28 września Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków na swoim facebookowym profilu poinformował o trwających pracach archeologicznych prowadzonych w Białej Podlaskiej w ramach rewaloryzacji nieistniejącego zespołu zamkowego Radziwiłłów. Archeolodzy znaleźli między innymi bogato zdobiony fragment armatki „wiwatówki”, szklane granaty z XVII/XVIII wieku, oraz fragmenty unikatowej ceramiki z bialskiej farfurni Anny z Sanguszków Radziwiłłowej.
Na bialskim portalu miejskim przeczytać możemy, że inicjatorem badań archeologicznych jest prezydent Białej Podlaskiej, a prace prowadzone są przez pracowników Muzeum Południowego Podlasia.” Specjaliści kontynuują prace, codziennie odkrywając nową historię Radziwiłłów i naszego miasta. Bialska Perła odzyskuje swój blask. Mamy wielkie powody do dumy. Dziękuję za zaangażowanie włożone w prace toczące się na terenie założenia Radziwiłłów wszystkim osobom, które w nich uczestniczą – archeologom, badaczom, zespołowi wykonawcy realizowanej tam inwestycji…” – mówi prezydent miasta Michał Litwiniuk.
No cóż, Białej Podlaskiej gratulujemy, również konserwatora zabytków… Ale chwila, przecież to ta sama delegatura i konserwator jest ten sam. Zatem w Białej Radziwiłłowskiej solidne badania archeologiczne są zasadne, a w Radzyniu, przy istniejącym pałacu ze średniowieczną historią, maksymalnie co warto prowadzić to nadzór i to jakościowo mocno wątpliwy? Białej Podlaskiej gratulujemy również muzeum, w którym znajdują się m.in. artefakty z Radzynia, np. fragment rzeźby znaleziony niegdyś przez Pana Marka Leszczyńskiego i będących pod Jego opieką uczniów.
Jej lokalizacja, jak również lokalizacja ” głowy” znalezionej niedawno była prawie identyczna tzn. na skraju pawilonu w zachodnim skrzydle pałacu, dokładnie kilka metrów od jego południowo-wschodniego narożnika. Nie jest to zatem dziedziniec pałacowy, jak również nie znaleźli „głowy” pracownicy pracujący przy wykopach, bowiem cenny artefakt znaleziony został w niedzielę, 8 sierpnia przez członków Radzyńskiego Klubu Kolekcjonera, którzy wówczas mieli tam cykliczne spotkanie. Doceniając wagę znaleziska wykonanego onegdaj zapewne przez samego Jana Chryzostoma Redlera i poczuwając się do obywatelskiego obowiązku, poinformowano niezwłocznie osobę z Urzędu Miasta, która przybyła na miejsce, zrobiła zdjęcia, przeprowadziła wywiad ze znalazcami i… na tym koniec. Minęło prawie dwa miesiące i żadnej wzmianki w samorządowych mediach. Zdjęcie, które prezentujemy, przesłał nam jeden z czytelników i przedstawia fragment kafla z I połowy XVII wieku, który został znaleziony w tamtym tygodniu w czasie prac ziemnych prowadzonych od północnej strony korpusu głównego radzyńskiego pałacu. Zapewne takich kafli, przy potencjalnych badaniach archeologicznych prowadzonych przy pałacu, znalezionych byłoby znacznie więcej. Próba rekonstrukcji pieca kaflowego z czasów Mniszchów byłaby wtedy jak najbardziej możliwa i stałaby się nie lada atrakcją w Muzeum Kultury Sarmackiej. Warto w tym miejscu wspomnieć, że tradycja wyrobu kafli pielęgnowana jest w Radzyniu do dzisiaj, a więc również przyszłe warsztaty wyrobu kafli z epoki byłyby jak najbardziej możliwe do zorganizowania. W czasie szerokich badań archeologicznych, kto wie, może nawet armaty i kule zostałyby odkryte, przecież Eustachy Potocki był generałem artylerii litewskiej.
Widzicie Szanowni Państwo, ile możliwości pojawia się, gdy są chęci na odkrywanie historii materialnej ukrytej w ziemi i jakie szanse są marnowane, gdy nie ma woli profesjonalnego poznania i opisania tych zabytków.
Fragment radzyńskiej rzeźby w zbiorach Muzeum Południowego Podlasia zapewne ma się dobrze. Swego czasu był opisany jako znaleziony przy dawnym zamku Radziwiłłów w Białej..