Kilkanaście lat temu inspirował mnie humor jak w opowiadaniach Woodego Allena.

Amerykański pisarz gatunku young adult i wideobloger. W 2006 zdobył nagrodę Printz Award za debiut „Szukając Alaski”, w 2012 jego powieść „Gwiazd naszych wina” osiągnęła pierwsze miejsce na liście bestsellerów New York Timesa, a w 2014 została zekranizowana.

 Czy to prawda, że jesteś Anglikiem?

– Tak, ale jestem też Niemcem, Egipcjaninem, Francuzem, Kolumbijczykiem, Czechem, Kanadyjczykiem oraz rencistą.

Dlaczego ściąłeś włosy ? Czy w ten sposób protestujesz przeciw czemuś?

– Nie, ale miałem za dużo na głowie.

 No właśnie, te wszystkie ostatnie skandale wokół Twojej osoby… Rozwód z Dianą Whirpool…

– Po prostu była złą pralką, złą muzą, zła kochanką i tak dalej. Wyobraź sobie, że ona mnie nie inspirowała.

 Czy to dlatego wyrzuciłeś ją przez okno?

– Między innymi. Ale też dlatego, że nie lubiła Dostojewskiego i śmiała się z Czechowa.

Co teraz będziesz robił?

– Pójdę do zoo.

Pytałem o Twoje plany zawodowe…

– Ukończę doktorat z literatury. To bardzo trudna rozprawa napisana niejasnym językiem, jakiego zwykł był używać Heidegger, kiedy rozmawiał ze swoim fotelem: „Fenomenologiczna interpretacja XIX wiecznej angielskiej poezji ruin w świetle pracy silników dwusuwowych”.

A potem?

– Oh, nakręcę mnóstwo kreskówek o przygodach chrząszcza Henryka. No wiesz, będą to rzeczy z górnej półki, wyłącznie dla inteligentów. Będzie pełno aluzji do Sartre’a , Platona i wczesnych filmów Kurosavy. Jedna ze scen będzie zawierała 10 minutowe ujęcie, podczas którego Henryk będzie patrzył w zamyśleniu przez okno.

Czyli znowu Złota Palma?

Nie wiadomo. Słyszałem, że miś Kolargol powrócił i rozpytywał o mnie w zapadłych mieścinach w północnej części Ameryki.

Nie boisz się?

– Oczywiście. Deszcz w czerwcu jest taki piękny.

A jak powodzi się klubowi piłkarskiemu, który ostatnio zakupiłeś? *

– Świetnie, chłopcy robią postępy. Ostatnio jeden z nich zaczął odróżniać bramkę przeciwnika od własnej.

 To wspaniale, będą z nich ludzie !

Na pewno, szczególnie, że każdy z nich jest szympansem.

Co myślisz o tragedii w Lipomo?

– Przejąłem się, zmarnowało się tyle sałatki. Myślałem, że uda mi się to wszystko zjeść. Byłem po tym wszystkim tak wściekły, że przez dwa dni udawałem własnego psa. Pogryzłem listonosza, ogrodnika i własną teściową.

 Czy to prawda, że masz zamiar polecieć na Marsa?

– Tak, poczyniłem już pewne kroki. Zapisałem się do klubu modelarskiego i kupiłem pudełko kleju.

 Czyli można chyba powiedzieć, że jesteś już prawie Marsjaninem?

– Wiesz, ja zawsze się nim czułem. Prawdopodobnie w poprzednim życiu byłem Marsjaninem. Niekiedy dostaję od nich maile lub sms-y. Z reguły są to prośby o pożyczkę lub pozdrowienia z wakacji. Raz któryś z nich próbował podarować mi zdechłą mysz.

Co myślisz o feminizmie?

– Myślę, że to miły człowiek, ale czasem mnie wkurza. Nie rozumiem, dlaczego w każdy wtorek przychodzi do mnie z pytaniem, czy nie widziałem gdzieś jego szczoteczki do zębów. Przedwczoraj wcisnął mi do ręki dwie landrynki.

Co chciałbyś powiedzieć naszym czytelnikom?

– Kochajcie wiosenne pąki, żyjcie długo, jajecznicę smażcie tylko na maśle, nie czytajcie beatników, zapiszcie się do „Greepeace”, noście torebki od Gucciego, a na wakacje jeździjcie wyłącznie na Florydę.

 Dziękuję za rozmowę.

– Nie ma za co.

___

*(za: lubimyczytac.pl)

W 2002 roku klub piłkarski Wimbledon FC został przeniesiony do położonego o 80 km dalej Milton Keynes, ze względu na nowo wybudowany stadion. Kibice nie mogli się z tym pogodzić. AFC Wimbledon został stworzony na znak protestu, drużyna odrodziła się niczym feniks. Klub był rodzajem stowarzyszenia obywatelskiego, a kibice wykupywali w nim udziały (do dziś posiadają 75%). Aktualnie znajduje się w II lidze.

John Green, jako wielki fan angielskiej piłki nożnej, był pod wrażeniem historii klubu. Grając w FIFĘ wybierał AFC Wimbledon i umieszczał na kanale hankgames filmy, zawierające pasjonujące starcia piłkarskie. Kiedy liczba subskrypcji i wyświetleń wzrosła, Green zdecydował się na przekazywanie zysków z reklam klubowi. Dla tak małej drużyny, tak duża pomoc finansowa była nieoceniona. W 2014 roku został jej oficjalnym sponsorem. Kibice AFC Wimbledon oglądają teraz mecze pod wielkimi bannerami z nazwiskiem autora, w otoczeniu plakatów reklamujących „Papierowe miasta”.

Mimo, że Green jest kibicem Liverpoolu o AFC Wimbledon mówi: To naprawdę niezwykły klub piłkarski. W zasadzie są najlepszą drużyną na świecie i chcę pomóc im utrzymać się w lidze. W pewnym momencie doszło do starcia dwóch ulubionych drużyn pisarza: Liverpool wtedy wygrał, a John Green, który wybrał się do Londynu tylko po to, aby zobaczyć dwie swoje ulubione drużyny grające przeciwko sobie, wspomina to jako jeden z najlepszych momentów w swoim życiu.