Rankiem Bastian przygotował na śniadanie ulubioną jajecznicę na szczypiorku. Babcia Honorata, do której dotarły smakowite zapachy, bez zapraszania pojawiła się w kuchni. Ubrana w gustowną szarą garsonkę i białą bluzkę zajęła honorowe miejsce przy stole.
– Dzień dobry, synku. Mam wielką ochotę na tę smakowicie pachnącą jajecznicę.
– Dzień dobry, babciu. Już podaję szanownej pani – odparł z uśmiechem chłopak, stawiając przed kobietą parujący talerz. Oboje w milczeniu zjedli swoje porcje. Babcia, wychowana według przedwojennej kindersztuby, nie znosiła rozmawiania z ustami pełnymi jedzenia.
– Dziękuję, kochanieńki, było bardzo smaczne. Czy teraz możemy napić się dobrej kawki, Bastianie?
Chłopak spojrzał figlarnie na drobniutką kobietę.
A więc dziś mnie poznała, pamięta moje imię! Jest w dobrej formie.
Miał zamiar przypomnieć staruszce o wydarzeniach dzisiejszej nocy, ale ostatecznie powstrzymał się od komentarza.
– Dobrze, babciu, zaraz zrobię małą czarną. Może wypijemy kawkę w ogrodzie? Nie? – Spojrzał na kręcącą głową babcię. – Zbyt gorąco dzisiaj? OK, to może pogramy w makao albo ułożymy pasjansa?
Kobieta kiwnęła na zgodę i wyszła z kuchni. Sprzątając stół i zmywając brudne naczynia po śniadaniu, Bastian postanowił porozmawiać z Honoratą o Fryderyku. Z chwili zadumy wyrwał go świst gotującej się wody. Zalał wrzątkiem kawę. Obie filiżanki wraz z cukiernicą ustawił na tacy i powolutku, tak by nie rozlać płynu, skierował się do salonu.
Honorata siedziała przy stole zajęta rozkładaniem kart. Chłopak delikatnie ustawił filiżanki na stole. Odstawiając na bok tacę, zwrócił się do kobiety:
– Jak zawsze dwie łyżeczki cukru, babciu? Bardzo proszę. Widzę, że na tapecie jest pasjans.
– Tak, chłopcze. Za każdym razem gdy go stawiam, mam nadzieję, że uda mi się ułożyć wszystkie cztery stosy kart.
Przez kilka chwil oboje siedzieli w ciszy, popijając gorącą kawę. Przez szeroko otwarte okno do pokoju wpadały ciepłe promienie słoneczne, lekki wiaterek i wesołe trele drozda śpiewaka, który miał gniazdo w ich starym ogrodzie.
Chłopak dopił napój. Odczekał chwilkę, by nie przeszkadzać skupionej na kartach babci. Odstawił na bok także pustą już i jej filiżankę. W momencie, gdy na stole ujrzał cztery stosy kart, ośmielił się zagadnąć kobietę.
– Chciałbym zapytać cię, babciu, o dziadka Ferdynanda. Kiedy i jak umarł? Wiem od mamy, że był podporucznikiem w 22 pułku piechoty, tym samym w którym służył pradziadek Józef. Ale jakoś nikt nie mówi, gdzie i jak zginął.
Honorata podniosła wzrok z nad kart. Przymrużyła lekko powieki i uważnie wpatrywała się siedzącego obok chłopaka.
– A ty kto jesteś, że pytasz o Ferdynanda?
Bastian spojrzał na nią z niepokojem. Rano była w dobrej formie, poznawała go, a teraz pyta kim jest?
– Babuniu, przecież jestem twoim wnukiem, synem twojej córki Marii. Bastian mam na imię – mówiąc te słowa czule gładził ją po ręce.
Otępienie starcze u dziewięćdziesięcioletniej kobiety odzywało się coraz częściej i ze wzmożoną siłą, i niestety nie było na tę chorobę lekarstwa. Chłopak patrzył czule w oczy nestorki.
– Bastian? Tak, Bastian. Ale ci matka wybrała imię. Tak trudno mi zapamiętać. Mógłbyś być na przykład… Bronisław, wtedy byłoby mi dużo łatwiej.
– Rozumiem babciu, rozumiem. Jeśli nie chcesz rozmawiać o dziadku, to nic nie mów. Ja po prostu chciałem usłyszeć, jak odszedł z naszego świata.
Kobieta, kładąc palec na ustach, drugą dłonią pokazała mu, by zamknął okno. Zdziwiony, ale i zaciekawiony jej zachowaniem, szybko podniósł się i zaryglował dubeltowe okna. Usiadł z powrotem na rzeźbionym krześle.
– Ściany mają uszy, pamiętaj o tym… On nie odszedł, on gdzieś jest i kiedyś wróci. – Kobieta na chwilę zawiesiła głos. – Ja wciąż mam nadzieję… Widzisz, kochanieńki, gdy skończyła się II wojna światowa, Ferdynand nie złożył broni, o nie… Przecież Polska nie wyswobodziła się spod okrutnego okupanta. Przyszedł drugi oprawca, sowiecki… Dziadek Ferdynand się nie poddał. Zebrał resztkę swoich żołnierzy i przeszedł do podziemia, do Armii Krajowej. Walczył o wolną ojczyznę. Czerwonoarmiści oraz Polacy służący w Urzędzie Bezpieczeństwa robili wciąż obławy na partyzantów, których było coraz mniej, i którzy ostatkami sił i resztką uzbrojenia próbowali walczyć… Tak… Ostatnią wiadomość, jaką miałam od Ferdynanda była w 1963 roku. Potem ludzie z pobliskiej wsi mówili, że ktoś ich wydał, że oddział został otoczony. Wszyscy partyzanci zginęli w nierównej walce… Więcej Ferdynand się nie odezwał…
Kobieta zamilkła. Chłopak siedział w bezruchu wstrząśnięty usłyszaną historią. Dopiero teraz pojął dziwną do tej pory dla niego prośbę babci, gdy czasem wiózł ją na cmentarz. Prosiła go zawsze, by wolniej jechał w momencie gdy mijali duży, kolorowy mural z postacią oficera i słowami:
Żołnierzu niezłomny, Polska o Tobie nigdy nie zapomni.
Renata Chojecka
Lipiec 2021r.