Następnie obaj udali się po schodach na pierwsze piętro, gdzie ambasador dostrzegł kilkanaście studentek czytających książki.


-Przecież to jest grzech, żeby takie dziewczyny tak się same marnowały i to w najlepszych latach swojego życia.

-One mają się uczyć, a nie flirtować, bo to jest uniwersytet – zażartował Hodus.

-Słuchaj, a dlaczego nasza Maria Skłodowska-Curie jest Marią Słodowską vel Curie? – zapytał Feliks widząc plakat znajdujący się w jednej z gablot.

-W Feministanie kobieta nie może mieć podwójnego nazwiska. W XIX wieku bywały jeszcze takie nazwiska, ale dzisiaj już takich nie ma.

-A po ślubie, jakie kobieta przyjmuje nazwisko?

-Kobieta zostaje przy swoim, a mężczyzna przyjmuje jej nazwisko – w tym też momencie Hodus usłyszał dźwięk komórki i zwrócił się do Feliksa. – Muszę odebrać. Rozejrzyj się przez chwilę, ja zaraz wrócę – i odszedł na koniec korytarza, żeby lepiej słyszeć głos osoby dzwoniącej. Tymczasem Feliks oparł się o ścianę i zaczął przysłuchiwać się dyskusji studentek, wśród których jedna spojrzała na niego złowrogo i zwróciła się do swoich koleżanek.

-Dziewczyny, mówię wam, że mężczyzna jest leniwy z natury. Macie wiele przykładów z historii. Na przykład biblijny Adam, próżniak jeden nie wziął sobie sam jabłka z drzewa, tylko musiała mu je podać Ewa, a potem wina spadła na nich obojga.

-Idę stąd, bo mnie coś trafi – rzekł sam do siebie Feliks i odszedł na drugą stronę. Wtedy też podeszła do niego jedna ze studentek i uśmiechając się zapytała.

-Nie chciałby się pan napić soku?

-Dlaczego nie?

-To proszę dać pięć feminek, to kupię dwa kartoniki, dla siebie i dla pana.

-Nie wiem, czy mam tyle – odparł pospiesznie i sięgnął do portfela. Mimo jednak, że miał pieniądze, stwierdził coś przeciwnego. – Nie mam pięciu feminek.

-A ile pan ma?

-Mam tylko jedną.

-To co mi robisz nadzieję, biedaku! – rzekła zdenerwowana i szybko poszła w drugą stronę.

-Widzę, że jakąś poderwałeś? – oznajmił uśmiechnięty Hodus.

-Jeszcze trochę to będę się bał podrywać kobiety. Wiesz co, poszedłbym do toalety.

-To jest problem, bo tu są tylko damskie toalety albo dla niepełnosprawnych kobiet.

-Nie ma męskich toalet?

-Nie ma mężczyzn, to po co męskie toalety!

-Co to za uniwersytet? A gdzie załatwia się ten portier? – zapytał Feliks.

-Na pewno ma jakąś służbową, ale wątpię, żeby ci udostępnił.

-To musimy poszukać, gdzie indziej, bo mam silną potrzebę.

-Tutaj w pobliżu uniwersytetu nie znajdziemy toalety, ale to nic. Chodź za mną. Na szczęście poznałem kiedyś dziadka klozetowego to ci pomoże.

-Dziadek klozetowy, dobre – rzekł Feliks i podążał za sekretarzem, który udał się na parter, gdzie znajdowały się główne toalety uniwersytetu. Gdy tylko podeszli pod toalety Hodus dostrzegł siedzącego z boku sprzątacza, z którym się przywitał.

-Dzień dobry. Mój kolega ma niecierpiącą zwłoki potrzebę.

-Jak wejdzie do damskiej toalety, to będzie afera i będę miał kłopoty.

-To proszę mu dać okrycie, tak jak mnie ostatnio.

-No dobrze. Pan wejdzie do magazynku. Tam jest mop i go pan weźmie – oznajmił sprzątacz.

-Po co mi mop?

-Jeśli wejdziesz jako sprzątacz, to nikt nie będzie nic mówił – oświecił go Hodus.

-Rozumiem o co chodzi – i po tych słowach wszedł do magazynku, skąd zabrał mopa.

-Pan weźmie jeszcze kubeł – zasugerował sprzątacz i ambasador wrócił się po kubeł. – A pan gdzie? – zapytał go sprzątacz.

-Jak to gdzie? Do toalety! – zdenerwował się lekko Feliks.

-To pan sobie jeszcze założy ten brązowy fartuch, co wisi na wieszaku. – Po tych słowach dyplomata założył sobie fartuch i z mopem oraz z kubłem wszedł do toalety. Tam też spojrzał w lustro i zobaczył siebie w całej okazałości.

-Jakby mnie widział Jacek to by chyba umarł ze śmiechu – rzekł sam do siebie i dostrzegł idącą za nim studentkę. – Poczekać trzeba. Będzie sprzątane.

-A długo mam czekać?

-Jak stąd wyjdę, to znaczy, że jest wolne – oznajmił Feliks i widząc wychodzącą studentkę rzekł sam do siebie. – Poczekasz sobie trochę, bo ja się nie będę spieszył. Jakaś drobna zemsta być musi. – I po tych słowach z zadowoleniem wszedł do jednej z kabin.