Za nami jeden z najbardziej emocjonujących (być może najlepszy?) turniej piłkarskich mistrzostw Europy. Kto  dziś wzniesie na Wembley w górę Puchar Henriego Delaunaya? Italia czy faktyczni gospodarze turnieju?

Finał 

21.00 Włochy – Anglia

Adam Świć: 3-0.

Anglicy najpierw powinni poklęczeć pół godziny przepraszając za przekręt swojego Murzyna z karnym przeciwko Danii a potem dostać w pędzel od Włochów 3:0.

Bartłomiej Janowski: 1-0.

Włosi mieli swoje problemy w półfinale. Nie byli lepsi od Hiszpanii. Anglicy również ich nie uniknęli, choć byli od Danii akurat lepsi. Obaj finaliści mają po 120 minut w nogach. Obaj są różnie oceniani – Włosi to piękny łabędź, Anglicy to czarny charakter. Niech wygra jasna strona.

Piotr Skowron: 2-1.

Włosi są na tym turnieju niemal bezbłędni. Mieli jeden słabszy mecz w półfinale z Hiszpanią, ale przetrwali. To rozpędzona maszyna bardzo poukładana, zbudowana od podstaw przez ostatnie lata. Anglicy zaś i tak zaszli daleko, po 55 latach grają w finale wielkiej imprezy. Od dzieciństwa nie przepadam za nimi, może z powodu tego, iż zawsze trafialiśmy na nich we wszelkich eliminacjach. Chciałbym, aby na tym historycznym stadionie Włosi uciszyli rzeszę fanów angielskich. Tak po prostu na przekór wszystkim.

Michał Musiatowicz: 3-1.

Niech się dzieje włoska masakra. Kraj najbardziej dotknięty Covidem i obostrzeniami. Ludzie kochający życie,  piłkę, sztukę, muzykę oraz jednoczenie się – zarażający radością w cudowny sposób. Tak sobie nawet myślałem że oprócz samego grania w piłkę – za tę tragedię jaką dla tego narodu był covid, zasługują na ten sukces. Są wielcy, są silni. Są przecudowni. I będzie pięknym widokiem ujrzeć ich w blasku chwały. Najlepszy duet środkowych obrońców absolutnie na całym turnieju – Giorgio i Leonardo!  Genialna drużyna. Znowu są tak piękni i zjednoczeni jak po calciopoli w 2006 roku. Tacy są Włosi. Po prostu. Forza Italia!

Łukasz Majchrzyk (Do Rzeczy): 1-1.

W tym turnieju historia jest na pierwszym miejscu. Anglia po raz pierwszy od 55 lat awansowała do finału wielkiej imprezy. Gareth Southgate odkupił winy z 1996 roku (nie strzelił rzutu karnego), wygrywając z Niemcami jako trener. Z drugiej strony Włosi pokonali Hiszpanów, z którymi już tradycyjnie starli się w fazie pucharowej turnieju.

Czy to coś znaczy przed niedzielnym finałem? Absolutnie nic – to tylko ciekawostki statystyczne i historyczne. Obie drużyny w półfinale grały po 120 minut. Włosi dodatkowo musieli strzelać rzuty karne, ale za to mieli dzień odpoczynku więcej. UEFA tak ustawiła turniej, że postronni kibice powinni sprzyjać Włochom, skoro gospodarzom będą pomagać ściany i kibice. Nie zagra Spinazzola, ale Emerson pokazał, że też może być groźny w ataku. Więcej gwiazd jest w drużynie Garetha Southgate’a, z drugiej strony Roberto Mancini stworzył lepszy zespół. Typuję, że zwycięży Squadra Azzurra – oby po rzutach karnych, bo chciałbym, żeby to przedstawienie trwało jak najdłużej. W meczu padnie wynik 1:1.