Na południowym krańcu Krainy Jezior była wielka otoczona ogrodzeniem polana, a na niej stado owiec, nad którymi czuwał Pasterz. Owce pasły się w spokoju, bo wiedziały, że żaden drapieżnik nie zdoła przeskoczyć ogrodzenia. Jednak był wśród nich wyjątek, owieczka o imieniu Obłoczek, która była bardzo ciekawa świata, a poza tym przekonana, że na polanie jest ciasno i nudno.
Był jeszcze jeden powód, za ogrodzeniem rosła trawa, która wydawała się Obłoczkowi smaczniejsza niż ta na polanie.
-Pasterzu, otwórz mi bramę, chcę wyjść na świat. Tam jest lepiej i piękniej. No i mają tam smaczniejszą trawę.
-Obłoczku, na świecie za bramą zdarzają się drapieżniki, przed którymi będziesz musiał szybko uciekać, a tamta trawa to trawa zapomnienia – powiedział Pasterz.
-Jakiego zapomnienia? Myślę, że jesteś po prostu zazdrosny. Otwórz mi, bo muszę się przekonać jak jest na świecie.
-Dobrze, jak chcesz, ale pamiętaj, że zawsze możesz wrócić.
Obłoczek z radością wybiegł z zagrody i zaczął jeść trawę, która wydawała mu się najlepsza na świecie. Lecz im bardziej ją jadł, tym bardziej zapominał kim jest oraz skąd i dokąd idzie. Gdy już miał pełny brzuch trawa roześmiała się i powiedziała:
– I co teraz naiwna owieczko? Jestem trawą zapomnienia. Za chwilę zapomnisz wszystkiego. Nie będziesz wiedziała nawet kim jesteś i skąd i dokąd idziesz.
– Rzeczywiście jest tak jak mówisz. Dlaczego mi to robisz? Przecież nic Ci złego nie uczyniłam.
– To kara, jeśli chcesz odwrócić jej skutki, musisz iść daleko do Polarnego Kraju – powiedziała trawa i zniknęła. Obłoczek został sam i powędrował na północ. Szedł tak chyba pół dnia aż nagle zobaczył pięknego ptaka, do którego podszedł i zapytał:
-Czy mógłbyś mi powiedzieć kim jestem?
– Powiem ci, jak ty mi powiesz, ile to jest, siedem razy uncja masła pomnożone przez kawałek chleba?
-Siedemnaście i pół.
-Dobrzrze – zdenerwował się ptak – myyśślałem, że nie zgadniesz. W takim rrrazie i ja ci muszszę odpowiedzieć. Po pierwszsze jesteś tym, kto wart jest przytulenia po drrugie idź słuchając swojego serrrca. Ono zaprrowadzi ccię do domu. Czcześć.
-Cześć – odpowiedział Obłoczek i poszedł rozważając słowa, które przed chwilą usłyszał. Zrozumiał, że ma iść do Polarnego Kraju, ale nie najprostszą drogą, tylko taką, którą go poprowadzi serce, bo dzięki temu uniknie drapieżników i trafi z powrotem do domu. Powtarzał też sobie w myślach słowa, ze jest tym, kto wart jest przytulenia, bo dzięki nim czuł się lepiej i przypominały mu jakąś mglistą postać z przeszłości.
Obłoczek szedł w takim zamyśleniu, że nie spostrzegł na ścieżce niedźwiedzia, na którego nieomal wpadł.
-Hola! – krzyknął niedźwiedź. – Byłem pierwszy na tej drodze! Gdzie to tak pędzisz młodzieńcze?
– Do Polarnego Kraju.
– Daleka to droga i niebezpieczna. A właściwie, to kim ty w ogóle jesteś?
– Jestem tym, kto jest wart przytulenia. Mógłbyś mi powiedzieć skąd idę? Zjadłem trawę zapomnienia i wszystkiego zapomniałem – powiedział Obłoczek.
– Aaa, skoro jesteś właśnie tym, kto jest wart przytulenia, to powiem ci skąd idziesz. Idziesz z miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, z miejsca, gdzie na początku byłeś tylko w myślach pewnej Ważnej Osoby, a potem dopiero przyszedłeś na świat.
