W pewnym momencie obok niego stanął Azjata i spoglądając z uśmiechem na Feliksa, rozpoczął rozmowę.

-Dobry wieczór. Jestem Mokito.

-Dobry wieczór. Jestem Feliks – i podał dłoń dyplomacie z Azji.

-Zgaduję, że jest pan ze Szwecji lub z Norwegii.

-Czy ja wyglądam na Skandynawa? Jestem z Polski.

-Z Polski – odparł z grymasem Mokito. – A ja jestem z Korei.

-A z której? – zażartował Feliks.

-No, wie pan! – zirytował się koreański dyplomata i odszedł na druga stronę sali, zaś przedstawiciel Polski sięgnął po drugi kieliszek szampana i ponownie lustrował dyplomatki z innych krajów. Po pewnym czasie obok niego pojawił się ciemnoskóry mężczyzna, który postanowił zagadać z Feliksem.

-Dobry wieczór. Kłania się ambasador Madagaskaru. Jestem Mobutu.

-A ja jestem Feliks. Ambasador z Polski.

-Byłem kiedyś w Polsce i bardzo mi się podobało, bardziej niż tutaj – oznajmił afrykański dyplomata.

-Mnie też się w Polsce bardziej podoba.

-Długo pan jest w Feministanie, bo ja dwa tygodnie i chętnie bym już wrócił do Madagskaru.

-Niecały tydzień, ale mam wrażenie jakbym był już z miesiąc – stwierdził Feliks.

-Mężczyźni mają tutaj przerąbane. Kiedyś żałowałem, że urodziłem się w Afryce, ale teraz dziękuję Bogu, że nie urodziłem się tutaj – stwierdził Mobutu.

-Ja też kiedyś narzekałem na swój kraj, ale odkąd trochę pojeździłem po świecie, to przestałem. A teraz, po tym co zobaczyłem tutaj, już nigdy nie będę narzekał.

-To może po lampce wina? – zaproponował przedstawiciel Madagaskaru.

-Bardzo chętnie. Tak tu nudno, że nie ma nic innego do robienia.

-Można by poderwać jakąś ambasador, to będzie jakaś rozrywka – zażartował Mobutu.

-Ja tutaj zaczynam bać się kobiet – zażartował z kolei Feliks.

-Razem damy radę. Widzi pan tę panią na kanapie, może się przysiądziemy.

-Dobrze, ale skoro mamy razem działać, to proponuje mówić sobie po imieniu.

-Cieszę się Feliks. Zatem ruszajmy – zaproponował Mobutu. – Tylko może ty pierwszy zagadaj, bo ja nie mam dzisiaj śmiałości. – Na te słowa polski ambasador uśmiechnął się tylko i wolnym krokiem zbliżał się do jednej z dyplomatek. Gdy znaleźli się obok niej, Feliks skłonił się nieco i przemówił.

-Dobry wieczór.

-Dobry wieczór – powtórzył za nim Mobutu.

-Przepraszam czy możemy się przysiąść do pani? – zapytał Feliks.

-Nie ma nic przeciwko gejom, ale z nimi nie rozmawiam – odparła bezczelnie dyplomatka. Słowa te zaskoczyły zupełnie obu zaprzyjaźnionych ambasadorów, którzy szybko odeszli na bok i sięgnęli po kolejną lampkę wina.

-Czy my Feliks wyglądamy na gejów? – oburzył się ambasador Madagaskaru.

-Być może – odparł rozbawiony Feliks.

-Co za niegrzeczna baba! A suknie to ma taką, jaką u mnie mają szamanki – zakpił Mobutu.

-To co, próbujemy dalej?

-Tylko napijmy się jeszcze po kieliszku – zaproponował Mobutu i poszedł po dwa kolejne kieliszki wina. – Tam przy bufecie stoją dwie niezłe babki. Myślę, że więcej jak pięćdziesiąt lat nie mają.

-Widzę, że lubisz dużo starsze kobiety! – zażartował Feliks.

-A widzisz tu jakieś młodsze? Ja już wypiłem, to możemy iść.

-Spokojnie Mobutu. Ja jeszcze nie wypiłem – i po tych słowach opróżnił do końca kieliszek. – Tym razem to ty pierwszy zagadujesz.

-Już mi wróciła odwaga, więc idziemy. – I zaraz potem ruszyli w stronę bufetu, gdzie w niewielkiej odległości od tego miejsca rozmawiały ze sobą dwie ambasadorki z Europy. Mobutu stanął przed nimi, skłonił się nieco, potem uśmiechnął i przemówił. – Dobry wieczór, czy szanowne panie nie zechciałby napić się z nami wina? – Propozycja ta zaskoczyła obie kobiety, które spojrzały na siebie i zabrały głos.

-Dziękuję panu, ale już wypiłam kieliszek szampana, a jeśli wypiję jeszcze kieliszek wina, to będę musiała pójść do toalety, a tam jest straszna kolejka – oznajmiła pierwsza z nich.

-Ja też dziękuję, bo po winie mam zgagę – przyznała się druga z dyplomatek.

-Wielka szkoda – stwierdził Mobutu i razem z Feliksem wyszli na balkon, z którego rozpościerał się piękny widok na oświetlone miasto.

-Cóż, mamy dzisiaj pecha! – rzekł Feliks uśmiechając się do Mobutu.

-Ja będę się zbierał, bo coś mi się kręci w głowie.

-Ja też dzwonię zaraz po kierowcę.

-A może byśmy tak Feliks poszli do jakiegoś lokalu, gdzie nie ma dyplomatek, to może tam by nam się poszczęściło. Proponuję za tydzień.

-Dobrze, ale może za dwa tygodnie?

-Za dwa tygodnie nie mogę, bo przylatuje moja żona – przyznał się Mobutu.

-Dobrze, niech będzie w przyszły weekend. Zdzwonimy się w piątek. Proszę, oto moja wizytówka – i podał ją koledze po fachu, a ten mu się zrewanżował.

-Cieszę się, że cię poznałem. Do zobaczenia za tydzień – stwierdził Mobutu i niezbyt pewnym krokiem szedł do wyjścia, co nieco rozbawiło Feliksa. Ten zaś sięgnął po telefon i zadzwonił do kierowcy.

-Możesz przyjeżdżać Nepos. Będę czekał przed wejściem – i po tych słowach również skierował się w tę stronę.