Po drugiej stronie
park boisko gdzie razem kopaliśmy piłkę
beton podwórka kino cukiernia
pachnąca świeżym sernikiem
Po drugiej stronie
najszybciej kładką lub brodem po kamieniach
wypchany tornister woń rozlanego atramentu
siarczysty dzwonek w najmniej oczekiwanym momencie
Po drugiej stronie
lato śmiech i krople rozbryzganej wody
w brawurowym skoku ściągającym
ukradkowe spojrzenia opalonych dziewcząt
Po drugiej stronie
świt nadciąga chłodem i wilgocią rosy
och, jeszcze chwila w zaspanym śpiworze
rozmazany kontur w osłonie gęstego młodnika
Po drugiej stronie
kikut obrzyn zamazany kontur
w szkłach noktowizora
mistrzowski odczyt w podczerwieni
Po drugiej stronie
świeże nacięcie na pniaku jabłoni
kod naprowadzany
pachnące błotem liczne ślady kun