– Dziękuję ci niedźwiedziu. Jesteś najmądrzejszym niedźwiedziem na świecie – powiedział Obłoczek i powędrował dalej. Zrobiło mu się raźniej, więc zaczął sobie pogwizdywać. Szedł tak dobre kilka godzin, gdy na jakiejś polanie ujrzał pasącego się osła:
– Proszę mi tu nie gwizdać, doprawdy nie ma się z czego cieszyć. Życie jest takie prozaiczne – powiedział osioł. Obłoczek zamilkł i nie wiedział, co powiedzieć:
– Pro… jakie jest życie? Nie znałem tego wyrazu.
– I być może nigdy nie będziesz potrafił go wymówić. Stawaj mi tu szybko do raportu. Kim jesteś? – zapytał osioł.
– Jestem tym, kto jest wart przytulenia – odpowiedział Obłoczek.
– Ciekawa odpowiedź. Rzekłbym nawet, że filozoficzna. W każdym razie w moim guście. Gdzie idziesz?
– Do Polarnego Kraju.
– A konkretnie?
– Nie wiem. Wiem tylko tyle, że mam tam iść.
– I kto ci to powiedział? Pewnie trawa?
– Tak, skąd wiesz?
– To w jej stylu. Typowa niewiasta. Nie wspominała ci niczego o słuchaniu swojego serca?
– Nie, to mówił ptak.
-Ptak? Chyba za dużo zadaje się z trawą. No dobrze, widzę, że beze mnie zginiesz marnie. W Polarnym Kraju szukaj Zamarzniętego Jeziora.
– Po co mi ono?
– Zobaczysz, a teraz pozwól, że zajmę się swoim obiadem.
– Dziękuję panie ośle.
– Nie ma za co.
Obłoczek był strasznie ciekawy, dlaczego ma szukać właśnie Zamarzniętego Jeziora, ale osioł nie przejawiał najmniejszej chęci do dalszej rozmowy. Idąc próbował sobie poukładać w głowie wszystko, co usłyszał od trawy, ptaka, niedźwiedzia i osła. Wędrował tak wiele dni i czuł, że każdego dnia powietrze jest coraz chłodniejsze, a Polarny Kraj coraz bliżej. Pewnego dnia przelatywały nad Obłoczkiem dzikie gęsi, więc zawołał do nich:
-Czy to już Polarny Kraj?
– Tak. Jesteś w Polarnym Kraju! – krzyknęły gęsi – A czego tam szukasz?
– Zamarzniętego Jeziora!
– Na szczęście w tej krainie jest tylko jedno jezioro! Nie będziesz musiał się błąkać. Do południa idź przed siebie, potem za wielkim świerkiem skręć w lewo, przejdź przez most na rzece, idź do końca wielkiej równiny, a tam po prawej stronie zobaczysz Zamarznięte Jezioro – powiedziała jedna z gęsi.
– Dziękuję, szkoda, że nie mam skrzydeł tak jak wy.
-Ale masz coś, czego my nie mamy! Żegnaj! – krzyknęły gęsi i odleciały.
Obłoczek uśmiechnął się i poszedł przed siebie. Słońce świeciło, śnieg padał, ptaki śpiewały, a on czuł się szczęśliwy, bo wiedział, że cel jego wędrówki jest już blisko. Rzeczywiście jezioro było tam, gdzie mówiły gęsi. Obłoczek zbliżył się do niego z drżeniem i spojrzał na zamarzniętą przeczystą taflę, w której mógł się przejrzeć:
– To ja, Obłoczek – szepnął. – Zrozumiał teraz w jednej chwili kim jest. Wszystko mu się przypomniało. Zrozumiał jak nigdy wcześniej, że jest Tym Który Wart Jest Przytulenia. Że tym, który go najbardziej kocha jest Pasterz, od którego on uciekł i to w jego myślach był, zanim jeszcze pojawił się na świecie. Że to w zagrodzie wszystko się zaczęło i bardzo chce już do niej wrócić. Powrotną drogę przeszedł bezbłędnie, mimo że nie pytał nikogo z ludzi ani zwierząt o kierunek. Wystarczało mu, że pytał swojego serca.