„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”
* * *
Fajnie się kiedyś pracowało na wyjeździe w kilku kinach jako prelegent, animator dyskusji i „znawca”, który dzieciom i młodzieży przedstawiał – w czasie szkolnych lekcji – propedeutykę filmoznawstwa (Kim jest ekspert? To pan z teczką z innego miasta…).
Naprawdę to lubiłem, no i filmów się człowiek naoglądał na całą resztę życia.
Nie zapomnę do końca jednego z seansów pięknego, ale jednak dość hermetycznego francuskiego filmu „Wszystkie poranki świata” Alaina Corneau. To była rzecz o XVII-wiecznym mistrzu gry na violi da gamba, a na projekcji akurat młodzież z techników i szkół zawodu, praktycznie cała sala chłopaków. Film długi, z powolną narracją, wymagający ciszy i skupienia. Bo to chyba w ogóle film o ciszy był. A potem, po napisach końcowych, jakieś 80% tych chłopaków dobrowolnie zostaje na dyskusję, która trwała z godzinę albo i dłużej. Te ich autobusy do domu odjeżdżały puste.
Do dziś nie wiem, jak to było możliwe… A może w ogóle tak nie było…
* * *
I ta ostatnia praca. Dziwna, ale też fajna. Choć momentów goryczy znalazłbym w niej dużo więcej niż chwil satysfakcji.
„Wszystkie zmierzchy świata”…
* * *
Wielkie klucze żurawi najpierw słychać, dopiero potem widać – jeśli zbyt niskie chmury nie przeszkadzają. Ogromna grupa ptaków faluje, łamie linię. W środku często jest jeszcze kluczyk złożony z ledwie kilku sztuk, chyba tych najsłabszych.
* * *
Chore od szrotówka kasztanowce mimo wszystko co roku zrzucają błyszczące owoce. Chyba coraz mniejsze, ale nadzieja na przedłużenie życia – jednego drzewa, ale i całego gatunku – jest w każdym z nich.
* * *
Kiedyś słyszałem, że te jaśniejsze plamki na kasztanach są niepowtarzalne jak linie papilarne u ludzi.
* * *
Jak się to wszystko skończy, to na pewno dostanę pytanie: komu choć trochę pomogłeś się zbawić? Komu?
* * *
Ech, te ekranowe piękności… Cóż z ich urody, skoro każda bladła przy pani Jowicie Budnik. Nikt nigdy tak mnie nie hipnotyzował z ekranu.
CDN…
zdj.: Tomasz Młynarczyk