego pan jest kraju?

-Z Polski.

-Jaki świat jest mały – odparł duchowny po polsku i z radości ścisnął mocno dłoń Feliksa.

 

-Od prawie dwóch tygodni nie słyszałem polskiego języka – ucieszył się ambasador.

-To ja zapraszam na dobry soczek – zaproponował duchowny i razem z rodakiem wyszli ze świątyni. Następnie kierowali się do sąsiedniego budynku, który był prowizoryczną plebanią. – Co pan porabia w Feministanie?

-Jestem ambasadorem Polski – słowa te wywołały radość u duchownego, który otworzył drzwi i zaprosił dyplomatę do środka.

-Proszę usiąść. Zaraz podaję szklanki i sok. Poprzednia pani ambasador też tu bywała od czasu do czasu, ale kiedy była już w zaawansowanej ciąży, przestała się pojawiać. – W tym też momencie duchowny nalał soku do szklanek i znowu zapytał. – Jak się panu podoba w Feministanie?

-Zdecydowanie wolę Polskę – odpowiedział Feliks, czym rozbawił duchownego.

-Dawno pan przyjechał?

-Jestem tu prawie dwa tygodnie.

-Co prawda to nie wino, ale wznoszę pana zdrowie.

-Dziękuję – odparł ambasador i napił się soku. – Dobry, porządny sok.

-Jak przyjeżdżam do Feministanu, to tylko go piję. W Brazylii takiego dobrego nie ma.

-To ksiądz nie mieszka tutaj? – zdziwił się Feliks.

-Jestem Jezuitą, a jak pan pewnie zauważył, na mszy było ze sto osób, bo tylu mniej więcej jest katolików w Feministanie.

-Czyli ojciec jest tu tylko z dojazdu?

-Dokładnie. Na stałe mieszkam w Brazylii, a tutaj dojeżdżam raz na dwa tygodnie. Odprawiam mszę, a czasami udzielam chrztu lub ślubu.

-Myślałem, że w Feministanie dominuje katolicyzm, tak jak w Ameryce Południowej.

-Pewnie już pan zauważył, że ten kraj mocno różni się od reszty kontynentu.

-Powiedziałbym nawet, że świata – odparł Feliks.

-To prawda. Jak pan pewnie zauważył, kościołów jest tu niewiele, ale za to jest mnóstwo kapliczek maryjnych.

-Czyli rozwinął się kult Matki Boskiej?

-Katolicyzm w Feministanie stał się niejako chrześcijańską sektą. Gdy dwieście lat temu ten kraj ogłosił niepodległość, zaczęto wydalać księży z kraju, a ich miejsce zajęły zakonnice, które stały się kapłankami. To one kierują życiem religijnym mieszkańców i wspierają dominację kobiet w tym kraju.

-Czyli duchownych katolickich tu nie ma? – zapytał wyraźnie zdziwiony Feliks.

-Jestem tylko ja i jeszcze jeden pastor protestancki, ale on ma mniej wiernych niż ja – zażartował na koniec duchowny.

-Zatem w co wierzą Feministańczycy?

-W Matkę Boską, którą nazywają Najświętszą Maryją, a Trójca Święta jest tu tylko dodatkiem do wiary. Oficjalnie jest to Narodowy Kościół Maryjny – zaakcentował na koniec Jezuita.