Dwie rzeczy są pewne na tym świecie: że niezaszczepieni są seryjnymi mordercami i że zaszczepieni będą musieli cyklicznie tę czynność powtarzać, bo jak raz o tym zapomną czy po prostu im się już znudzi, to też będą seryjnymi zabójcami. Od siebie dodam, bo znam z przeszłości przypadki niedoborów w zaopatrzeniu, że jak rząd lub producent nie dowiezie szczepionki na czas, to człowiek stanie się seryjnym zabójcą choćby nawet tego nie chciał. Czy wobec takiego wzrostu przestępczości parlament może rozważyć przywrócenie kary śmierci? A jeśli tak, to czy KS w dosłownej formie czy zastępczo, jako kara śmierci cywilnej, pozbawienie praw? Historia zna takie przypadki bywszych ludiej…
Co do praw publicznych to strata naturalnie byłaby niewielka – od dawna przecież są fikcją. Ale prawo własności!? To jest już inna para kaloszy (dosłownie i w przenośni)…
W tym miejscu należałoby wrócić do meritum i zapytać: a co ze skruszonymi, którzy po latach oporu dadzą za wygraną i zgodzą się zaszczepić. Czy uda się im zachować prawo własności? Czy społeczeństwo mogłoby im zaufać po tym, co zrobili? Nie sądzę…
Kto tyrał w korpo, wie, jak będzie przynajmniej na początku: niższe kary dla zaszczepionych. Na przykład taki Najsztub przejeżdża na pasach staruszkę. Drogówka pierwsze co robi, to sprawdza te paszporty. On ma ona nie – niska społeczna szkodliwość czynu…