Maryla
Głos ma Maryla – tyle razy opiewana przez naszego wieszcza Adama. Maryla – nie Jaśnie Wielmożna Pani Puttkamerowa.
Zakochany był nieprzytomnie,
Do Tuchanowicz przyjeżdżał do mnie.
Kudłaty był, jak litewski łoś.
Ale już wtedy w oczach miał coś.
A nie wyglądał jak z bajki królewicz,
Który pannom po nocach się śni –
Nazywał się Adam Mickiewicz
I swoje wiersze deklamował mi:
„Świteziankę” i „Powrót taty”,
Bardzo piękne poematy.
I napisał mi do sztambucha:
„Słuchaj, dzieweczko – ona nie słucha”…
Lecz gdy o rękę poprosił mnie,
Usłyszał: „Nie. Co to, to nie!”
Kiedy w altanie dostał rekuzę
Pożegnał mnie, a przywitał muzę.
Cóż to się stało w tej jednej chwili?
Już jakiś Adam nie ma jakiejś Maryli –
Dlatego, że ją kto inny dopieszcza,
Literatura zyskała wieszcza.
Literatura, literatura
To nie jest tylko zasługa pióra:
Trzeba dziewicy, która wie,
Kiedy poecie szepnąć – „nie”!
Kiedy o tym tak myślę dzisiaj
To tylko ja i Śniadecka Ludwisia
Myśmy sprawiły to we dwie,
Chociaż jej łatwiej przyszło niż mnie…
Lecz ona także umknęła z zasadzki,
Kiedy poecie przyszło sprawić ból:
Jej dziełem jest Juliusz Słowacki
A bez niej byłby maminsynek Jul.
Tego już dzisiaj ukryć się nie da:
Moje „Dziady”, jej „LilIa Weneda”,
Mój „Pan Tadeusz”, jej „Król-Duch”,
To wszystko wyszło od nas dwóch.
Literatura, literatura
To nie jest tylko zasługa pióra:
Trzeba dziewicy, która wie,
Kiedy poecie szepnąć: „nie”!
Siżuś Krasiński – ach, przykry dreszcz –
Też duży talent, a mniejszy wieszcz.
Lecz to, niestety, nie jego wina,
Przysięgłabym – to ta Delfina –
Od rana „tak”, w południe „tak”,
Wieczorem „tak” bez szczególnych perswazji.
W ojczyźnie „tak”, na emigracji „tak” –
I człowiek nie miał do bólu okazji.
Sam przyznał, że przez Delfiny czary
Bóg mu odmówił tej anielskiej miary.
Szczęściem dla niego świat go umieszcza
Wprost dla symetrii też jako wieszcza.
Literatura, literatura
To nie jest tylko zasługa pióra:
Trzeba dziewicy, która wie,
Kiedy poecie szepnąć: „nie”!
Toteż kiedy znów jest posucha
Na nowe „Dziady” czy też „Króla-Ducha”,
Kiedy naród to odczuwa tak,
Że tej wielkiej poezji mu brak,
Kiedy do nowej tęskni Dejaniry
Zrozpaczony czytelnik i widz,
A prócz rzekomej satyry
Nie czyta nic, nie ogląda nic –
Może talenta są tu niewinne,
Może przyczyny są całkiem inne?
Jak wielka jest tu, bez dwóch zdań,
Odpowiedzialność polskich pań…
Może… Nie, nie… to za okropne…
Może dziewice są zbyt pochopne…
Niechaj pamięta dziewicza skromność,
Że na jej cnotę liczy potomność…
Niechaj za cenę jednego dreszcza
Literatura nie traci wieszcza.
Literatura tak się upiera:
Idź, panno, za mąż za Puttkamera,
A gdy poeta u stóp łka,
Szepnij mu: „Nigdy!” – tak jak ja.