Poprosiła mnie kiedyś o spotkanie. Pilne. Udałem się do wskazanej restauracji. Piłem gorzką czekoladę a ona mówiła. O sobie, o tym jak jest jej ciężko po rozwodzie i takie tam. Po mistrzowsku rozgrywała swoją partię. Ale ja byłem lepszym szulerem, wiedziałem, jakie karty trzyma w ręku: wiek, aktorstwo, intelekt. Moje karty były słabsze, ale miałem jokera w postaci odmalowanej na twarzy naiwności. Wkrótce po tym wyszła za mąż za innego frajera i urodziła mu, przepraszam: sobie, dziecko. Dziś są już po rozwodzie a on jest, rzecz jasna, potworem.
Gdy anioł stróż za bardzo wczuwa się w swą rolę, staje się aniołem samotności…