Pierwsza gwiazdka błysnęła swą poświatą mglistą.
Ten człowiek mieszkał w mieście i był hedonistą.
Opłatek szybko złamał, przyznając otwarcie:
„Wigilia jest sensowna ze względu na żarcie.”
Szczupak, co tkwił w warzywach, łeb swój w marchew schował.
Śledź, leżący w cebuli, aż się zrolmopsował.
Kapusta wigilijna, co ma olej w głowie,
pomyślała: „Ty głąbie!”, ale nic nie powie.
Kutia, smażone grzyby, pieróg z farszem z gryki
wymieniły ze sobą ironiczne syki.
Naleśniki z grzybami, placki z miodem, bliny
wymieniły ze sobą ironiczne miny.
Karp zastygł w galarecie, mak się schował w kluchach.
Elvis śpiewał „White Christmas”- barszcz uszkami słuchał,
kończąc takim morałem z naszą opowieścią:
„Głupi, kto treść żołądka myli z życia treścią.”