zaczaruj pełen obrót ziemi wokół słońca na weselu
braw – wyjęty z pudełka pierścień rozgrzeje dłoń,
obiecaj mi wiersze… takie skończone i nieustające.
obiecaj mi pierwiastek lub całą gramaturę w sercu
kiedy mówię, kiedy mówię: rośnie surowy syn,
syn mówiony nie czytany, choć czytanie ma we krwi
– jeden na milion supeł, supełek, zwój mojej i twojej
duszy – dwa słońca o kolorycie innego bogobojnego
krążenia? w uniwersum twojej powagi. wica mego ego,
zapytam dług docierania, zaprzeczę czarom. mam
trzydzieści lat, ryglem zamknąłem przeszłość,
w Pradze południa – oziębły sód wyrównam pęta w jakich
są nasze wybuchy pełni u bramy pomalowanej
błędem. w soczewce w szkle okular profesura jeszcze
umówiona z papierową zorzą…