Gdy się ludzi ocenia
Z różnych punktów widzenia –
Ciekawa rzecz, jak się skala
Pewnych wartości zmienia.
Wadą staje się cnota,
A zaletą – głupota.
O przeciwniku – gdy zacny –
Mówimy, że idiota.
O stronniku, gdy trudno
Przyznać nam, że rozsądny –
Nie powiemy, że cymbał.
Powiemy: „Z gruntu porządny”.
Gdy się mądrym człowiekiem
Chlubi wrogi nam obóz –
Stwierdzamy, że „inteligentny”
I dodajemy: „łobuz”.
Gdy się w naszym obozie
Łobuz szasta wybitny –
Mówimy; „Twardy człowiek.
Zdolny – mówimy. – Sprytny”.
Gdy nasz przeciwnik się potknie,
„Zdrajca!” – głosimy krzykiem.
Gdy stronnik zdradzi, stwierdzamy:
„Nie był naszym stronnikiem”.
I to nas niesłychanie
Na duchu podtrzymuje,
Że przeciw nam są zawsze
Idioci i tylko szuje.
A z nami, wszyscy albo
Roztropni, albo dumni,
Albo z gruntu porządni,
Albo bardzo rozumni.
*
Dziwne, jak punkt widzenia
Automatycznie zmienia
Skalę naszych kryteriów
Uznania czy potępienia.
Gdy my konfiskujemy –
zasługa to narodowa.
Kiedy nas konfiskują –
Gwałcą swobodę słowa.
Kiedy nas zamykają –
Tyrani! Despoci! Kaci!
Kiedy my zamykamy –
Tośmy furt demokraci.
Kiedy my „Precz!” wrzeszczymy –
Tośmy patrioci polscy.
Ci, co „Precz” wrzeszczą na nas –
Wywrotowcy warcholscy.
„Dwa a dwa cztery” u nas –
To dogmat, to teologia.
„Dwa a dwa cztery” u wroga –
Wulgarna demagogia.
Nawet sprzęt martwy, samochód,
Zmiennej podlega emocji:
Dla Becka – luksus, dla Seydy –
Narzędzie lokomocji.
*
Dziwne, jak punkt widzenia
Automatycznie zmienia
Zasadę naszych wyroków
Uznania czy potępienia.
Co przed majem nikczemne,
Po Maju naturalne.
Do Września – święte, po Wrześniu –
Znów nieodpowiedzialne.
Co po maju – zbrodnicze,
Słuszne- od października.
Wszystko zależy, kto, komu,
Co, czemu, kiedy wytyka.
Przyznać komu, po męsku,
W sposób najprościej rozsądny,
Że choć wróg nasz – rozumny,
Choć przeciwnik – porządny,
I walczyć z nim, aż do końca,
Do końca ceniąc go szczerze –
Na to nas nie stać. To w naszym
Nie leży charakterze.
Nasza zasada: siebie
Ze wszystkiego rozgrzeszać,
Ale na przeciwniku
Psy – o to samo – wieszać.