Rozdział 5. Zgodnie z ustaleniami poczynionym przez Hodusa następnego dnia Feliks udał się do gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych Feministanu. Po złożeniu stosownych dokumentów i dość miłej rozmowie z wiceszefową resortu, ambasador wraz sekretarzem podeszli do windy, aby zjechać nią na dół.
-Całkiem sympatyczna ta wiceminister – stwierdził zadowolony ze spotkania Feliks.
-Większość kobiet jest tutaj życzliwych, tylko niektóre, co uchodzą za Amazonki, są nieprzyjemne – oznajmił Hodus. W tym momencie otworzyły się drzwi jednej z dwu wind i obaj panowie zorientowali się, że nie ma miejsca, aby wejść do środka i dołączyć do będących tam osób.
-Dobrze, że chociaż mężczyźni mogą jeździć windami – zażartował Feliks. Zaraz też otworzyły się drzwi drugiej z wind, w której było nieco miejsca, aby do niej wejść. Gdy jednak ambasador wskazał ręką, aby pierwszy wszedł sekretarz, nieoczekiwanie podbiegły dwie kobiety, które pospiesznie weszły do windy i uśmiechnęły się do Feliksa. Zajście to tak jednak zdenerwowało ambasadora, że włożył nogę w drzwi windy, przez co nie mogła ona ruszyć.
-Ja z kolegą byłem tu pierwszy – oznajmił stanowczo Feliks.
-A ja spieszę się do dziecka – odparła jedna z dwu kobiet, które dopiero co weszły do windy.
-Ale chyba jakieś zasady obowiązują? – nie ustępował ambasador.
-Mężczyźni to jednak są awanturnikami! – dodała druga z kobiet.
-Co to za cham, który nie chce ustąpić miejsca matce spieszącej się do dziecka – rozległ się głos innej z kobiet, która stała w środku windy.
-Panie ambasadorze, proszę dać spokój – włączył się Hodus, a wtedy Feliks cofnął nogę i winda się zamknęła.
-Co za wredne babsztyle – rzekł Feliks i pojrzał na sekretarza.
-Może chodźmy po schodach?
-Czemu nie, to tylko dwanaście pięter – zakpił Feliks i skierował się w stronę schodów. Wkrótce potem, gdy zdążył zejść na niższe piętro, rozległ się pisk, po czym obaj dyplomaci usłyszeli głośny hałas ciągnący się przez kilka sekund. Potem zaś nastąpiło straszne uderzenie.
-Chyba winda się oberwała i spadła w dół – rzekł przerażony Hodus. Zaskoczony całą tą sytuacją Feliks nic jednak nie odpowiedział, tylko pospiesznie zaczął zbiegać w dół po schodach. Gdy już znalazł się na parterze zobaczył kilka osób stojących przy windzie, które zaczęły płakać i lamentować. Po chwili pojawiły się tam dwie kobiety z ochrony, które nakazały odsunąć się wszystkim od windy.
-Ale mieliśmy szczęście – stwierdził sekretarz, który pojawił się obok ambasadora.
-Gdyby nie tamte dwie ba…, kobiety, to teraz bylibyśmy w tej windzie – rzekł przerażony całą sytuacją Feliks. – Ciekawe czy przeżyły?
-Miejmy nadzieję, że tak, ale na pewną są połamane. – W tym momencie do windy podbiegły dwie policjantki, a wkrótce potem w holu znalazły się lekarki i sanitariusze.
-Chyba nic tutaj nie pomożemy?
-Ci, którzy mogą pomóc, już są – dodał Hodus i razem ze swoim zwierzchnikiem kierowali się do wyjścia z budynku, przed który zajechała straż pożarna i kolejne karetki pogotowia. Następnie obaj pracownicy ambasady zatrzymali się z boku i przez kilka minut obserwowali całą akcję ratunkową. Widzieli wówczas pierwsze poszkodowane osoby, które były wynoszone na noszach i zabierane do karetek pogotowia.
-Ciekawe czy tamta kobieta faktycznie spieszyła się do dziecka? – przemówił Feliks.
-Wydaje mi się panie ambasadorze, że kłamała. Tutaj to stały tekst kobiet, które w ten sposób wypychają mężczyzn z kolejki. W ubiegłym tygodniu uśmiałem się na dobre, bo jedna starsza kobieta też spieszyła się do dziecka.
-Niebo czuwa nade mną. Muszę w niedzielę iść do kościoła i podziękować Bogu za ocalenie.
-Pan ambasador pewnie jest katolikiem?
-Takim przeciętnym katolikiem, ale raz w miesiącu staram się być w kościele na mszy. Jest w Feministanie jakiś kościół katolicki?
-Pewnie, że jest. Jedziemy teraz?
-Pojedziemy w niedzielę. Teraz muszę napić się kawy – oświadczył Feliks.
-Jest tu niedaleko dobra kafejka, więc zapraszam.