w poziomach wód widnieje napis pożądania:
w ogniach pędu ludzkiego mrowiska płonie symbol spełnienia
na szczeblach drabiny gwiazd ustaje szept wybrańca
a u podwalin, fundamenty zrywają się z odwiecznej powinności
kreacja uncji liryzmu dobija do drzwi, a tam stoi zmęczenie
wydalone na kilkanaście języków, sztandar wolności łopocze furią
ubieram się w szept – ubieram się w milczenie – ubieram się
w zobowiązanie prawdy, bo posiadam obywatelstwa jurysdykcji
stąd pytanie czy uniosę ciężar powiek, gdy zamówię czas
na swoją kolej i okoliczność? umartwię przeznaczenie rubieżą
daleką w stronę sztormu, bo tylko oko cyklonu i czerwień
budzi we mnie uczucia nieskrępowane… uwierzę jeśli powiesz,
że strofa utrzyma w szyku jezdnię, po której chodził święty uśmiechnięty
na wszystkie strony świata wydając milczenie, publikując prawdę,
pisząc tak, jakby nie potrafił nic długiego wykrzesać z serca
dogorywającego, a unieś mnie nuncjuszu wody i ognia, (hejnał
urwany) bym poznał czas i miejsce