Odpadliśmy. Po bardzo dobrym do oglądania meczu, pełnym naszych błędów, zrywów, dramaturgii. Szwecja grała o wygranie grupy wiedząc, że to da miejsce po teoretycznie łatwiejszej stronie turniejowej drabinki.

I pokonała Polskę zasłużenie, bo jest po prostu zespołem dojrzalszym, nieporównywalnie lepiej zgranym i sprawniej kontrującym (druga bramka) od nas, również bazujących (do niedawna, może nadal?) na szybkich atakach. Z tego meczu zapamiętamy piękną bramkę Lewego; najlepsze turniejowe występy jego oraz Piotra Zielińskiego, czyli zawodników, od których oczekujemy najwięcej; a także to, że do ostatnich chwil nie wiedzieliśmy, czy zostajemy, czy jedziemy do domu. Do tej pory w XXI wieku – na tym etapie gry w grupie – było to jasne za każdym razem.

Podobnie, jak my, swój mecz musieli wygrać Hiszpanie. Stłukli Słowację w najwyższych w turnieju rozmiarach – pytanie tylko, czy był to pojedynczy wyskok, czy też niedoświadczoną ekipę Luisa Enrique stać na powtarzalność. Gromiąc naszych sąsiadów wyrzucili ich z mistrzostw. Bezradność Słowaków w starciach ze Szwecją i Hiszpanią to odbicie przeciętności tej drużyny.

Roberto Mancini postanowił w trzecim meczu sprawdzić rezerwowych i oni go nie zawiedli. To już nie była taka nawałnica, jak w pierwszych dwóch spotkaniach, ale Włosi i tak, po pełnej kontroli wydarzeń, Walię pokonali. Walijczycy nie mieli wielkiego ciśnienia, ponieważ wiedzieli, że Szwajcaria musi wysoko wygrać, by ich wyprzedzić. Helweci postanowili spróbować i wyraźnie ograli Turcję, która w tym turnieju kompletnie rozczarowała.

Austria zagrała z wielką determinacją, za co spotkała ją nagroda. Ukrainie tego zabrakło, ale awansowała psim swędem do dalszych gier. Podopieczni Szewczenki mogą podziękować Hiszpanii, że chciało jej się rozstrzelać Słowację. Holandia natomiast postrzelała w meczu o nic z Macedonią, która wyjeżdża z kompletem porażek – ale obciachu nie było.

Dania zagrała wielki mecz. Po trudnym, dramatycznym początku, drużyna zdecydowanie się rozkręca. Rosjanie potwierdzili, że sami nie wiedzieli, jak mają grać. A to nigdy nie prowadzi do czegoś dobrego, o czym my dobrze wiemy… Miesiąc temu nikt nie przypuszczał, że po rozegraniu meczów grupowych Finowie będą mieli szansę (choćby niewielką) na wyjście z grupy. Belgia udowodniła aspiracje, ale duży sprawdzian dopiero przed nią. W grupie spacer, męczarnie, spacer. Czas na pełną koncentrację.

Anglia postanowiła wygrać grupę. Powodowana po trochu kalkulacją (znów ta „łatwiejsza” strona drabinki…), po trochu tym, że nie wypadało skończyć za Czechami. Czesi zagrali najsłabszy swój mecz, ale ze zdecydowanie najbardziej wymagającym (choć nie porywającym) rywalem. Szkocji zabrakło umiejętności, by choć zbliżyć się do awansu. Udział w turnieju w zasadzie bez historii, może poza nawiązującym do dawnych bitew starciem z Anglią. Chorwacja – podobnie jak Hiszpania dzień później – wzięła się w końcu w garść. I teraz te drużyny czeka bezpośredni mecz o ćwierćfinał!

W grupie śmierci padły dwa identyczne wyniki. Wydawałoby się zatem, że trzecia kolejka nie miała historii. Suche rezultaty jednak swoje, a przebieg meczów swoje! W trakcie dziewięćdziesięciu minut równolegle rozgrywanych meczów w Budapeszcie i Monachium, poza turniejem byli Niemcy, Portugalczycy, Węgrzy… Zamieniali się tylko miejscami. Skończyło się zgodnie z przedturniejowymi przewidywaniami, ale tego, że Węgrzy porządnie wystraszą każdą z potęg, nie zakładał nikt! Kogo z odpadających po fazie grupowej najbardziej szkoda? Bezwzględnie Madziarów!

W sobotę pierwsze mecze 1/8 finału EURO. Oto rozkład gier:

Sobota, 26.06.

18:00 Walia – Dania

21:00 Włochy – Austria

Niedziela, 27.06.

18:00 Holandia – Czechy

21:00 Belgia – Portugalia

Poniedziałek, 28.06.

18:00 Chorwacja – Hiszpania

21:00 Francja – Szwajcaria

Wtorek, 29.06.

18:00 Anglia – Niemcy

21:00 Szwecja – Ukraina